Dlaczego moja siostra musiała się tutaj zjawić akurat teraz? Wszystko zniszczyła. Zamierzałem właśnie ruszyć dalej, a ona musiała mnie odnaleźć.
- Mamo! Tato! - zawyła moja siostra.
- Zamknij się! - rzuciłem się na moją siostrę z pazurami. Kątem oka zauważyłem, że Lucy jest zadowolona z tego co zrobiłem.
Przygniotłem Jane do ziemi i wyszczerzyłem zęby do niej. Lucy patrzyła na całe zajście z pogardą, ale widać było, że jej się to podoba.
- No dawaj Jake, ugryź ją! - zachichotała.
Już przymierzyłem się do ataku, gdy nagle Jane pisneła:
- Jake'a proszę... Nie rób mi krzywdy...
- Jake! - przekrzykiwały się wilczyce.
Byłem zdezorintowany, ale wolałem wybrać wolność niż ciągle zasady. Zamachnąłem się i ugryzłem Jane w ramię. Na co ona głośno pisneła. Puściłem ją, a ona szybko się zerwała i odbiegła wystraszona.
- Brawo Jake - powiedziała zadowolona Lucy.
- Teraz muszę uciekać, moi rodzice lada chwila mogą mnie znaleźć - powiedziałem już bardziej poważnie. - Idziesz ze mną?
Wilczyca zastanowiła się przez chwilę, ale potem się zdecydowała pójść.
- Chcesz się ukryć tak? - powiedziała Lucy, gdy już byłyśmy w drodze.
- Tak, najchętniej to był uciekł stąd jak najdalej się da - powiedziałem entuzjastycznie.
- To chodź za mną - powiedziała wadera i po chwili wystrzeliła przed soebie, a ja byłem w krok za nią.
Po chwili byliśmy już na miejscu. Szliśmy drużką wydeptaną przez Lucy. Prowadziła ona przez las, aż do wielkiego głazu. Przez chwilę nie wiedziałem o co jej chodzi, ale potem odsłoniła łapą zwisające pnącza. Weszliśmy do środka głazu, który okazał się być mała jaskinią.
- To tutaj - powiedziała, gdy byliśmy już w środku.
Rozejżałem się dookoła. Było tu całkiem przyjemnie. Polożyłem się na posłaniu z liści i po chwili zasnąłem.
Jane?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz