Zastanowiłem się chwilę. Poszperałem w moich myślach i zacząłem recytować propozycję:
- Dla basiora Jake, a dla wadery Jane.
- W sumie... Ładne - uśmiechnęła się Alexis.
Imiona mieliśmy już z głowy.
*Kilka dni później*
Właśnie wracałem z polowania niosąc w zębach dorodnego zająca. Z uśmiechem na ustach, że polowanie było udane ruszyłem by wbiec do jaskini i ogłosić Alexis dobrą nowinę, lecz po chwili się zatrzymałem. Zobaczyłem wchodzącą do jaskini nową wilczycę, Aviri czy jakoś tak.
- A ona co tutaj robi? - szepnąłem do siebie i schowałem się w wysokiej trawie.
Powoli zacząłem się skradać do jamy i po chwili byłem już obok wejścia. Z wnętrza dobiegały śmiechy i krzyki radości, ale po chwili ucichły i zaczęły rozmawiać, tak jakby chciały by nikt ich nie usłyszał. Podszedłem bliżej, może coś usłyszę. Nagle moje uszy usłyszały coś, czego nigdy bym się nie spodziewał, a powiedziała to moja Alexis.
- Deanerys... Ona, najwspanialsza przywódczyni... - prychnęła - uciekła z Bastardem za tereny watahy i od kilku pełni księżyców nie wraca... Nie to, że jej nie lubię... Jest bardzo sympatyczna, lecz czasami mam wrażenie, że też nieodpowiedzialna...
Zacisnąłem zęby. Jak tak Alexis może mówić? Ale też zastanawiało mnie to, dlaczego Daenerys uciekła. Może faktycznie jest taka nie odpowiedzialną "latawicą". Chociaż... Nie, to nie możliwe. Znam ją od dziecka. Zawsze życie innych liczyło się bardziej niż jej własne. Coś musiało być na rzeczy, że uciekła. Ale co? Tego nikt nie wie.
Po chwili spostrzegłem, że Aviri wychodzi. Nagle uświadomiłem sobie, że nie słuchałem ich dalszej rozmowy, ponieważ byłem pochłonięty moimi przemyśleniami. Wilczyca wychodząc rzuciła mi przestraszone spojrzenie, ale nic nie powiedziała, tylko przyśpieszyła kroku. Kiedy już byłem pewien, że poszła i nie czai się tutaj, wszedłem do jaskini jakby nigdy nic.
- Hej kochanie - powiedziała Alexis nie spoglądając na mnie.
- Hej - szepnąłem ochryple i rzuciłem zająca pod łapy wadery. Ona widocznie zdziwiona już chciała coś powiedzieć, ale jej przerwałem:
- Jesteś z siebie zadowolona?
Wadera popatrzyła się na mnie zdezorientowana, ale po chwili jej wyraz twarzy zmienił się na dziwnie poważny.
- Ale o co ci chodzi? - zmarszczyła brwi.
- Jak możesz tak mówić?! Myślałem, że się przyjaźnicie! - krzyknąłem.
- Powiedz mi łaskawie o co ci chodzi! - jej ton powoli się podnosił. Spojrzałem na nią wzrokiem mrożącym krew w żyłach.
- Myślisz, że nie słyszałem jak obgadujesz Dante? Co? Robisz to z zemsty? Owszem między nami coś było, ale nie znaczy, że jest. Ona ma Bastarda, a ja mam... Ciebie, tak mi się wydaje... - te ostatnie słowa przyszły mi bardzo ciężko. Kochałem Alexis, ale niektóre jej zachowania były nie do zniesienia.
- Podsłuchiwałeś?! - już widziałem, że Alex chce się na mnie rzucić i mnie rozszarpać na strzępy, ale w ostatniej chwili się pohamowała.
- I dobrze się stało, chociaż wiem, jaka z ciebie plotkara.
- Po pierwsze to nie z zemsty! Ja po prostu, mówię, jaka jest prawda. Nie rozumiem, jak mogłeś kochać kogoś takiego jak ona!
Słowa Alexis okropne. Nie rozumiem, jak może tak mówić?
- Wiesz co... Mówisz jaka jest nieodpowiedzialna, że ucieka z watahy. Ale może popatrz na to z innej strony - może miała jakiś powód? Nie znasz jej tak dobrze jak ja, nie wiesz jaka jest naprawdę i... Nie wiesz jakie ona ma problemy związane z tym kim jest. Ale z resztą, co cię to obchodzi. Patrzysz tylko i wyłącznie na siebie, jakie to ty masz problemy i robisz sceny zazdrości. I powiem ci jedno - teraz już wiem jaka jesteś naprawdę. Żałuję, że nie jestem z Dante.
Po tych słowach wybiegłem z jaskini bez słowa, pozostawiając Alexis w tym stanie.
Alexis?? Ale ostre słowa się polały B)
- Dla basiora Jake, a dla wadery Jane.
- W sumie... Ładne - uśmiechnęła się Alexis.
Imiona mieliśmy już z głowy.
*Kilka dni później*
Właśnie wracałem z polowania niosąc w zębach dorodnego zająca. Z uśmiechem na ustach, że polowanie było udane ruszyłem by wbiec do jaskini i ogłosić Alexis dobrą nowinę, lecz po chwili się zatrzymałem. Zobaczyłem wchodzącą do jaskini nową wilczycę, Aviri czy jakoś tak.
- A ona co tutaj robi? - szepnąłem do siebie i schowałem się w wysokiej trawie.
Powoli zacząłem się skradać do jamy i po chwili byłem już obok wejścia. Z wnętrza dobiegały śmiechy i krzyki radości, ale po chwili ucichły i zaczęły rozmawiać, tak jakby chciały by nikt ich nie usłyszał. Podszedłem bliżej, może coś usłyszę. Nagle moje uszy usłyszały coś, czego nigdy bym się nie spodziewał, a powiedziała to moja Alexis.
- Deanerys... Ona, najwspanialsza przywódczyni... - prychnęła - uciekła z Bastardem za tereny watahy i od kilku pełni księżyców nie wraca... Nie to, że jej nie lubię... Jest bardzo sympatyczna, lecz czasami mam wrażenie, że też nieodpowiedzialna...
Zacisnąłem zęby. Jak tak Alexis może mówić? Ale też zastanawiało mnie to, dlaczego Daenerys uciekła. Może faktycznie jest taka nie odpowiedzialną "latawicą". Chociaż... Nie, to nie możliwe. Znam ją od dziecka. Zawsze życie innych liczyło się bardziej niż jej własne. Coś musiało być na rzeczy, że uciekła. Ale co? Tego nikt nie wie.
Po chwili spostrzegłem, że Aviri wychodzi. Nagle uświadomiłem sobie, że nie słuchałem ich dalszej rozmowy, ponieważ byłem pochłonięty moimi przemyśleniami. Wilczyca wychodząc rzuciła mi przestraszone spojrzenie, ale nic nie powiedziała, tylko przyśpieszyła kroku. Kiedy już byłem pewien, że poszła i nie czai się tutaj, wszedłem do jaskini jakby nigdy nic.
- Hej kochanie - powiedziała Alexis nie spoglądając na mnie.
- Hej - szepnąłem ochryple i rzuciłem zająca pod łapy wadery. Ona widocznie zdziwiona już chciała coś powiedzieć, ale jej przerwałem:
- Jesteś z siebie zadowolona?
Wadera popatrzyła się na mnie zdezorientowana, ale po chwili jej wyraz twarzy zmienił się na dziwnie poważny.
- Ale o co ci chodzi? - zmarszczyła brwi.
- Jak możesz tak mówić?! Myślałem, że się przyjaźnicie! - krzyknąłem.
- Powiedz mi łaskawie o co ci chodzi! - jej ton powoli się podnosił. Spojrzałem na nią wzrokiem mrożącym krew w żyłach.
- Myślisz, że nie słyszałem jak obgadujesz Dante? Co? Robisz to z zemsty? Owszem między nami coś było, ale nie znaczy, że jest. Ona ma Bastarda, a ja mam... Ciebie, tak mi się wydaje... - te ostatnie słowa przyszły mi bardzo ciężko. Kochałem Alexis, ale niektóre jej zachowania były nie do zniesienia.
- Podsłuchiwałeś?! - już widziałem, że Alex chce się na mnie rzucić i mnie rozszarpać na strzępy, ale w ostatniej chwili się pohamowała.
- I dobrze się stało, chociaż wiem, jaka z ciebie plotkara.
- Po pierwsze to nie z zemsty! Ja po prostu, mówię, jaka jest prawda. Nie rozumiem, jak mogłeś kochać kogoś takiego jak ona!
Słowa Alexis okropne. Nie rozumiem, jak może tak mówić?
- Wiesz co... Mówisz jaka jest nieodpowiedzialna, że ucieka z watahy. Ale może popatrz na to z innej strony - może miała jakiś powód? Nie znasz jej tak dobrze jak ja, nie wiesz jaka jest naprawdę i... Nie wiesz jakie ona ma problemy związane z tym kim jest. Ale z resztą, co cię to obchodzi. Patrzysz tylko i wyłącznie na siebie, jakie to ty masz problemy i robisz sceny zazdrości. I powiem ci jedno - teraz już wiem jaka jesteś naprawdę. Żałuję, że nie jestem z Dante.
Po tych słowach wybiegłem z jaskini bez słowa, pozostawiając Alexis w tym stanie.
Alexis?? Ale ostre słowa się polały B)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz