Dołącz do na już dziś! Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś!

piątek, 23 grudnia 2016

Od Bastarda do Daenerys C.D

- Zostaw Daenerys w spokoju do cholery! - Krzyknąłem zadając demonowi cios prosto w psyk.
Potwór warknął groźnie po czym odpowiedział:
- Nigdy! Ona musi zginąć! Co? Nie słyszałeś? Przecież chce!
Zirytowałem się jeszcze bardziej, o ile było to w ogóle możliwe.
- Zamknij się! - Warknąłem i z wściekłością rzuciłem się na demona. To był jednak mój błąd. Demon wykorzystał moją wściekłość przeciwko mnie. Zupełnie zapomniałem, że niemal całkowicie się odsłaniam. Gdy jednak zdałem sobie z tego sprawę było już za późno. Czułem jak ostre zęby przebijają mi skórę na karku. Jeden szybki ruch wystarczył abym leżał na ziemi pół przytomny. Czułem jak pulsujący ból rozchodzi się po całym moim ciele. Czyżby to był koniec? Czy to właśnie tak mam umrzeć? Czułem jak moje powieki powoli zaczynają się zamykać. Nie miałem już siły aby trzymać oczy otwarte. Ostatnim co udało mi się zobaczyć był szyderczy uśmiech demona.
- Przepraszam - Szepnąłem nim otoczyła mnie całkowita ciemność.
~~~~~~~~~~
Otworzyłem oczy i podniosłem się z ziemi. Nic mnie nie bolało. Fizycznie czułem się wspaniale. Nie mogłem się jednak pozbyć wrażenia, że zapomniałem o czym ważnym, o kimś ważnym. Ta myśl kłębiła się gdzieś z tyłu mojej głowy. Niezależnie od włożonego w to wysiłku nie mogłem sobie przypomnieć. W końcu nieco zrezygnowany postanowiłem rozejrzeć się po okolicy. Byłem w domu. Z pewnego rodzaju wahaniem wszedłem do jaskini, którą kiedyś zamieszkiwałem. Na środku paliło się ognisko. Ta jedna rzeczy przywoływała naprawdę wiele wspomnień. Położyłem uszy po sobie. Opuściłem Hati bez żadnego słowa. Nie miałem nawet odwagi aby się z nią pożegnać. Wtedy zdałem sobie sprawę, że gdzieś daleko w cieniu widzę sylwetkę wilka. Wzdrygnąłem się i zrobiłem kilka kroków w tył. Bacznie obserwowałem obcego po czym zdałem sobie sprawę, że jest to jakaś stara wilczyca. Westchnąłem cicho. Miałem zamiar opuścić jaskinie gdy tajemnicza postać wypowiedziała moje imię. Zaskoczony spojrzałem na wilczycę szeroko otwartymi oczami.
- O bogowie. - Powiedziała - Tylko nie to.
- Ha... Hati? To ty? - Zapytałem niepewnie.
Wilczyca skinęła głową. Jej oczy były pełne smutku. Przez te lata tak bardzo się zmieniła. Nie wyglądała już tak samo.
- Jesteś taki niewyraźny. - Powiedziała z troską w głowie.
Podeszła do mnie i uśmiechnęła się lekko. Tak, to na pewno ona. Pamiętałem ten uśmiech ze swoich szczenięcych lat.
- Zaraz, ale... dlaczego ja tu wróciłem? - Zapytałem
Moje wspomnienia urywały się gdzieś na mroźnej krainie. Nie byłem w stanie stwierdzić co działo się dalej.
- Bastard... - Urwała i spuściła wzrok, po chwili zdecydowała się jednak kontynuować. - Twoja dusza opuściła ciało. W pewnym sensie jesteś martwy.
- Co?! - Krzyknąłem zaskoczony.
To wydawało mi się nieprawdopodobne. Co gorsza nie byłem w stanie stwierdzić w jaki sposób umarłem. Nie mogłem sobie tego przypomnieć.
- Nie martw się. - Powiedziała starając się mnie uspokoić. - Wciąż jeszcze możesz wrócić do swojego ciała. Musisz sobie po prostu przypomnieć.
- Ale co mam sobie przypomnieć?
- To co się stało. Lub kogoś kto się z tym wiąże.
Zacząłem się zastanawiać. Nie miałem bladego pojęcia jak powinienem to sobie przypomnieć. Wtedy usłyszałem swoje imię. Zacząłem się szybko rozglądać. Nie byłem pewien do kogo należał głos ale czułem, że powinienem za nim podążać. Ponownie spojrzałem na starą wilczycę.
- Hati... przepraszam. Nie powinienem był tak odchodzić bez słowa.
- W porządku - powiedziała - Obiecaj mi jedynie, że zrobisz wszystko aby przeżyć.
Skinąłem przytakująco głową i odbiegłem. Biegłem za głosem, który mnie prowadził. Wciąż próbowałem sobie przypomnieć do kogo należał. Wydawało mi się to jednak niemożliwe. Spojrzałem na niebo. Wydawało się jakby głos dobiegał właśnie stamtąd.
- Przecież to bez sensu. - Mruknąłem pod nosem.
Nagle zdałem sobie sprawę, że otoczenie zupełnie się zmieniło. Nie było już drzew czy trawy. Tylko czerń. Po kilku chwilach niebo także zniknęło. Głos jednak nie milkł.
- Kim jesteś?! - Zawołałem w przestrzeń.
Oczywiście nie doczekałem się odpowiedzi. Cofnąłem się o kilka kroków i zacząłem spadać. Wszystko wokół mnie wyglądało tak samo. A jednak spadałem.
- Bastard proszę... - odezwał się głos.
Ogarnęło mnie nagłe olśnienie. To był jej głos. Oślepiło mnie światło. Poczułem silny ból w okolicach karku.
~~~~~~~~~~
- Bastard... - Do moich uszu dobiegł czyiś szloch.
Otworzyłem oczy. Niebo. Było błękitne, wyglądało dokładnie tak jak wyglądać powinno.
- Dante! - Zawołałem i zerwałem się szybko nie zważając na pulsujący ból.
Nasze oczy się spotkały. To jej głos cały czas słyszałem. Nie miałem co do tego wątpliwości. To ona pozwoliła mi powrócić do żywych. Nie było nam jednak dane długo cieszyć się tą chwilą.
- Ty... - Warknął demon.

Daenerys? Mówisz masz, żyje :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz