Niepostrzeżenie wyślizgnąłem się z sali lekcyjnej. Teraz tylko trzeba było wydostać się ze szkoły, która była pilnie strzeżona - niczym więzienie. Ruszyłem korytarzem, przesuwając bezszelestnie łapy po ziemi. Nikt nie mógł mnie przyuważyć, ale tym samym gonił mnie czas. Nauczycielka w każdej chwili może się zorientować, że mnie nie ma. Byłem już na rogu korytarza. Nagle usłyszałem krzyki:
- Jake! Natychmiast wracaj na lekcje!
Obejrzałem się za siebie był to głos mojej nauczycielki. Chyba mnie zauważyła bo zaczęła iść w moją stronę. Już nie myśląc o niczym wystrzeliłem galopem przed siebie i chciałem wyskoczyć przez otwarte okno. Jednak nadbiegł pan woźny i zagrodził mi przejście. Zwinnym ruchem skręciłem w prawo i mknąłem teraz długim korytarzem. Już w oddali widziałem drzwi. Nagle z jakiejś sali wyskoczyła starsza wilczyca, chyba dyrektorka. Była, że tak powiem gruba i trudno by ją ominąć, ale dla mnie nie ma rzeczy nie możliwych. Zachamowałem trochę, przygotowałem się do skoku i zwinnie odbiłem się od ziemi przeskakujac nad dyrą. Kiedy przelatywałem tuż nad nią widziałem jej zdziwienie na twarzy. Wylądowałem na ziemi tuż za nią i pognałem dalej naprzód. Drzwi wyjściowe były już na wyciągnięcie łapy. Jeszcze kilka skoków i będę wolny. Niestety moje zamiary popsuł ochroniarz i zagrodzil mi drzwi. Tym razem przeskoczyć go nie mogłem, będę musiał wymyślić coś lepszego. Szybko obejrzałem się dookoła i spostrzeglem kolejne otwarte okno. Przyspieszyłem biegu. Teraz już nic mnie nie powstrzyma. Byłem już blisko okna, odbiłem się od ziemi i wylądowałem po drugiej stronie - byłem wolny. Biegłem jeszcze kawałek. Obejrzałem się za siebie i zobaczyłem zdziwione miny nauczycieli. Zawyłem ze szczęścia.
- Wymknąłem się z lekcji. Zajebiście - powiedziałem do siebie z uśmiechem będąc już daleko od szkoły. - Gdzie by tu teraz iść...
Postanowiłem rozejrzeć się trochę po Smoczym Królestwie - to znaczy po moim królestwie. Kiedy już będę dorosły to ja obejmę tu władze, a potem obalę Daenerys i przejmę władzę na całym terenie.
Rozmyślając tak oglądałem tereny. Są niczego sobie. Myśląc, że dziś nic się nie wydarzy, nagle usłyszałem szmer w krzakach. Szybko się odwróciłem i ujrzałem wilczycę w moim wieku. Widząc ją warknąłem i przygotowałem się do ataku.
- Ktoś ty i czemu za mną leziesz?! - zawarczałem.
- Nie lezę, po prostu się przechadzam. A ty nie powinieneś być w szkółce? Wyglądasz jak wzorowy uczeń - zachichotała, a ja szybko rozczochrałem łapą włosy, które wcześniej ułożyła mi moja mama.
- Wymknąłem się - powiedziałem dumny.
- Oh, gratuluję - powiedziała z zachwytem. - Ja nigdy do szkółki nie chodziłam...
- Ale z ciebie szczęściara! - nie mogłem uwierzyc, ale wilczyca wyraźnie posmutniała. Nie rozumiem czemu.
- Wogule to jak się nazywasz, co? - przerwała ciszę.
- Jake - prychnąłem.
- Lucy.
- Jake! Natychmiast wracaj na lekcje!
Obejrzałem się za siebie był to głos mojej nauczycielki. Chyba mnie zauważyła bo zaczęła iść w moją stronę. Już nie myśląc o niczym wystrzeliłem galopem przed siebie i chciałem wyskoczyć przez otwarte okno. Jednak nadbiegł pan woźny i zagrodził mi przejście. Zwinnym ruchem skręciłem w prawo i mknąłem teraz długim korytarzem. Już w oddali widziałem drzwi. Nagle z jakiejś sali wyskoczyła starsza wilczyca, chyba dyrektorka. Była, że tak powiem gruba i trudno by ją ominąć, ale dla mnie nie ma rzeczy nie możliwych. Zachamowałem trochę, przygotowałem się do skoku i zwinnie odbiłem się od ziemi przeskakujac nad dyrą. Kiedy przelatywałem tuż nad nią widziałem jej zdziwienie na twarzy. Wylądowałem na ziemi tuż za nią i pognałem dalej naprzód. Drzwi wyjściowe były już na wyciągnięcie łapy. Jeszcze kilka skoków i będę wolny. Niestety moje zamiary popsuł ochroniarz i zagrodzil mi drzwi. Tym razem przeskoczyć go nie mogłem, będę musiał wymyślić coś lepszego. Szybko obejrzałem się dookoła i spostrzeglem kolejne otwarte okno. Przyspieszyłem biegu. Teraz już nic mnie nie powstrzyma. Byłem już blisko okna, odbiłem się od ziemi i wylądowałem po drugiej stronie - byłem wolny. Biegłem jeszcze kawałek. Obejrzałem się za siebie i zobaczyłem zdziwione miny nauczycieli. Zawyłem ze szczęścia.
- Wymknąłem się z lekcji. Zajebiście - powiedziałem do siebie z uśmiechem będąc już daleko od szkoły. - Gdzie by tu teraz iść...
Postanowiłem rozejrzeć się trochę po Smoczym Królestwie - to znaczy po moim królestwie. Kiedy już będę dorosły to ja obejmę tu władze, a potem obalę Daenerys i przejmę władzę na całym terenie.
Rozmyślając tak oglądałem tereny. Są niczego sobie. Myśląc, że dziś nic się nie wydarzy, nagle usłyszałem szmer w krzakach. Szybko się odwróciłem i ujrzałem wilczycę w moim wieku. Widząc ją warknąłem i przygotowałem się do ataku.
- Ktoś ty i czemu za mną leziesz?! - zawarczałem.
- Nie lezę, po prostu się przechadzam. A ty nie powinieneś być w szkółce? Wyglądasz jak wzorowy uczeń - zachichotała, a ja szybko rozczochrałem łapą włosy, które wcześniej ułożyła mi moja mama.
- Wymknąłem się - powiedziałem dumny.
- Oh, gratuluję - powiedziała z zachwytem. - Ja nigdy do szkółki nie chodziłam...
- Ale z ciebie szczęściara! - nie mogłem uwierzyc, ale wilczyca wyraźnie posmutniała. Nie rozumiem czemu.
- Wogule to jak się nazywasz, co? - przerwała ciszę.
- Jake - prychnąłem.
- Lucy.
Jane? Co tam u Ciebie siostrzyczko?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz