Alexis najwidoczniej była przeciwna temu pomysłowi. Fakt, może i było to niebezpieczne, ale czego nie robi się dla kolegi z watahy?
- Powiedz nam chociaż, dlaczego nie. -powiedziała Papizwokazik, a Betha stanowczo pokręciła głową i rzuciła:
- Możecie zginąć, możecie zostać schwytani przez lu...
- To co? -przerwałem waderze.- Przecież Styxx'owi grozi większe niebezpieczeństwo niż nam. Musimy mu pomóc. Poza tym, i tak tam pójdziemy.
- Dokładnie. Więc... chodźmy. -powiedziała Nokota. Wyminęliśmy Alexis, ale ta za nami krzyknęła:
- Dobrze, róbcie co chcecie, ale pamiętajcie, że jeśli bez pozwolenia wyjdziecie poza granice watahy, zostaniecie z niej wyrzuceni!
Staliśmy tyłem do Bethy. Nie wiedzieliśmy co robić, w końcu zależało nam na tym, aby tutaj być. Prawda? W końcu jako jedyny odwróciłem się i podszedłem do wadery z triumfującym uśmiechem.
- Czego chcesz? -zapytałem się jej.
- Chcę, abyście wrócili z tego miejsca żywi. -odpowiedziała mi.
- Ok, więc dlaczego nie chcesz nas puścić, hm?
- Ponieważ po 1. musicie stamtąd wrócić, a po 2. musicie być żywi. Wszyscy.
- A co jeśli poszłabyś z nami?
- Wataha zostałaby bez opieki. Nie ma opcji, nie idziecie. A teraz rozejdźcie się do waszych jaskiń. No, już! -dała znak łapami i sama odeszła. Wróciłem więc do naszej grupki z grymasem na pysku. Wszyscy wszystko słyszeli, więc wyglądali równie mizernie jak ja.
- Nie możemy tak tego zostawić. -warknęła wściekła, a nie smutna jak inni Papiz.
- Wiemy, ale przecież Alexis wyrzuci nas z watahy... -odpowiedziała Nota waderze.
- Ale przecież ja nie należę do waszej watahy. -powiedział Augoustus.
- Ale my cię tak nie zostawimy. Przecież sam nie dasz sobie rady... -zrezygnowany rzuciłem.
- Shadow, jakie masz moce? -zapytała się mnie Nokota.
- Mogę to sprawdzić, poczekajcie. Ale wiecie, nie odpowiadam za cofnięcie czasu czy coś. -odwróciłem się od wilków i próbowałem się skupić. Jednak koncentracja nagle przychodziła, a nagle odchodziła. W końcu stało się coś dziwnego, jakbym urósł czy coś.
- Em... Shadow? Tak trochę stałeś się smokiem. -krzyknęła do mnie Nokota.
Jeszcze tego brakowało. Dlaczego? Ale w sumie... Są jakieś plusy.
- Ej, a spróbuj polatać. -zaproponował Augoustus.
- Ok... spróbuję... nie odpowiadam za uszkodzenia waszego ciała. -wziąłem zamach skrzydłami i wzniosłem się w powietrze. Rzeczywiście, było to przyjemne, ale po chwili znów zamieniłem się w wilka. Kiedy latałem. Szkoda, że tego nie przewidziałem. Zamknąłem oczy i modliłem się, abym przeżył. Po chwili znalazłem się na ziemi. Otwarłem oczy i przed sobą zobaczyłem Nokotę.
- Em...
- Nie pytaj. -ucięła Nota i puściła mnie z uścisku.
- Więc tak jakby nie możemy się stąd wyrwać... -zrezygnowany i obolały powiedziałem.
O Boże, ale to było nudne ;-; Sorry XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz