Jest tylko jeden minus zmiany w demona - można stracić panowanie nad sobą i dopuścić się do czynienia złych rzeczy, więc musiałem uważać, bo nie darowałbym sobie gdybym skrzywdził Alexis. Stanąłem naprzeciwko demona, wyprostowałem się i triumfalnie rozłożyłem skrzydła na znak wyższości. Przyjrzałem się owemu dziwadle: wyglądał jak zmutowana sarna, ale zamiast ogona miał kości. Był to co prawda nie groźny przeciwnik, nie potrafił mówić, miał mniej rozwinięty intelekt, gdyż była to zwykła sarna, ale nie zapominajmy, że był to jednak demon. Odwrócił się w moją stronę i zaszarżował w moją stronę. Ja zaś wzleciałem do góry i rzuciłem się od tyłu na przeciwnika. W owym momencie zwykła polanka w lesie stała się polem walki.
W końcu udało mi się powalić go na ziemię. Nagle poczułem, że tracę nad sobą kontrolę. Ryknąłem przeciwnikowi w pysk i wbiłem pazury w jego barki. Następnie ugryzłem go w klatkę piersiową i wyrwałem mu serce. Wokoło rozprysła się krew, czarna demoniczna krew. Demon poległ.
Obejrzałem się dokoła, nadal trzymając w pysku jego serce. Spostrzegłem nagle Alexis. Jak w transie zacząłem zbliżać się w jej stronę. Wyplułem serce potwora pod jej łapy, a wilczyca najwyraźniej wystraszyła się tego i wydukała, przełykając ślinę:
- D...drago?
Jak już wspomniałem straciłem nad sobą kontrolę. Wpatrywałem się w oczy wadery i powoli zacząłem zbliżać się do jej pyska. Wtedy stało się coś czego żadno z nas się nie spodziewało: pocałowałem ją.
Alexisku?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz