Wydawało mi się, że to dzień jak każdy inny... Jednak myliłam się.
Tak
jak zawsze rano wyruszałam na polowanie. Kiedy goniłam zająca coś
rozproszyło moją uwagę... Gwałtownie zahamowałam, a mój cel uciekł.
Słyszałam rozmowy dochodzące kilkadziesiąt metrów ode mnie.
Zmierzałam w kierunku głosów - wydawały mi się znajome.
Zaczaiłam się w krzakach i to co zobaczyłam zszokowało mnie!
To był on... Wysoki z czarną grzywą, szarym futrem i przepaską na oku.
Nazywał się Fin, to przez niego mój ojciec zginął podczas polowania.
Kiedy
mój ojciec wykrwawiał się przez rany jakie zadał mu niedźwiedź, on
zostawił go na pastwę losu, dbając tylko o własny tyłek. Niedźwiedź
wydłubał mu oko... Dobrze mu tak! Byli najlepszymi przyjaciółmi, a on
zachował się jak najgorszy bydlak.
Kiedy już miałam wyskoczyć
z krzaków aby sprawiedliwości stała się zadość nagle poczułam czyiś
oddech na karku. Gwałtownie odwróciłam się i przez ułamek sekundy
widziałam ostre zębiska zmierzające w moją stronę. To coś złapało mnie
za kark i podniosło do góry. Nie byłam w stanie zobaczyć istoty, która
mnie trzymała. Szarpałam się najmocniej jak mogłam, lecz to coś było ode
mnie silniejsze. Zaczęliśmy zmierzać w kierunku Fina. Patrzył na mnie z
wytrzeszczonym okiem - rozpoznał mnie. Patrzyłam na niego z okropną
nienawiścią.
- Jinx, Jinx, Jinx... Nie widziałem cię wieki
- A ja jestem z tego powodu szczęśliwa.
- Haha! Cicha, lecz pyskata.
-Zamknij się!
To coś zacisnęło zęby mocniej przez co cicho zawyłam.
-Co ty tutaj w ogóle robisz?! Miałeś siedzieć w Darkforest.
Wtedy zaczęłam się szarpać.
-A no miałem, miałem... Lecz jak widzisz mnie tam nie ma. Wypuścili mnie za dobre sprawowanie.
Fin siedział w więzieniu, ponieważ w pewnym sensie to on zabił mego ojca.
-Jesteś
zwykłym mordercą! Przez ciebie moja rodzina się rozpadła! Gdybyś nie
był tak zapatrzonym w siebie egoistą mój ojciec by żył! Doprowadziłeś
ludzi do naszego łożyska, bo byłeś nie ostrożny i zabili moją matkę!
JESTEŚ POTWOREM!
Nic nie odpowiedział...
To
coś poluzowało uścisk. Wykorzystałam to i pazurami podrapałam to coś w
klatkę piersiową. Puściło, a ja upadłam na ziemię i szybko podniosłam
się, aby uciekać. Kiedy oddalałam się od nich usłyszałam: ,,Wiem gdzie
jest Anami!"
Zatrzymałam się. Zamknęłam oczy i zaczęłam biec dalej.
On wie gdzie jest moja siostra... Jeszcze tam wrócę!
C.D.N
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz