Poczułem coś bardzo dziwnego. Gdy Daenerys rzuciła mi się na szyję... to wydawało mi się nie wiarygodne. Nie wierzyłem, że to robi po tym wszystkim co się stało. Odsunąłem się od niej tym samym wyrywając się z jej uścisku. Wadera spojrzała na mnie zaskoczona po czym uśmiechnęła się. Byłem trochę zbity z tropu.
- Co to za demon? - zapytałem nawiązując do jej słów.
- On... on jest po prostu straszny - powiedziała kierując na mnie smutne spojrzenie - Sama do końca nie wiem kim on jest.
Cały czas powtarzałem sobie, że przecież to Daenerys a jednak... z jakiegoś nieznanego mi powodu jej słowa nie wzbudzały mojego zaufania. Nie byłem w stanie jej odpowiedzieć. Siedzieliśmy chwilę wpatrując się w siebie w ciszy. Po chwili jednak ja odezwałem się mówiąc:
- Chodź, powinniśmy wracać.
- Jasne - powiedziała radośnie wadera i ruszyła za mną.
Gdy szliśmy Dante co chwila zatrzymywała się aby przyjrzeć się niektórym rzeczom. Rozumiałem, że może być zachwycona ładnymi kwiatami ale to nie był zwykły podziw dla natury. Momentami zachowywała się jakby widziała niektóre rzeczy pierwszy raz. Po kilku godzinach zauważyłem, że słońce zaczyna zachodzić. Na szczęście nieopodal była niewielka polanka na której bez większego problemu udało mi się złapać cztery bażanty, po dwa dla każdego. Nie był to może najbardziej syty posiłek ale w okolicy nie wypatrzyłem żadnego grubszego zwierza. Gdy skończyliśmy jeść położyliśmy się spać. Krążące po mojej głowie myśli nie ułatwiały mi tego zadania. Zachowanie Daenerys nie dawało mi spokoju, nie mogłem zasnąć. W końcu z ciężki westchnieniem wstałem i odszedłem na bok. Usiadłem kawałek dalej i skierowałem wzrok w niebo. Nie było ani jednak chmury, księżyc jak i wszystkie gwiazdy były doskonale widoczne. Siedziałem tak gdy nagle poczułem jakiś ciężar na swoich plecach. Kątem oka spojrzałem za siebie. Samica siedziała odwrócona do mnie tyłem i również patrzyła na gwiazdy.
- Nie możesz spać? - zapytała
- Nie - odparłem krótko - Cały czas o czymś myślę.
- O czym?
Zastanawiałem się chwilę czy powinienem jej o tym mówić. W końcu cała sprawa dotyczyła jej, poza tym nie wiedziałem czy nie obrażę jej w ten sposób. Mogło się przecież okazać, że ten cały czas to ja byłem w błędzie a to wszystko było jedynie wytworem mojej wyobraźni, doskonałym obrazem widzianym jedynie przeze mnie.
- Daenerys... - zacząłem - nie... ty... kimkolwiek jesteś. Powiedz, co się stało z prawdziwą Daenerys?
Nastała długa cisza. W tym nocnym świetle nie byłem w stanie dostrzec wyrazu wadery. Zastanawiałem się czy jest zła. Nagle zaczęła cicho chichotać, zaskoczyło mnie to.
- Teraz to ja jestem Daenerys. - powiedziała z lekkim uśmiechem a ja poczułem wewnętrzny niepokój.
Wstałem gwałtownie tak, że opierająca się o mnie wadera upadła na ziemię. Kompletnie zignorowałem ten fakt.
- Dante, gdziekolwiek jesteś... proszę wróć. - powiedziałem głupio wierząc, że może mnie usłyszeć.
Daenerys? Nie jest jakieś super ale nie chciałam abyś znowu tyle czekała ;-;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz