Dołącz do na już dziś! Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś!

wtorek, 9 sierpnia 2016

Od Papiz do Shadow'a C.D

Patrząc na żrącą zieloną ciecz na skalnej podłodze jaskini, doskonale wiedziałam, że to jeszcze nie koniec. Zaczęłam się zastanawiać, czy to możliwe, że zanim go dopadliśmy, zdążył Styxxa zabić. Ale nie, przecież drgania wyraźnie dały znać, że basior jest zdrów. Dlaczego więc teraz zupełnie go nie wyczuwałam? Wtem przyszło mi do głowy zaskakujące rozwiązanie... Może jeszcze nie odważyłabym się nazwać tego rozwiązaniem... Niemniej było to jakieś wyjście. Zupełnie mi nie pasujące, ale wyjście. Potrząsnęłam jednak głową, odsyłając od siebie te myśli. Zaraz jednak wróciły.
- Może... - wyrwało mi się. Znów potrząsnęłam głową, tym razem z większą agresją. - Nie. To byłoby niemożliwe...
Wilki przeniosły wzrok z kałuży na mnie. Stałam jak zahipnotyzowana, wpatrując się w syczącą rozpuszczoną skałę. Nawet smród na mnie w tej chwili nie działał. Rozważałam intensywnie wszystkie za i przeciw mojemu pomysłowi.
- O co chodzi? Powiedz! - usłyszałam.
- Nieważne. - warknęłam. Czemu oni nie mogli dać mi chwili, żebym dobrze się zastanowiła? Ah, wiedziałam, że nie powinnam być na nich zła, w końcu nie wiedzieli, co się działo w mojej głowie, ale mimo wszystko... Wkurzali mnie. - Nie zrozumiecie.
Zerwałam się na łapy po to, by zaraz usiąść. Na małym skrawku papieru, który walał się gdzieś pomiędzy kamieniami napisałam notkę do towarzyszy. Teraz nie miałam ani czasu, ani głowy, ani chęci by z nimi rozmawiać. A tak to może się do tego czasu zdążę czegoś dowiedzieć. Następnie wstałam i wybiegłam, zostawiając zaskoczone wilki w jaskini. Byłam pewna, że Epidaurus tam nie wróci, nie dopóki nie wykuruje się w pełni. Znacznie go osłabiliśmy. Po wyjściu udałam się do swojej jaskini. Obwąchałam ją dokładnie ale oprócz woni jakiegoś wilka, który najwyraźniej przyszedł do mnie w odwiedziny kiedy mnie nie było, niczego nie wyczułam. Ani zapachu Styxxa, ani kwaśnego odoru zielonej zjawy. Już miałam wypaść na zewnątrz, kiedy coś poruszyło się w głębi jaskini. Natychmiast to oraz zapach przypomniały mi, że owszem, ktoś mnie odwiedził - ale nie był to nikt nieznajomy, a ktoś, kogo znałam całe życie.
- Augoustus... - westchnęłam. - Lepiej stąd znikaj. Nie wiem, co go tu przyciągnęło, ale jeśli cię tu znajdzie...
- Papiz, spokojnie. - basior wyszedł do połowy z mroku, ukazując dziwną, kolorową narośl na łbie, przypominającą jajo jakiegoś magicznego stworzenia.
http://pre13.deviantart.net/308c/th/pre/f/2014/007/d/c/raven__feather__point_commish__by_theshadowedgrim-d7198x3.png
- Słyszałem wszystko... Widziałem. Czułem. On już nie wróci. Przynajmniej nie teraz. Niemniej, nie należy go lekceważyć, nawet jeśli jest tak osłabiony.
Pokiwałam głową. Złość mnie opuściła, teraz byłam tylko przygnębiona. Oraz potwornie zmęczona.
- Prześpij się. - poradził mi basior, jakby czytając mi w myślach. - Udało ci się. Czego nie można powiedzieć o Katerinie. - posmutniał.
- O nie... - szepnęłam, zmartwiała. - Kat...?
Potrząsnął głową.
- Odradzałem jej to z całego serca. Zawzięła się. Chciałem iść z nią, ale mi nie pozwoliła... Nie wiem, co ostatecznie się z nią stało. Dotąd myślałem, że nikt z nas nie jest w stanie zmierzyć się nim i wyjść z tej walki cało, a co dopiero zwycięsko. - podniósł na mnie nieśmiało wzrok. - On za dobrze nas zna, by się to udało. Teraz jednak... Sam już nie wiem. Nie dopuszczam do siebie nadziei, jednak co, prócz niej, mi pozostało?
- Otóż to... - zgodziłam się z westchnieniem. Milczeliśmy przez chwilę. Moje myśli rozbiegły się losowo. Nagle przypomniałam sobie o liściku do Noty i Shad'a.
- Augi... - rzuciłam, w moim głosie dało się wyczuć podniecenie, ale i strach. - Chodź... Chodź ze mną.
- Co? Gdzie...?
- Nie walczyłam sama, pomogły mi dwa wilki z tej watahy. Ratowaliśmy naszego znajomego. Gdybym nie poczuła wtedy tego smrodu kwasu, Styxx by już nie żył, a my byśmy nawet nie wiedzieli... - uzmysłowiłam sobie, zapominając na chwilę o stojącym przede mną przyjacielu, który wpatrywał się we mnie ze zdumieniem. Stał przez chwilę, jakby nie wiedząc, które z tysiąca pytań wybrać. Zdecydował się w końcu na jedno,
- Styxx? - zapytał, przekrzywiając głowę. - Czy to nie przypadkiem tak nazywał się... JEGO syn?
- Owszem. Nazywał i nazywa. Naczy... Mam nadzieję, że żyje. - dodałam ciszej.
- To on? Co on tu robi?
- Żyje. - odparłam krótko. - Tak jak ja...
- Dziwny zbieg okoliczności, hę? - mruknął z przekąsem Augoustus. Przewróciłam oczami, zniecierpliwiona.
- Jak już mówiłam zanim mi przerwałeś... Chodź. Jestem umówiona na 8:32 pod dębem. Nie byle jakim, tym największym. Muszę coś wyjaśnić moim znajomym, zanim... - urwałam, zerknęłam na przyjaciela, po czym kontynuowałam. - ...wybierzemy się szukać Styxxa.
- Szukać? - zapytał po raz kolejny. Dostał w zasadzie jeszcze więcej pytań niż odpowiedzi.
- Tak. Jak już mówiłam, jest moim znajomym. Nie jest taki, jak jego ojciec. To, ze dziwnym trafem zniknął w tym samym czasie, co on, nie znaczy, że był z nim. - mruknęłam trochę nieskładnie, po czym spiorunowałam go wzrokiem bez żadnego konkretnego powodu i wyszłam. Augoustus ruszył za mną, wzdychając. Po drodze wytłumaczyłam mu, do jakich wniosków doszłam, kiedy wpatrując się w pozostałości Epidaurusa staliśmy w jaskini Styxxa.
Kiedy doszliśmy do wielkiego dębu, było koło 7:40, miałam więc jeszcze czas, by poukładać sobie wszystko w głowie. Godzina jednak szybko minęła i dołączyli do nas Nokota z Shadow'em. Widząc mnie zwolnili, po czym stanęli. Patrzyli się trochę dziwnie - biorąc pod uwagę, jak się na nich wydarłam, nie dziwiło mnie to.
- No dobra, słuchajcie... - westchnęłam. - Pierwsze co, to myślę, że Styxx jeszcze żyje. Nie wiem jednak, ile mamy czasu.
Wilki wysłuchały mnie w skupieniu.
- Kolejną sprawą, którą należało by poruszyć, jest to... Że mam sojusznika. - skinęłam głową w stronę ukrytego w cieniu drzewa basiora. Wyszedł powoli, wpatrując się w oczy nowo przybyłych.
- To jest Augoustus Jade. - w moich ustach jego imię również zabrzmiało dziwnie, jak "Aksosto Dżed", zamiast "Augustus Dżejd". - Nie wiem czemu w tamtych watahach każdy miał podwójne imię... Nieważne, w każdym razie, pracował razem ze mną w laboratoriach należących do mojej poprzedniej watahy.
Wilki wymieniły zdawkowe uprzejmości.
- Dobra, to teraz tak... - nabrałam tchu. - Mam wrażenie, że Styxxa mógł porwać Epidaurus. Tak, jestem właściwie stuprocentowo pewna, że on nie umarł, tylko zwiał nam. Jest, oczywiście, bardzo osłabiony, więc nic nam nie zagraża aż do chwili, aż wykuruje się zupełnie. Ale - jak już mówiłam - myślę, że Styxx jest w jego łapach. Epidaurus eksperymentował już na jego bracie, mógł chcieć mieć też i jego w roli obiektu. Nie sądzę więc, by chciał go zabić. Raczej ogłuszyć, otumanić czy podtruć, jeśli już. Jednak... Epidaurus nie ma już nikogo, kto chciałby mu pomóc - chyba że znacie taką osobę, która skusiłaby się na te wszystkie niecne rzeczy, jakie Epidaurus by jej zaoferował. W każdym razie - sam nie jest w stanie dużo zdziałać, potrzebuje kadry, laboratorium, sprzętu... Dlatego też wydał mi się ten pomysł niemożliwy. Cóż... To chyba tyle. Macie jakieś pytania? Konkluzje? Shadow? Nokota? - zabrzmiało to jak "Szejduał? Nołkoda?", ale wilki nie zwróciły na to uwagi.
- W razie czego, jestem z wami... - wtrącił cicho Augoustus.


Shadow? Dobrą akcję wymyśliłaś xD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz