-A co z nami? -spytałem się wadery, a ta posłała mi zakłopotaną minę.
-Nie pomyślałam o tym... -powiedziała szczerze, wyczułem to po jej tonie.
-Ale na pewno ne możemy się jakoś przemknąć? W sensie pod jej nieobecność, czy coś? -zapytał Augoustus.
-Przecież ona powiedziała, że wyrzuci nas z watahy, jeśli tam pójdziemy... -przypomniała mu Nokota.- Chyba, że...
-O co chodzi? -zapytała Papiz, którą właśnie wyrwano z rozmyślania.
-W sumie to może się udać... -po chwili powiedział zafascynowany pomysłem Nokoty Augi.
-ALE O CO CHODZI?! -wydarliśmy się w końcu z Papizwokazik.
-Wiecie, gdy byłam mała to wychowywała mnie zielarka, która uczyła mnie różnych przepisów na eliksiry, mikstury i... -opowiadała nam Nokota.
-Iiii? -niecierpliwiła się Papiz. W sumie tak jak ja. Augoustus uśmiechał się, ponieważ wiedział o co chodzi.
-I nauczyła mnie również eliksiru, dzięki któremu można kogoś uśpić na określony czas. -dokończyła. Wpatrywałem się w nią swoimi ślepiami przez co najmniej kilka minut. Tak, to rozwiązanie było mądre i miało sens. Ale jak podać jej to niezauważalnie, aby nic nie było podejrzane? Powiedziałem tę myśl na głos. Wszyscy powiedzieli to samo:
-Rzeczywiście, trzeba coś wymyślić...
Może dać coś do jedzenia czy picia? Nie, to byłoby podejrzane i dziwne...
-Nokota? -zapytała się Papiz wadery. Nota gwałtownie odwróciła głowę i spojrzała na Papizwokazik.
-Tak?
-A może dałoby się zrobić coś w rodzaju kadzidełka czy coś?
-Pewnie, zrobię co w mojej mocy. Shadow, pomożesz mi? -spojrzała na mnie swoim błagalnym wzrokiem.
-Oczywiście. -uśmiechnąłem się do niej i poszliśmy do naszej jaskini żegnając się z waderą i basiorem. Kiedy dotarliśmy, Nokota powiedziała jakie zioła zebrać, a ona w tym czasie poszuka przepisu w swoich starych zapiskach. Właśnie zacząłem pracę, gdy usłyszałem coś za głogowym krzewem...
Ostatnio coraz gorzej piszę ;__; Przepraszam, Papizu :c
Dołącz do na już dziś! Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś!
sobota, 27 sierpnia 2016
Od Papiz do Shadow'a C.D.
Podczas gdy Shadow bawił się swoimi mocami, ja zniecierpliwiona
przechadzałam się w tą i z powrotem po już udeptanym przeze mnie pasie
ziemi. Nie mieliśmy czasu, żeby trwonić go na takie głupoty jak
przekonywanie Szanownej-Pani-Betha-NIE!, musieliśmy działać natychmiast,
jeśli nie chcielibyśmy wyjść z jaskini pewnego ranka i zastać przed nią
kilka kości, postrzępione futro i radośnie wyszczerzony do nas
zielonkawy dym.
- Dobra... - mruknęłam cicho. - To moja walka...
Wilki odwróciły głowy w moją stronę.
- Co mówiłaś? - spytał Shadow. Podniosłam łeb i spojrzałam na niego krótko, odwracając wzrok i spoglądając następnie na Nokotę. Najdłużej patrzyłam w oczy Augoustusowi.
- Powiedziałam... - powtórzyłam, tym razem głośniej. - Że to moja walka. Innymi słowy, mam pomysła.
Zobaczyłam, że Augoustus przewraca oczami ze zbolałą miną.
- Nic się nie bój, nie jakiś bardzo MÓJ... Jeśli wiesz, co mam na myśli... - żachnęłam się. Wyraźnie odetchnął z ulgą, jednak wciąż był spięty.
- Mianowicie? - zapytała Nokota, przechodząc spojrzeniem ode mnie do Augoustosa i na odwrót. Kątem oka wpatrując się w wysokiego basiora otworzyłam pysk, po czym go zamknęłam, nie wiedząc, czy na pewno dobrze ten pomysł przyjmą. Ale mój przyjaciel już zorientował się jakiż to niezwykły pomysł przyszedł do mej głowy. Wytrzeszczył oczy.
- What? Nie! To nie wchodzi w grę. - spojrzał na mnie hardo.
Westchnęłam.
- Augi... To jedyny sposób. Ona cię nie zna. Nawet cię nie widziała. Pomyśli, że zrezygnowaliśmy, a tymczasem... Nie wszyscy.
- Nie! - warknął. - Już powiedziałem, że nie! Czy to ma dla ciebie w ogóle jakieś znaczenie, co o tym myślę?!
- Ma, przecież wiesz... - żachnęłam się, zerkając na niego z dołu z miną wyrażającą czystą niewinność.
- Ekhem. - wtrącił się Shadow. Razem z Nokotą patrzyli się na nas dziwnie. - Można wiedzieć, o czym mówicie?
Pokiwałam głową z entuzjazmem, ale Augi w tym samym czasie pokręcił swoją. Zmierzyliśmy się wściekłym wzrokiem, po czym spojrzałam ponownie na parę.
- To mój pomysł, ja mam prawo się na jego temat wypowiedzieć, Augi. Ty będziesz miał czas, żeby przedstawić swoje obiekcje... kiedy indziej. - rzuciłam mu spojrzenie a'la wkurzony nauczyciel i usiadłam przed Shadow'em i Notą.
- Otóż... Jak już ci mówiłam, Shadow... Jestem wilkiem niezgody. Troublemakerem. Dzięki temu mogę zamienić się ciałem z innym wilkiem. No, nie tylko ciałem, ale pomińmy ten fakt. Zatem, zamienię się ciałem z Augoustusem, przez co ja będę mogła iść po Epidaurusa, a jednocześnie zostanę w watasze. Rozumiecie, Alexis będzie tak myśleć. Augoustusa nie widziała, nie wie, że ktoś taki istnieje. Więc... Shadow, Nota i Augi pójdą powiedzieć Alexis, że zrezygnowaliśmy z pościgu. A tymczasem ja wymknę się z terenu watahy niezauważona. Umiem się ukryć, nie musicie się o to martwić, że ktoś mnie zauważy. - uśmiechnęłam się krzywo. - Więc, co wy na to?
Zapadła cisza. Shadow zerknął na Nokotę, ona na niego. Basior wziął głęboki oddech i podniósł łeb, patrząc na mnie.
- A co z nami? - spytał prosto z mostu. Na to pytanie nie miałam odpowiedzi. Nie wiedziałam jak można przemycić wilki z terenu watahy tak, by jednocześnie w niej zostały.
Shadow? Naprawdę nie wiem, jak was przemycić, chyba że masz kołdrę niewidkę xD
- Dobra... - mruknęłam cicho. - To moja walka...
Wilki odwróciły głowy w moją stronę.
- Co mówiłaś? - spytał Shadow. Podniosłam łeb i spojrzałam na niego krótko, odwracając wzrok i spoglądając następnie na Nokotę. Najdłużej patrzyłam w oczy Augoustusowi.
- Powiedziałam... - powtórzyłam, tym razem głośniej. - Że to moja walka. Innymi słowy, mam pomysła.
Zobaczyłam, że Augoustus przewraca oczami ze zbolałą miną.
- Nic się nie bój, nie jakiś bardzo MÓJ... Jeśli wiesz, co mam na myśli... - żachnęłam się. Wyraźnie odetchnął z ulgą, jednak wciąż był spięty.
- Mianowicie? - zapytała Nokota, przechodząc spojrzeniem ode mnie do Augoustosa i na odwrót. Kątem oka wpatrując się w wysokiego basiora otworzyłam pysk, po czym go zamknęłam, nie wiedząc, czy na pewno dobrze ten pomysł przyjmą. Ale mój przyjaciel już zorientował się jakiż to niezwykły pomysł przyszedł do mej głowy. Wytrzeszczył oczy.
- What? Nie! To nie wchodzi w grę. - spojrzał na mnie hardo.
Westchnęłam.
- Augi... To jedyny sposób. Ona cię nie zna. Nawet cię nie widziała. Pomyśli, że zrezygnowaliśmy, a tymczasem... Nie wszyscy.
- Nie! - warknął. - Już powiedziałem, że nie! Czy to ma dla ciebie w ogóle jakieś znaczenie, co o tym myślę?!
- Ma, przecież wiesz... - żachnęłam się, zerkając na niego z dołu z miną wyrażającą czystą niewinność.
- Ekhem. - wtrącił się Shadow. Razem z Nokotą patrzyli się na nas dziwnie. - Można wiedzieć, o czym mówicie?
Pokiwałam głową z entuzjazmem, ale Augi w tym samym czasie pokręcił swoją. Zmierzyliśmy się wściekłym wzrokiem, po czym spojrzałam ponownie na parę.
- To mój pomysł, ja mam prawo się na jego temat wypowiedzieć, Augi. Ty będziesz miał czas, żeby przedstawić swoje obiekcje... kiedy indziej. - rzuciłam mu spojrzenie a'la wkurzony nauczyciel i usiadłam przed Shadow'em i Notą.
- Otóż... Jak już ci mówiłam, Shadow... Jestem wilkiem niezgody. Troublemakerem. Dzięki temu mogę zamienić się ciałem z innym wilkiem. No, nie tylko ciałem, ale pomińmy ten fakt. Zatem, zamienię się ciałem z Augoustusem, przez co ja będę mogła iść po Epidaurusa, a jednocześnie zostanę w watasze. Rozumiecie, Alexis będzie tak myśleć. Augoustusa nie widziała, nie wie, że ktoś taki istnieje. Więc... Shadow, Nota i Augi pójdą powiedzieć Alexis, że zrezygnowaliśmy z pościgu. A tymczasem ja wymknę się z terenu watahy niezauważona. Umiem się ukryć, nie musicie się o to martwić, że ktoś mnie zauważy. - uśmiechnęłam się krzywo. - Więc, co wy na to?
Zapadła cisza. Shadow zerknął na Nokotę, ona na niego. Basior wziął głęboki oddech i podniósł łeb, patrząc na mnie.
- A co z nami? - spytał prosto z mostu. Na to pytanie nie miałam odpowiedzi. Nie wiedziałam jak można przemycić wilki z terenu watahy tak, by jednocześnie w niej zostały.
Shadow? Naprawdę nie wiem, jak was przemycić, chyba że masz kołdrę niewidkę xD
poniedziałek, 22 sierpnia 2016
Od Shadow'a do Papiz C.D.
Alexis najwidoczniej była przeciwna temu pomysłowi. Fakt, może i było to niebezpieczne, ale czego nie robi się dla kolegi z watahy?
- Powiedz nam chociaż, dlaczego nie. -powiedziała Papizwokazik, a Betha stanowczo pokręciła głową i rzuciła:
- Możecie zginąć, możecie zostać schwytani przez lu...
- To co? -przerwałem waderze.- Przecież Styxx'owi grozi większe niebezpieczeństwo niż nam. Musimy mu pomóc. Poza tym, i tak tam pójdziemy.
- Dokładnie. Więc... chodźmy. -powiedziała Nokota. Wyminęliśmy Alexis, ale ta za nami krzyknęła:
- Dobrze, róbcie co chcecie, ale pamiętajcie, że jeśli bez pozwolenia wyjdziecie poza granice watahy, zostaniecie z niej wyrzuceni!
Staliśmy tyłem do Bethy. Nie wiedzieliśmy co robić, w końcu zależało nam na tym, aby tutaj być. Prawda? W końcu jako jedyny odwróciłem się i podszedłem do wadery z triumfującym uśmiechem.
- Czego chcesz? -zapytałem się jej.
- Chcę, abyście wrócili z tego miejsca żywi. -odpowiedziała mi.
- Ok, więc dlaczego nie chcesz nas puścić, hm?
- Ponieważ po 1. musicie stamtąd wrócić, a po 2. musicie być żywi. Wszyscy.
- A co jeśli poszłabyś z nami?
- Wataha zostałaby bez opieki. Nie ma opcji, nie idziecie. A teraz rozejdźcie się do waszych jaskiń. No, już! -dała znak łapami i sama odeszła. Wróciłem więc do naszej grupki z grymasem na pysku. Wszyscy wszystko słyszeli, więc wyglądali równie mizernie jak ja.
- Nie możemy tak tego zostawić. -warknęła wściekła, a nie smutna jak inni Papiz.
- Wiemy, ale przecież Alexis wyrzuci nas z watahy... -odpowiedziała Nota waderze.
- Ale przecież ja nie należę do waszej watahy. -powiedział Augoustus.
- Ale my cię tak nie zostawimy. Przecież sam nie dasz sobie rady... -zrezygnowany rzuciłem.
- Shadow, jakie masz moce? -zapytała się mnie Nokota.
- Mogę to sprawdzić, poczekajcie. Ale wiecie, nie odpowiadam za cofnięcie czasu czy coś. -odwróciłem się od wilków i próbowałem się skupić. Jednak koncentracja nagle przychodziła, a nagle odchodziła. W końcu stało się coś dziwnego, jakbym urósł czy coś.
- Em... Shadow? Tak trochę stałeś się smokiem. -krzyknęła do mnie Nokota.
Jeszcze tego brakowało. Dlaczego? Ale w sumie... Są jakieś plusy.
- Ej, a spróbuj polatać. -zaproponował Augoustus.
- Ok... spróbuję... nie odpowiadam za uszkodzenia waszego ciała. -wziąłem zamach skrzydłami i wzniosłem się w powietrze. Rzeczywiście, było to przyjemne, ale po chwili znów zamieniłem się w wilka. Kiedy latałem. Szkoda, że tego nie przewidziałem. Zamknąłem oczy i modliłem się, abym przeżył. Po chwili znalazłem się na ziemi. Otwarłem oczy i przed sobą zobaczyłem Nokotę.
- Em...
- Nie pytaj. -ucięła Nota i puściła mnie z uścisku.
- Więc tak jakby nie możemy się stąd wyrwać... -zrezygnowany i obolały powiedziałem.
O Boże, ale to było nudne ;-; Sorry XD
- Powiedz nam chociaż, dlaczego nie. -powiedziała Papizwokazik, a Betha stanowczo pokręciła głową i rzuciła:
- Możecie zginąć, możecie zostać schwytani przez lu...
- To co? -przerwałem waderze.- Przecież Styxx'owi grozi większe niebezpieczeństwo niż nam. Musimy mu pomóc. Poza tym, i tak tam pójdziemy.
- Dokładnie. Więc... chodźmy. -powiedziała Nokota. Wyminęliśmy Alexis, ale ta za nami krzyknęła:
- Dobrze, róbcie co chcecie, ale pamiętajcie, że jeśli bez pozwolenia wyjdziecie poza granice watahy, zostaniecie z niej wyrzuceni!
Staliśmy tyłem do Bethy. Nie wiedzieliśmy co robić, w końcu zależało nam na tym, aby tutaj być. Prawda? W końcu jako jedyny odwróciłem się i podszedłem do wadery z triumfującym uśmiechem.
- Czego chcesz? -zapytałem się jej.
- Chcę, abyście wrócili z tego miejsca żywi. -odpowiedziała mi.
- Ok, więc dlaczego nie chcesz nas puścić, hm?
- Ponieważ po 1. musicie stamtąd wrócić, a po 2. musicie być żywi. Wszyscy.
- A co jeśli poszłabyś z nami?
- Wataha zostałaby bez opieki. Nie ma opcji, nie idziecie. A teraz rozejdźcie się do waszych jaskiń. No, już! -dała znak łapami i sama odeszła. Wróciłem więc do naszej grupki z grymasem na pysku. Wszyscy wszystko słyszeli, więc wyglądali równie mizernie jak ja.
- Nie możemy tak tego zostawić. -warknęła wściekła, a nie smutna jak inni Papiz.
- Wiemy, ale przecież Alexis wyrzuci nas z watahy... -odpowiedziała Nota waderze.
- Ale przecież ja nie należę do waszej watahy. -powiedział Augoustus.
- Ale my cię tak nie zostawimy. Przecież sam nie dasz sobie rady... -zrezygnowany rzuciłem.
- Shadow, jakie masz moce? -zapytała się mnie Nokota.
- Mogę to sprawdzić, poczekajcie. Ale wiecie, nie odpowiadam za cofnięcie czasu czy coś. -odwróciłem się od wilków i próbowałem się skupić. Jednak koncentracja nagle przychodziła, a nagle odchodziła. W końcu stało się coś dziwnego, jakbym urósł czy coś.
- Em... Shadow? Tak trochę stałeś się smokiem. -krzyknęła do mnie Nokota.
Jeszcze tego brakowało. Dlaczego? Ale w sumie... Są jakieś plusy.
- Ej, a spróbuj polatać. -zaproponował Augoustus.
- Ok... spróbuję... nie odpowiadam za uszkodzenia waszego ciała. -wziąłem zamach skrzydłami i wzniosłem się w powietrze. Rzeczywiście, było to przyjemne, ale po chwili znów zamieniłem się w wilka. Kiedy latałem. Szkoda, że tego nie przewidziałem. Zamknąłem oczy i modliłem się, abym przeżył. Po chwili znalazłem się na ziemi. Otwarłem oczy i przed sobą zobaczyłem Nokotę.
- Em...
- Nie pytaj. -ucięła Nota i puściła mnie z uścisku.
- Więc tak jakby nie możemy się stąd wyrwać... -zrezygnowany i obolały powiedziałem.
O Boże, ale to było nudne ;-; Sorry XD
niedziela, 21 sierpnia 2016
Nokota zmieniła wygląd!
Nowy wygląd:
Cechy wyglądu: Nokota jest szaro-popielata. Ma pod oczami czrne tatuaże,
które podkreślają jej smukły i mały pysk. Oczy jej są dwukolorowe: lewe
złote, a prawe błękitne. Uszy są długie, zakończone czarnymi
końcówkami. W uszach ma kolczyki, które są fioletowo-turkusowymi
piórkami. Takie samo pióro wyrasta jej z sierści, z policzka. Przez
grzbiet ciągnie się jej pasmo czarnych włosów. Pręga zaczyna jej się na
czubku głowy. Kolejna pręga ciągnie jej się pod ogonem, tylko że jest
ciemniejsza. Wkoło ogona są obwiązane kolejne pióra. Na nogach jest tak
samo.
Poprzedni wygląd:
Od Papiz do Shadow'a C.D.
Podczas gdy Shadow z Nokotą relacjonowali co znaleźli w jaskini, ja
rozmyślałam. Nie mogłam być pewna, czy krew na kamieniach należała do
białego basiora, musiałam wpierw to sprawdzić. Niemniej, jeśli
rzeczywiście prowadziły do jeziora, pod których znajdowały się Piekielne
Podziemia, krew w istocie musiała być Styxxa. Kto inny by się tam
pałętał? Jak długo znam Styxxa to wiem, że jeśli byłaby szansa wpakować
się w kłopoty, to by jej nie zmarnował. Pod tym względem przypominał
mnie.
- Idę to zbadać. - zdecydowałam. - Augi, idziesz z nami? - nie powiedziałam "ze mną", tylko "z nami", bo wiedziałam, że para i tak będzie chciała iść. A biorąc pod uwagę moje zachowanie wobec nich parę godzin wcześniej, czułam, że powinnam im to jakoś zrekompensować. Nie chciałam jednak narażać przyjaciela - za niego czułam się odpowiedzialna. Augoustus był jednak głuchy na moje milczące błaganie.
- Idę. Pomogę wam jak tylko mogę. - lekki uśmiech na jego pysku był wiadomością dla mnie: "O mnie się nie martw, mamy ważniejsze rzeczy do roboty.".
Poszłam za wilkami.
- Gdzie to dokładnie było? - zwróciłam się do Nokoty, jednak na miejsce zaprowadził mnie Shadow. Zbadałam dokładnie ślady. Gdy zerknęłam na pozostałe wilki, Augoustus z nieodgadnioną dla mnie miną wpatrywał się w Shadow'a. Wiedziałam o czym myślał - miał moce mentalne, w tej chwili analizował wszystko to, czego dowiedzieli się Shadow i Nokota, kiedy byli sami w jaskini. Nie ufał im. Nie miałam mu tego za złe, znał ich dopiero kilka minut. Pokręciłam jednak głową, oddając się zamyśleniu. Nie wiedziałam już za bardzo co mam zrobić. Nie było sensu w dalszym węszeniu, w wodzie zapach się nie utrzyma. W dodatku, jeśli Styxx naprawdę znalazł się w tym jeziorze, to już dawno zostały z niego zmutowane kości, jeśli spojrzeć na sytuację z jego jaskini, gdy Epidaurus go podtapiał. Nie, musiało być jakieś inne wyście...
W tej samej chwili kliknęły trybiki i zaczęłam myśleć na wyższym poziomie. Drgania! Samego Styxxa nie wyczuję, jeśli znajduje się dalej niż te 2 kilometry, ale Epidaurus, teraz bardziej materialny, raczej w stanie ciekłym niż gazowym, powinien zostawiać za sobą ślady, które zdołałabym rozpoznać nawet przez sen - nie widząc je, lecz wyczuwając ich bardzo małą częstotliwość. Zadowolona z siebie rozesłałam szeroki do granic możliwości krąg fal, które w odpowiedzi przysłały mi dokładną wizualizację terenu. Jak czarne na białym potrafiłam określić, gdzie i kiedy zmierzał Epidaurus. A ślady te prowadziły do Landu Verboten. Ale jeszcze wtedy nie zdałam sobie z tego sprawy. Bardziej byłam uradowana, że w ogóle go znalazłam.
- JEST! - wydarłam się więc, wykonując łapą znak zwycięstwa. Shadow zaczął coś mówić, jednak szybko go uciszyłam, nagle zdając sobie sprawę, że GDZIE te ślady prowadzą.
- Wyczułam Styxxa. Jest w Land Verboten.
- COOO?! - usłyszałam w odpowiedzi. Krzyk był tak głośny, że jego echo wciąż drgało mi w uszach.
Fakt faktem, że łatwo go odbić nie będzie... Ale przecież nie zostawia się znajomych na pastwę losu. Powiedziałam im to. Następnie wyłączyłam się, nie słysząc już słów Shadow'a ani Nokoty. Dopiero po chwili otrząsnęłam się z zamyślenia i zerknęłam na Augoustusa, który z niepewną miną mi się przyglądał. Kiwnęłam tylko głową. Westchnął, niepocieszony. Z naszej paczki, która - zanim stała się kadrą wykwalifikowanych naukowców - trzymała się razem jeszcze za czasów szczenięcych, teraz została tylko nasza dwójka. Sitha zginął pierwszy, zabity przez Epidaurusa. Następnie jego ofiarami padły Kayla i Alice. Długo nie wiedziałam się z Augoustusem i Kateriną, miałam jednak nadzieję, że przetrwali tę nagonkę. Teraz jednak pozostała tylko nasza dwójka. Wiedziałam, że jeśli zginę, Augoustus się z tej straty tak szybko nie podniesie. A ja... No cóż, Augi był moim najlepszym przyjacielem. Jako jedyny wiedział o mojej rasie. I nie wydał mnie Epidaurusowi. A teraz być może miał stracić życie, by ratować innego basiora, który znał prawdę o mnie, a który przypadkiem był również synem gościa, przed którym musieliśmy się ukrywać. Eh... Życie bywa skomplikowane.
Ocknęłam się. Razem z Shad'em, Notą i Augoustusem staliśmy przed Bethą, która stanowczo kręciła głową, patrząc się na nas chłodno.
- Ale... - usłyszałam głos Nokoty.
- Powiedziałam: nie! - warknęła Alexis.
- Ale dlaczego? Przecież... - urwałam, gdy wadera spiorunowała mnie wzrokiem. Zerknęłam na Augoustusa. Stał nieco dalej, chowając się w cieniu. Alexis nie mogła go zobaczyć. Odwróciłam się z powrotem do Bethy.
- Powiedz nam chociaż, dlaczego nie. - rzuciłam, wyprostowując się. Spojrzałam jej w oczy. Byłam od niej o kilka centymetrów wyższa.
Weeenyyy braaak...D:
- Idę to zbadać. - zdecydowałam. - Augi, idziesz z nami? - nie powiedziałam "ze mną", tylko "z nami", bo wiedziałam, że para i tak będzie chciała iść. A biorąc pod uwagę moje zachowanie wobec nich parę godzin wcześniej, czułam, że powinnam im to jakoś zrekompensować. Nie chciałam jednak narażać przyjaciela - za niego czułam się odpowiedzialna. Augoustus był jednak głuchy na moje milczące błaganie.
- Idę. Pomogę wam jak tylko mogę. - lekki uśmiech na jego pysku był wiadomością dla mnie: "O mnie się nie martw, mamy ważniejsze rzeczy do roboty.".
Poszłam za wilkami.
- Gdzie to dokładnie było? - zwróciłam się do Nokoty, jednak na miejsce zaprowadził mnie Shadow. Zbadałam dokładnie ślady. Gdy zerknęłam na pozostałe wilki, Augoustus z nieodgadnioną dla mnie miną wpatrywał się w Shadow'a. Wiedziałam o czym myślał - miał moce mentalne, w tej chwili analizował wszystko to, czego dowiedzieli się Shadow i Nokota, kiedy byli sami w jaskini. Nie ufał im. Nie miałam mu tego za złe, znał ich dopiero kilka minut. Pokręciłam jednak głową, oddając się zamyśleniu. Nie wiedziałam już za bardzo co mam zrobić. Nie było sensu w dalszym węszeniu, w wodzie zapach się nie utrzyma. W dodatku, jeśli Styxx naprawdę znalazł się w tym jeziorze, to już dawno zostały z niego zmutowane kości, jeśli spojrzeć na sytuację z jego jaskini, gdy Epidaurus go podtapiał. Nie, musiało być jakieś inne wyście...
W tej samej chwili kliknęły trybiki i zaczęłam myśleć na wyższym poziomie. Drgania! Samego Styxxa nie wyczuję, jeśli znajduje się dalej niż te 2 kilometry, ale Epidaurus, teraz bardziej materialny, raczej w stanie ciekłym niż gazowym, powinien zostawiać za sobą ślady, które zdołałabym rozpoznać nawet przez sen - nie widząc je, lecz wyczuwając ich bardzo małą częstotliwość. Zadowolona z siebie rozesłałam szeroki do granic możliwości krąg fal, które w odpowiedzi przysłały mi dokładną wizualizację terenu. Jak czarne na białym potrafiłam określić, gdzie i kiedy zmierzał Epidaurus. A ślady te prowadziły do Landu Verboten. Ale jeszcze wtedy nie zdałam sobie z tego sprawy. Bardziej byłam uradowana, że w ogóle go znalazłam.
- JEST! - wydarłam się więc, wykonując łapą znak zwycięstwa. Shadow zaczął coś mówić, jednak szybko go uciszyłam, nagle zdając sobie sprawę, że GDZIE te ślady prowadzą.
- Wyczułam Styxxa. Jest w Land Verboten.
- COOO?! - usłyszałam w odpowiedzi. Krzyk był tak głośny, że jego echo wciąż drgało mi w uszach.
Fakt faktem, że łatwo go odbić nie będzie... Ale przecież nie zostawia się znajomych na pastwę losu. Powiedziałam im to. Następnie wyłączyłam się, nie słysząc już słów Shadow'a ani Nokoty. Dopiero po chwili otrząsnęłam się z zamyślenia i zerknęłam na Augoustusa, który z niepewną miną mi się przyglądał. Kiwnęłam tylko głową. Westchnął, niepocieszony. Z naszej paczki, która - zanim stała się kadrą wykwalifikowanych naukowców - trzymała się razem jeszcze za czasów szczenięcych, teraz została tylko nasza dwójka. Sitha zginął pierwszy, zabity przez Epidaurusa. Następnie jego ofiarami padły Kayla i Alice. Długo nie wiedziałam się z Augoustusem i Kateriną, miałam jednak nadzieję, że przetrwali tę nagonkę. Teraz jednak pozostała tylko nasza dwójka. Wiedziałam, że jeśli zginę, Augoustus się z tej straty tak szybko nie podniesie. A ja... No cóż, Augi był moim najlepszym przyjacielem. Jako jedyny wiedział o mojej rasie. I nie wydał mnie Epidaurusowi. A teraz być może miał stracić życie, by ratować innego basiora, który znał prawdę o mnie, a który przypadkiem był również synem gościa, przed którym musieliśmy się ukrywać. Eh... Życie bywa skomplikowane.
Ocknęłam się. Razem z Shad'em, Notą i Augoustusem staliśmy przed Bethą, która stanowczo kręciła głową, patrząc się na nas chłodno.
- Ale... - usłyszałam głos Nokoty.
- Powiedziałam: nie! - warknęła Alexis.
- Ale dlaczego? Przecież... - urwałam, gdy wadera spiorunowała mnie wzrokiem. Zerknęłam na Augoustusa. Stał nieco dalej, chowając się w cieniu. Alexis nie mogła go zobaczyć. Odwróciłam się z powrotem do Bethy.
- Powiedz nam chociaż, dlaczego nie. - rzuciłam, wyprostowując się. Spojrzałam jej w oczy. Byłam od niej o kilka centymetrów wyższa.
Weeenyyy braaak...D:
środa, 17 sierpnia 2016
Od Aryi - Jak dołączyłam?
Był ładny, słoneczny ranek. Właśnie żegnałam się z rodzicami i wychodziłam z jaskini, by następnie wyruszyć w świat i troszkę pozwiedzać. Rodzice wychowali mnie w duchu niezależności, samodzielności i chęci poznawania świata. Umiem w zasadzie sama o siebie zadbać, więc postanowiłam odejść od watahy i... Czemu nie? Wyruszyć w świat.
- Będziemy tęsknić kochanie - płakała załamana mama.
- Ja za wami też - przyznałam.
-Jesteś już taka duża... Kochamy cię z mamą i zawsze będziemy... - przełkną głośno ślinę prawie płaczący tata - no dobrze... Idź już - ucałował mnie w czoło ostatni raz.
- Będziemy tęsknić kochanie - płakała załamana mama.
- Ja za wami też - przyznałam.
-Jesteś już taka duża... Kochamy cię z mamą i zawsze będziemy... - przełkną głośno ślinę prawie płaczący tata - no dobrze... Idź już - ucałował mnie w czoło ostatni raz.
***
Szłam tak kilka dni w poszukiwaniu najbliższej watahy, a przy okazji zwiedziłam magiczny Las Północy z równie magicznymi żyjątkami, widziałam też "rzekę zakochanych" jak ja to nazywałam.
W pewnym momencie, gdy szłam polesie w poszukiwaniu tej watahy zauważyłam jakiegoś czarnego wilka z... czerwoną grzywką? Natychmiast przyśpieszyłam kroku. Kiedy basior mnie zauważył zrobił się trochę groźniejszy.
- Właśnie znajdujesz się na terenie watahy Wolves Of The Dark Midnight - powiedział jakby chciał mnie zabić.
- Ja właśnie chciałam dołączyć do watahy - przerwałam nieznajomemu.
- Dobra, tylko zaprowadzę cię do bety - powiedział już spokojniej - Musimy sprawdzić czy nie jesteś szpiegiem, czy coś... Idź za mną. - rozkazał
- Okay, ale... Co z alfą? - spytałam.
- Dowiesz się w swoim czasie - odpowiedział dosyć chłodno.
Kiedy znajdowaliśmy się już na miejscu, czyli w jaskini, byłam zaniepokojona, a zarazem podekscytowana. Wilk zatrzymał się obok leżącej wadery i zaczął nawoływać jej imię.
- Alexis - szepną - Alexis - szepną drugi raz. Wadera była jakby zdechła - pora wstawać, mamy nowego członka.
-Co?! - zerwała się wadera - Ty... - zlustrowała mnie wzrokiem - Jak cię zwą?
- Arya.
- Ja jestem Alexis. Masz jakąś jaskinię? zapytała.
- Na razie nie, ale...Są tu jakieś do wyboru? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie
- Tak - wyprzedził ją basior - zaprowadzimy cię tam i wybierzesz sobie jaskinię.
Wyszliśmy z jaskini, by znaleźć coś dla mnie. Gdy znajdowaliśmy się przy pierwszej, wydała mi się ładna, ale to coś nie dla mnie. Z drugą i trzecią było to samo. Czwarta jednak przykuła moją uwagę.
Była ładna, duża i przytulna.
- Biorę tą - rzekłam dumnie.
- No to świetnie... Mamy z głowy - uśmiechnęła się Alexis - dobra, później jeszcze do ciebie zajrzę.
> > KONIEC < <
wtorek, 9 sierpnia 2016
Od Shadow'a do Papiz C.D
15 minut przed umówioną godziną wyszliśmy z Nokotą z jaskini Styxxa. Przebrnęliśmy przez wszystkie teorie i rozejrzeliśmy się po jaskini. Było tam coś dziwnego, jakby toksycznie zielone ślady łap i trochę krwi. Pomyśleliśmy, że to dobry trop, ale chcielibyśmy jednak, aby zbadała to dokładniej Papizwokazik. Po kilku minutach byliśmy po Wielkim Dębem, pod którym owszem, znajdowała się Papiz ale z kimś jeszcze. A konkretniej z basiorem, który miał na głowie coś w rodzaju jaja smoka. Wadera zaczęła mówić rzeczy, które dokładnie przeanalizowałem i zrozumiałem.
-W razie czego, jestem z wami... -podsumował cicho basior, który ciągle mierzył wzrokiem mnie i Notę. Postanowiłem powiedzieć to, co odkryliśmy z Nokotą w jaskini Styxiern Mind'a.
-Papiz, słuchaj. Kiedy poszłaś postanowiliśmy z Notą, że jeszcze chwilę posiedzimy w tej jaskini i się po niej rozejrzymy. Chodząc po niej, zauważyliśmy coś dziwnego... tak jakby... tą samą toksyczną ciecz i gdzieniegdzie trochę krwi... Jak myślisz, czy to może należeć do Styxxa?... -zapytałem i zapadła krótka cisza.
-Te ślady prowadzą do lasu... a raczej do jeziora, pod którym są Piekielne Podziemia... -cicho dodała Nota. Spojrzałem na nią ze zdziwieniem, ale czego można było się po niej spodziewać.
-Idę to zbadać. Augi, idziesz z nami? -zapytała Papizwokazik Augoustusa.
-Idę. Pomogę wam jak tylko mogę. -odpowiedział jej i delikatnie się uśmiechnął. Po chwili byliśmy na miejscu.
-Gdzie to konkretnie było? -zapytała się mnie i Nokoty Papiz.
-Zaprowadzę cię, chodź. -powiedziałem do wadery, a ta za mną poszła.- To tutaj. -pokazałem miejsce Papizwokazik, a ona zaczęła obmyślać hipotezy i teorie. Poczułem kogoś wzrok na sobie. Obejrzałem się i zauważyłem zerkającego na mnie Augoustusa, który wyglądał na poddenerwowanego. Czy na prawdę na wszystkich działam tak samo? Muszę wszystkich wnerwiać? Już chciałem mu wyjaśnić, że moją dziewczyną jest Nokota, o ile mu to chodziło.
-Jest! -krzyknęła Papizwokazik tak szybko, niespodziewanie i głośno, że aż podskoczyłem.
-Papiz, błagam. Nie rób tak nigdy więcej bo kiedyś dostanę przez ciebie zawału. -powiedziałem jej.
-Ciiii! Wyczułam Styxxa! Jest w... -i tu jej mina trochę zrzedła- Land Verboten...
-COOO?! -wszyscy zapytaliśmy krzycząc.
-Niestety... ale trzeba go ratować! To mój przyjaciel!
-Papiz rozumiem, ale niestety, to niebezpieczne. A w ogóle jak chcesz przekupić wreszcie naburmuszoną Alexis? -zapytałem waderę.
-Słyszałam to! -krzyknęła prawdopodobnie właśnie Alexis. Wybuchnęliśmy śmiechem, ale dosłownie po pięciu sekundach znów spoważnieliśmy.
-To co, idziemy? -zapytała się nas retorycznie Nokota i wyszliśmy z jaskini. Niestety, ale chyba Beta nas podsłuchiwała, bo gdy się do niej zbliżyliśmy powiedziała tylko:
-Nie.
Tsa...Nie jest idealnie ale zawsze cuś :P No nie wiem, mam nadzieję,że cieawie wymyśliłam xDD
-W razie czego, jestem z wami... -podsumował cicho basior, który ciągle mierzył wzrokiem mnie i Notę. Postanowiłem powiedzieć to, co odkryliśmy z Nokotą w jaskini Styxiern Mind'a.
-Papiz, słuchaj. Kiedy poszłaś postanowiliśmy z Notą, że jeszcze chwilę posiedzimy w tej jaskini i się po niej rozejrzymy. Chodząc po niej, zauważyliśmy coś dziwnego... tak jakby... tą samą toksyczną ciecz i gdzieniegdzie trochę krwi... Jak myślisz, czy to może należeć do Styxxa?... -zapytałem i zapadła krótka cisza.
-Te ślady prowadzą do lasu... a raczej do jeziora, pod którym są Piekielne Podziemia... -cicho dodała Nota. Spojrzałem na nią ze zdziwieniem, ale czego można było się po niej spodziewać.
-Idę to zbadać. Augi, idziesz z nami? -zapytała Papizwokazik Augoustusa.
-Idę. Pomogę wam jak tylko mogę. -odpowiedział jej i delikatnie się uśmiechnął. Po chwili byliśmy na miejscu.
-Gdzie to konkretnie było? -zapytała się mnie i Nokoty Papiz.
-Zaprowadzę cię, chodź. -powiedziałem do wadery, a ta za mną poszła.- To tutaj. -pokazałem miejsce Papizwokazik, a ona zaczęła obmyślać hipotezy i teorie. Poczułem kogoś wzrok na sobie. Obejrzałem się i zauważyłem zerkającego na mnie Augoustusa, który wyglądał na poddenerwowanego. Czy na prawdę na wszystkich działam tak samo? Muszę wszystkich wnerwiać? Już chciałem mu wyjaśnić, że moją dziewczyną jest Nokota, o ile mu to chodziło.
-Jest! -krzyknęła Papizwokazik tak szybko, niespodziewanie i głośno, że aż podskoczyłem.
-Papiz, błagam. Nie rób tak nigdy więcej bo kiedyś dostanę przez ciebie zawału. -powiedziałem jej.
-Ciiii! Wyczułam Styxxa! Jest w... -i tu jej mina trochę zrzedła- Land Verboten...
-COOO?! -wszyscy zapytaliśmy krzycząc.
-Niestety... ale trzeba go ratować! To mój przyjaciel!
-Papiz rozumiem, ale niestety, to niebezpieczne. A w ogóle jak chcesz przekupić wreszcie naburmuszoną Alexis? -zapytałem waderę.
-Słyszałam to! -krzyknęła prawdopodobnie właśnie Alexis. Wybuchnęliśmy śmiechem, ale dosłownie po pięciu sekundach znów spoważnieliśmy.
-To co, idziemy? -zapytała się nas retorycznie Nokota i wyszliśmy z jaskini. Niestety, ale chyba Beta nas podsłuchiwała, bo gdy się do niej zbliżyliśmy powiedziała tylko:
-Nie.
Tsa...Nie jest idealnie ale zawsze cuś :P No nie wiem, mam nadzieję,że cieawie wymyśliłam xDD
Od Papiz do Shadow'a C.D
Patrząc na żrącą zieloną ciecz na skalnej podłodze jaskini, doskonale
wiedziałam, że to jeszcze nie koniec. Zaczęłam się zastanawiać, czy to
możliwe, że zanim go dopadliśmy, zdążył Styxxa zabić. Ale nie, przecież
drgania wyraźnie dały znać, że basior jest zdrów. Dlaczego więc teraz
zupełnie go nie wyczuwałam? Wtem przyszło mi do głowy zaskakujące
rozwiązanie... Może jeszcze nie odważyłabym się nazwać tego
rozwiązaniem... Niemniej było to jakieś wyjście. Zupełnie mi nie
pasujące, ale wyjście. Potrząsnęłam jednak głową, odsyłając od siebie te
myśli. Zaraz jednak wróciły.
- Może... - wyrwało mi się. Znów potrząsnęłam głową, tym razem z większą agresją. - Nie. To byłoby niemożliwe...
Wilki przeniosły wzrok z kałuży na mnie. Stałam jak zahipnotyzowana, wpatrując się w syczącą rozpuszczoną skałę. Nawet smród na mnie w tej chwili nie działał. Rozważałam intensywnie wszystkie za i przeciw mojemu pomysłowi.
- O co chodzi? Powiedz! - usłyszałam.
- Nieważne. - warknęłam. Czemu oni nie mogli dać mi chwili, żebym dobrze się zastanowiła? Ah, wiedziałam, że nie powinnam być na nich zła, w końcu nie wiedzieli, co się działo w mojej głowie, ale mimo wszystko... Wkurzali mnie. - Nie zrozumiecie.
Zerwałam się na łapy po to, by zaraz usiąść. Na małym skrawku papieru, który walał się gdzieś pomiędzy kamieniami napisałam notkę do towarzyszy. Teraz nie miałam ani czasu, ani głowy, ani chęci by z nimi rozmawiać. A tak to może się do tego czasu zdążę czegoś dowiedzieć. Następnie wstałam i wybiegłam, zostawiając zaskoczone wilki w jaskini. Byłam pewna, że Epidaurus tam nie wróci, nie dopóki nie wykuruje się w pełni. Znacznie go osłabiliśmy. Po wyjściu udałam się do swojej jaskini. Obwąchałam ją dokładnie ale oprócz woni jakiegoś wilka, który najwyraźniej przyszedł do mnie w odwiedziny kiedy mnie nie było, niczego nie wyczułam. Ani zapachu Styxxa, ani kwaśnego odoru zielonej zjawy. Już miałam wypaść na zewnątrz, kiedy coś poruszyło się w głębi jaskini. Natychmiast to oraz zapach przypomniały mi, że owszem, ktoś mnie odwiedził - ale nie był to nikt nieznajomy, a ktoś, kogo znałam całe życie.
- Augoustus... - westchnęłam. - Lepiej stąd znikaj. Nie wiem, co go tu przyciągnęło, ale jeśli cię tu znajdzie...
- Papiz, spokojnie. - basior wyszedł do połowy z mroku, ukazując dziwną, kolorową narośl na łbie, przypominającą jajo jakiegoś magicznego stworzenia.
- Słyszałem wszystko... Widziałem. Czułem. On już nie wróci. Przynajmniej nie teraz. Niemniej, nie należy go lekceważyć, nawet jeśli jest tak osłabiony.
Pokiwałam głową. Złość mnie opuściła, teraz byłam tylko przygnębiona. Oraz potwornie zmęczona.
- Prześpij się. - poradził mi basior, jakby czytając mi w myślach. - Udało ci się. Czego nie można powiedzieć o Katerinie. - posmutniał.
- O nie... - szepnęłam, zmartwiała. - Kat...?
Potrząsnął głową.
- Odradzałem jej to z całego serca. Zawzięła się. Chciałem iść z nią, ale mi nie pozwoliła... Nie wiem, co ostatecznie się z nią stało. Dotąd myślałem, że nikt z nas nie jest w stanie zmierzyć się nim i wyjść z tej walki cało, a co dopiero zwycięsko. - podniósł na mnie nieśmiało wzrok. - On za dobrze nas zna, by się to udało. Teraz jednak... Sam już nie wiem. Nie dopuszczam do siebie nadziei, jednak co, prócz niej, mi pozostało?
- Otóż to... - zgodziłam się z westchnieniem. Milczeliśmy przez chwilę. Moje myśli rozbiegły się losowo. Nagle przypomniałam sobie o liściku do Noty i Shad'a.
- Augi... - rzuciłam, w moim głosie dało się wyczuć podniecenie, ale i strach. - Chodź... Chodź ze mną.
- Co? Gdzie...?
- Nie walczyłam sama, pomogły mi dwa wilki z tej watahy. Ratowaliśmy naszego znajomego. Gdybym nie poczuła wtedy tego smrodu kwasu, Styxx by już nie żył, a my byśmy nawet nie wiedzieli... - uzmysłowiłam sobie, zapominając na chwilę o stojącym przede mną przyjacielu, który wpatrywał się we mnie ze zdumieniem. Stał przez chwilę, jakby nie wiedząc, które z tysiąca pytań wybrać. Zdecydował się w końcu na jedno,
- Styxx? - zapytał, przekrzywiając głowę. - Czy to nie przypadkiem tak nazywał się... JEGO syn?
- Owszem. Nazywał i nazywa. Naczy... Mam nadzieję, że żyje. - dodałam ciszej.
- To on? Co on tu robi?
- Żyje. - odparłam krótko. - Tak jak ja...
- Dziwny zbieg okoliczności, hę? - mruknął z przekąsem Augoustus. Przewróciłam oczami, zniecierpliwiona.
- Jak już mówiłam zanim mi przerwałeś... Chodź. Jestem umówiona na 8:32 pod dębem. Nie byle jakim, tym największym. Muszę coś wyjaśnić moim znajomym, zanim... - urwałam, zerknęłam na przyjaciela, po czym kontynuowałam. - ...wybierzemy się szukać Styxxa.
- Szukać? - zapytał po raz kolejny. Dostał w zasadzie jeszcze więcej pytań niż odpowiedzi.
- Tak. Jak już mówiłam, jest moim znajomym. Nie jest taki, jak jego ojciec. To, ze dziwnym trafem zniknął w tym samym czasie, co on, nie znaczy, że był z nim. - mruknęłam trochę nieskładnie, po czym spiorunowałam go wzrokiem bez żadnego konkretnego powodu i wyszłam. Augoustus ruszył za mną, wzdychając. Po drodze wytłumaczyłam mu, do jakich wniosków doszłam, kiedy wpatrując się w pozostałości Epidaurusa staliśmy w jaskini Styxxa.
Kiedy doszliśmy do wielkiego dębu, było koło 7:40, miałam więc jeszcze czas, by poukładać sobie wszystko w głowie. Godzina jednak szybko minęła i dołączyli do nas Nokota z Shadow'em. Widząc mnie zwolnili, po czym stanęli. Patrzyli się trochę dziwnie - biorąc pod uwagę, jak się na nich wydarłam, nie dziwiło mnie to.
- No dobra, słuchajcie... - westchnęłam. - Pierwsze co, to myślę, że Styxx jeszcze żyje. Nie wiem jednak, ile mamy czasu.
Wilki wysłuchały mnie w skupieniu.
- Kolejną sprawą, którą należało by poruszyć, jest to... Że mam sojusznika. - skinęłam głową w stronę ukrytego w cieniu drzewa basiora. Wyszedł powoli, wpatrując się w oczy nowo przybyłych.
- To jest Augoustus Jade. - w moich ustach jego imię również zabrzmiało dziwnie, jak "Aksosto Dżed", zamiast "Augustus Dżejd". - Nie wiem czemu w tamtych watahach każdy miał podwójne imię... Nieważne, w każdym razie, pracował razem ze mną w laboratoriach należących do mojej poprzedniej watahy.
Wilki wymieniły zdawkowe uprzejmości.
- Dobra, to teraz tak... - nabrałam tchu. - Mam wrażenie, że Styxxa mógł porwać Epidaurus. Tak, jestem właściwie stuprocentowo pewna, że on nie umarł, tylko zwiał nam. Jest, oczywiście, bardzo osłabiony, więc nic nam nie zagraża aż do chwili, aż wykuruje się zupełnie. Ale - jak już mówiłam - myślę, że Styxx jest w jego łapach. Epidaurus eksperymentował już na jego bracie, mógł chcieć mieć też i jego w roli obiektu. Nie sądzę więc, by chciał go zabić. Raczej ogłuszyć, otumanić czy podtruć, jeśli już. Jednak... Epidaurus nie ma już nikogo, kto chciałby mu pomóc - chyba że znacie taką osobę, która skusiłaby się na te wszystkie niecne rzeczy, jakie Epidaurus by jej zaoferował. W każdym razie - sam nie jest w stanie dużo zdziałać, potrzebuje kadry, laboratorium, sprzętu... Dlatego też wydał mi się ten pomysł niemożliwy. Cóż... To chyba tyle. Macie jakieś pytania? Konkluzje? Shadow? Nokota? - zabrzmiało to jak "Szejduał? Nołkoda?", ale wilki nie zwróciły na to uwagi.
- W razie czego, jestem z wami... - wtrącił cicho Augoustus.
Shadow? Dobrą akcję wymyśliłaś xD
- Może... - wyrwało mi się. Znów potrząsnęłam głową, tym razem z większą agresją. - Nie. To byłoby niemożliwe...
Wilki przeniosły wzrok z kałuży na mnie. Stałam jak zahipnotyzowana, wpatrując się w syczącą rozpuszczoną skałę. Nawet smród na mnie w tej chwili nie działał. Rozważałam intensywnie wszystkie za i przeciw mojemu pomysłowi.
- O co chodzi? Powiedz! - usłyszałam.
- Nieważne. - warknęłam. Czemu oni nie mogli dać mi chwili, żebym dobrze się zastanowiła? Ah, wiedziałam, że nie powinnam być na nich zła, w końcu nie wiedzieli, co się działo w mojej głowie, ale mimo wszystko... Wkurzali mnie. - Nie zrozumiecie.
Zerwałam się na łapy po to, by zaraz usiąść. Na małym skrawku papieru, który walał się gdzieś pomiędzy kamieniami napisałam notkę do towarzyszy. Teraz nie miałam ani czasu, ani głowy, ani chęci by z nimi rozmawiać. A tak to może się do tego czasu zdążę czegoś dowiedzieć. Następnie wstałam i wybiegłam, zostawiając zaskoczone wilki w jaskini. Byłam pewna, że Epidaurus tam nie wróci, nie dopóki nie wykuruje się w pełni. Znacznie go osłabiliśmy. Po wyjściu udałam się do swojej jaskini. Obwąchałam ją dokładnie ale oprócz woni jakiegoś wilka, który najwyraźniej przyszedł do mnie w odwiedziny kiedy mnie nie było, niczego nie wyczułam. Ani zapachu Styxxa, ani kwaśnego odoru zielonej zjawy. Już miałam wypaść na zewnątrz, kiedy coś poruszyło się w głębi jaskini. Natychmiast to oraz zapach przypomniały mi, że owszem, ktoś mnie odwiedził - ale nie był to nikt nieznajomy, a ktoś, kogo znałam całe życie.
- Augoustus... - westchnęłam. - Lepiej stąd znikaj. Nie wiem, co go tu przyciągnęło, ale jeśli cię tu znajdzie...
- Papiz, spokojnie. - basior wyszedł do połowy z mroku, ukazując dziwną, kolorową narośl na łbie, przypominającą jajo jakiegoś magicznego stworzenia.
- Słyszałem wszystko... Widziałem. Czułem. On już nie wróci. Przynajmniej nie teraz. Niemniej, nie należy go lekceważyć, nawet jeśli jest tak osłabiony.
Pokiwałam głową. Złość mnie opuściła, teraz byłam tylko przygnębiona. Oraz potwornie zmęczona.
- Prześpij się. - poradził mi basior, jakby czytając mi w myślach. - Udało ci się. Czego nie można powiedzieć o Katerinie. - posmutniał.
- O nie... - szepnęłam, zmartwiała. - Kat...?
Potrząsnął głową.
- Odradzałem jej to z całego serca. Zawzięła się. Chciałem iść z nią, ale mi nie pozwoliła... Nie wiem, co ostatecznie się z nią stało. Dotąd myślałem, że nikt z nas nie jest w stanie zmierzyć się nim i wyjść z tej walki cało, a co dopiero zwycięsko. - podniósł na mnie nieśmiało wzrok. - On za dobrze nas zna, by się to udało. Teraz jednak... Sam już nie wiem. Nie dopuszczam do siebie nadziei, jednak co, prócz niej, mi pozostało?
- Otóż to... - zgodziłam się z westchnieniem. Milczeliśmy przez chwilę. Moje myśli rozbiegły się losowo. Nagle przypomniałam sobie o liściku do Noty i Shad'a.
- Augi... - rzuciłam, w moim głosie dało się wyczuć podniecenie, ale i strach. - Chodź... Chodź ze mną.
- Co? Gdzie...?
- Nie walczyłam sama, pomogły mi dwa wilki z tej watahy. Ratowaliśmy naszego znajomego. Gdybym nie poczuła wtedy tego smrodu kwasu, Styxx by już nie żył, a my byśmy nawet nie wiedzieli... - uzmysłowiłam sobie, zapominając na chwilę o stojącym przede mną przyjacielu, który wpatrywał się we mnie ze zdumieniem. Stał przez chwilę, jakby nie wiedząc, które z tysiąca pytań wybrać. Zdecydował się w końcu na jedno,
- Styxx? - zapytał, przekrzywiając głowę. - Czy to nie przypadkiem tak nazywał się... JEGO syn?
- Owszem. Nazywał i nazywa. Naczy... Mam nadzieję, że żyje. - dodałam ciszej.
- To on? Co on tu robi?
- Żyje. - odparłam krótko. - Tak jak ja...
- Dziwny zbieg okoliczności, hę? - mruknął z przekąsem Augoustus. Przewróciłam oczami, zniecierpliwiona.
- Jak już mówiłam zanim mi przerwałeś... Chodź. Jestem umówiona na 8:32 pod dębem. Nie byle jakim, tym największym. Muszę coś wyjaśnić moim znajomym, zanim... - urwałam, zerknęłam na przyjaciela, po czym kontynuowałam. - ...wybierzemy się szukać Styxxa.
- Szukać? - zapytał po raz kolejny. Dostał w zasadzie jeszcze więcej pytań niż odpowiedzi.
- Tak. Jak już mówiłam, jest moim znajomym. Nie jest taki, jak jego ojciec. To, ze dziwnym trafem zniknął w tym samym czasie, co on, nie znaczy, że był z nim. - mruknęłam trochę nieskładnie, po czym spiorunowałam go wzrokiem bez żadnego konkretnego powodu i wyszłam. Augoustus ruszył za mną, wzdychając. Po drodze wytłumaczyłam mu, do jakich wniosków doszłam, kiedy wpatrując się w pozostałości Epidaurusa staliśmy w jaskini Styxxa.
Kiedy doszliśmy do wielkiego dębu, było koło 7:40, miałam więc jeszcze czas, by poukładać sobie wszystko w głowie. Godzina jednak szybko minęła i dołączyli do nas Nokota z Shadow'em. Widząc mnie zwolnili, po czym stanęli. Patrzyli się trochę dziwnie - biorąc pod uwagę, jak się na nich wydarłam, nie dziwiło mnie to.
- No dobra, słuchajcie... - westchnęłam. - Pierwsze co, to myślę, że Styxx jeszcze żyje. Nie wiem jednak, ile mamy czasu.
Wilki wysłuchały mnie w skupieniu.
- Kolejną sprawą, którą należało by poruszyć, jest to... Że mam sojusznika. - skinęłam głową w stronę ukrytego w cieniu drzewa basiora. Wyszedł powoli, wpatrując się w oczy nowo przybyłych.
- To jest Augoustus Jade. - w moich ustach jego imię również zabrzmiało dziwnie, jak "Aksosto Dżed", zamiast "Augustus Dżejd". - Nie wiem czemu w tamtych watahach każdy miał podwójne imię... Nieważne, w każdym razie, pracował razem ze mną w laboratoriach należących do mojej poprzedniej watahy.
Wilki wymieniły zdawkowe uprzejmości.
- Dobra, to teraz tak... - nabrałam tchu. - Mam wrażenie, że Styxxa mógł porwać Epidaurus. Tak, jestem właściwie stuprocentowo pewna, że on nie umarł, tylko zwiał nam. Jest, oczywiście, bardzo osłabiony, więc nic nam nie zagraża aż do chwili, aż wykuruje się zupełnie. Ale - jak już mówiłam - myślę, że Styxx jest w jego łapach. Epidaurus eksperymentował już na jego bracie, mógł chcieć mieć też i jego w roli obiektu. Nie sądzę więc, by chciał go zabić. Raczej ogłuszyć, otumanić czy podtruć, jeśli już. Jednak... Epidaurus nie ma już nikogo, kto chciałby mu pomóc - chyba że znacie taką osobę, która skusiłaby się na te wszystkie niecne rzeczy, jakie Epidaurus by jej zaoferował. W każdym razie - sam nie jest w stanie dużo zdziałać, potrzebuje kadry, laboratorium, sprzętu... Dlatego też wydał mi się ten pomysł niemożliwy. Cóż... To chyba tyle. Macie jakieś pytania? Konkluzje? Shadow? Nokota? - zabrzmiało to jak "Szejduał? Nołkoda?", ale wilki nie zwróciły na to uwagi.
- W razie czego, jestem z wami... - wtrącił cicho Augoustus.
Shadow? Dobrą akcję wymyśliłaś xD
niedziela, 7 sierpnia 2016
Od Alexis do Drago C.D
Po tym, co się stało postanowiłam się przejść. Rozmyślałam nad tym, co się wydarzyło.
Może dobrze, że tak się stało?
Chociaż może żle zrobiłam?
Może przesadziłam?
NIE!
Te myśli krążyły mi po głowie. Po dłuższym namyśle poczułam się zmęczona. Zaczęłam iść do jaskini i się z tym przespać. Może wtedy będzie lepiej. Kiedy byłam u progu celu usłyszałam moje imię. Drago mnie wołał.
- Drago?
- Alexis, chciałem porozmawiać - zaczął poważnie - tylko proszę, nie wyganiaj mnie, ani nic. Porozmawiajmy szczerze, jak cywilizowane wilki. Powiedz mi czym zawiniłem, dlaczego jesteś na mnie zła, proszę.
- Po pierwsze: opowiadałeś mi tą historię, jakbyś chciał, bym była zazdrosna, a poza tym w momencie spotkania z Dante zawsze będę myśleć o waszych pocałunkach, a ty przecież nigdy nie zobaczysz Jake'a, prawda? Po drugie i tak chciałam, żebyśmy dali sobie czas, bo to jest zbyt szybko - rzekłam stanowczo.
- Rozumiem... A będziemy chociaż przyjaciółmi? - zapytał z nadzieją w głosie.
- Tak, będziemy, lecz na razie nic więcej. A teraz chciałabym iść spać.
Ułożyłam się na swoim leżu i powoli zamykałam oczy.
- A, jeszcze jedno! Mógłbyś popatrolować trochę teren watahy? Dzięki.
- Okay... - westchnął. Były to już ostatnie słowa, jakie usłyszałam.
Drago? Wybacz, że takie krótkie, ale wena mnie nie odwiedziła :/
Może dobrze, że tak się stało?
Chociaż może żle zrobiłam?
Może przesadziłam?
NIE!
Te myśli krążyły mi po głowie. Po dłuższym namyśle poczułam się zmęczona. Zaczęłam iść do jaskini i się z tym przespać. Może wtedy będzie lepiej. Kiedy byłam u progu celu usłyszałam moje imię. Drago mnie wołał.
- Drago?
- Alexis, chciałem porozmawiać - zaczął poważnie - tylko proszę, nie wyganiaj mnie, ani nic. Porozmawiajmy szczerze, jak cywilizowane wilki. Powiedz mi czym zawiniłem, dlaczego jesteś na mnie zła, proszę.
- Po pierwsze: opowiadałeś mi tą historię, jakbyś chciał, bym była zazdrosna, a poza tym w momencie spotkania z Dante zawsze będę myśleć o waszych pocałunkach, a ty przecież nigdy nie zobaczysz Jake'a, prawda? Po drugie i tak chciałam, żebyśmy dali sobie czas, bo to jest zbyt szybko - rzekłam stanowczo.
- Rozumiem... A będziemy chociaż przyjaciółmi? - zapytał z nadzieją w głosie.
- Tak, będziemy, lecz na razie nic więcej. A teraz chciałabym iść spać.
Ułożyłam się na swoim leżu i powoli zamykałam oczy.
- A, jeszcze jedno! Mógłbyś popatrolować trochę teren watahy? Dzięki.
- Okay... - westchnął. Były to już ostatnie słowa, jakie usłyszałam.
Drago? Wybacz, że takie krótkie, ale wena mnie nie odwiedziła :/
piątek, 5 sierpnia 2016
Od Drago do Alexis C.D
W owej chwili przeżyłem jeden z największych koszmarów w moim życiu. Dlaczego ona mi nie wieży? Ja Daenerys już nie kocham, to co było kiedyś już dawno minęło. Może będzie lepiej, jak damy sobie czas? Nie wiedziałem co mam o tym wszystkim myśleć. Patrzyłem jak Alexis odchodzi. Wpatrywałem się w kremową wilczycę z majestatem. Tyle pięknych chwil co przeżyłem z nią nie przeżyłem jeszcze z żadną inną i nie przeżyję, a nawet nie chcę. Chcę tylko jej. Jej zgrabna sylwetka robiła się coraz mniejsza i mniejsza, aż w końcu zniknęła za horyzontem. Zarazem czułem do niej wielką miłość, a zarazem lekką złość. Wkurzyło mnie u niej tylko to, że ona kochała dwóch facetów, a na mnie się wkurza, że coś czułem do Dante. Byłem w tej samej sytuacji co ona. Ona straciła Jake'a, a ja byłem pewien, że straciłem Daenerys. Wiem co czuje, bo czułem to samo. Przedtem kiedy nie spotkałem Alexis to myślałem, że Dante była moim ideałem. Ale gdy zobaczyłem Alex to wszystko się zmieniło. To ona jest panią mojego serca, nie Dante. I nawet gdyby, jak twierdziła Alex, Daenerys jest tysiąc razy od niej lepsza to i tak nie zamieniłbym mojej Alexis na dziesięć takich Alf. No, ale cóż dadzą moje słowa? Ona i tak nie chce ze mną być. Westchnąłem i postanowiłem się przejść. Ruszyłem w stronę klifu. Gdy byłem na miejscu zawyłem, a moje wycie rozległo się po całej watasze. Nagle w oddali między chmurami. Pojawił się mój smok, Fire.
- Siema stary! - powiedział smok i przysiadł obok mnie.
- Siema... - sapnąłem.
Smok przyjrzał się mi uważnie, zmierzył wzrokiem od łap aż po sam czubek nosa.
- Stary! Coś z tobą nie tak?
Smok był moim wiernym kumplem, znał mnie na wylot i wiedział o mnie wszystko. Mogłem mu zaufać.
- Aż tak bardzo widać? - Smok skinął głową i objął mnie swoim skrzydłem. - No więc... Zostawiła mnie.
- Dla kogo!? - ryknął.
- Dla nikogo. Oznajmiła, że nie chce ze mną być, dlatego że - wyprzedziłem pytanie smoka. - Dlatego że kiedyś czułem coś do Dante i kiedy Alfa wróci to ją dla niej zostawię. W końcu i tak prędzej czy później by się dowiedziała, że czułem coś do Dante, dlatego wolałem jej to powiedzieć żeby nie było, ze coś przed nią ukrywam.
Smok wgapiał się we mnie z rozwagą niczym dyplomowany psycholog i co chwila kiwał głową.
- Cóż, spróbuj z nią pogadać, może zmieni zdanie, a jeśli nie to zrób coś, że szczęka jej opadnie. Ale oczywiście w tym dobrym sensie. A jeżeli to nie pomoże to po prostu daje ci do zrozumienia, że z wami koniec, albo chce żebyście dali sobie czas.
- Skoro tak mówisz... No dobra spróbuje najpierw porozmawiać. Dzięki stary! - powiedziałem na pożegnanie i pogalopowałem w stronę jaskiń.
Gdy byłem na miejscu wszedłem do jaskini Alexis. Rozejrzałem się, chyba nikogo nie było. Zawołałem imię wadery - cisza. Nagle usłyszałem za sobą znajomy, damski głos.
- Drago?
Odwróciłem się. Przede mną stała Alex.
- Alexis, chciałem porozmawiać... Tylko proszę, nie wyganiaj mnie, a ni nic. Porozmawiajmy szczerze, jak cywilizowane wilki. Powiedz mi czym zawiniłem, dlaczego jesteś na mnie zła, proszę.
Alexis?
- Siema stary! - powiedział smok i przysiadł obok mnie.
- Siema... - sapnąłem.
Smok przyjrzał się mi uważnie, zmierzył wzrokiem od łap aż po sam czubek nosa.
- Stary! Coś z tobą nie tak?
Smok był moim wiernym kumplem, znał mnie na wylot i wiedział o mnie wszystko. Mogłem mu zaufać.
- Aż tak bardzo widać? - Smok skinął głową i objął mnie swoim skrzydłem. - No więc... Zostawiła mnie.
- Dla kogo!? - ryknął.
- Dla nikogo. Oznajmiła, że nie chce ze mną być, dlatego że - wyprzedziłem pytanie smoka. - Dlatego że kiedyś czułem coś do Dante i kiedy Alfa wróci to ją dla niej zostawię. W końcu i tak prędzej czy później by się dowiedziała, że czułem coś do Dante, dlatego wolałem jej to powiedzieć żeby nie było, ze coś przed nią ukrywam.
Smok wgapiał się we mnie z rozwagą niczym dyplomowany psycholog i co chwila kiwał głową.
- Cóż, spróbuj z nią pogadać, może zmieni zdanie, a jeśli nie to zrób coś, że szczęka jej opadnie. Ale oczywiście w tym dobrym sensie. A jeżeli to nie pomoże to po prostu daje ci do zrozumienia, że z wami koniec, albo chce żebyście dali sobie czas.
- Skoro tak mówisz... No dobra spróbuje najpierw porozmawiać. Dzięki stary! - powiedziałem na pożegnanie i pogalopowałem w stronę jaskiń.
Gdy byłem na miejscu wszedłem do jaskini Alexis. Rozejrzałem się, chyba nikogo nie było. Zawołałem imię wadery - cisza. Nagle usłyszałem za sobą znajomy, damski głos.
- Drago?
Odwróciłem się. Przede mną stała Alex.
- Alexis, chciałem porozmawiać... Tylko proszę, nie wyganiaj mnie, a ni nic. Porozmawiajmy szczerze, jak cywilizowane wilki. Powiedz mi czym zawiniłem, dlaczego jesteś na mnie zła, proszę.
Alexis?
czwartek, 4 sierpnia 2016
Od Shadow'a do Papiz C.D.
Przez chwilę myślałem, że umrę. Od środka rozrywało mi wszystkie organy, ale jak się okazało - podziałało to na... no ten dym. Widać było, że bardzo się on męczy i próbuje się od tego jakoś uwolnić (zatykając uszy itp.) ale oczywiście nic nie podziałało. Razem z Notą dalej leżałem na ziemi i próbowałem powstrzymywać się od pisków i innych dziwnych dźwięków wydawanych przeze mnie, ale to nie podziałało. Do czasu, gdy Papiz spojrzała na mnie gniewnie, chociaż według mnie to dobrze współgrało z tymi "ultra dźwiękami". Wreszcie gaz "padł" na ziemię i zaczął się skraplać. Została po nim tylko toksyczna kałuża płynu, który po prostu śmierdział. Papizwokazik była cała zziajana i zalała się zimnym potem.
- Jejku, nic ci nie jest? -zapytała ją Nokota.
- Nie, wszystko ok. Bardziej martwiłabym się o ciebie i Shadow'a. -powiedziała i uśmiechnęła się lekko.- Ale czas sprawdzić co stało się z duszą Epidaurusa.
- Ok panienki, więc chodźmy. -odpowiedziałem jej i jeszcze na wszelki wypadek włączyłem tarczę. Podeszliśmy do cieczy, która powoli w podłodze wyżerała dół.
- No nie powiem, ciekawie. -przez zaciśnięty przez smród pysk powiedziała Nota.
- Ta... ale gdzie tak właściwie jest Styxx? -zapytałem, odwracając się do wader.
- Może... nie. To byłoby niemożliwe... -zastanawiała się Papiz.
- O co chodzi? Powiedz! -rozkazała Nokota.
- Nieważne. Nie zrozumiecie. -odpowiedziała oburzona Papizwokazik i usiadła tyłem do nas poddając się swoim rozmyśleniom. Ja z Notą natomiast rozważaliśmy, o co mogło chodzić Papiz. Po chwili, nadal trochę poddenerwowana wadera wyszła, zostawiając jakąś karteczkę, na której było napisane:
- Jejku, nic ci nie jest? -zapytała ją Nokota.
- Nie, wszystko ok. Bardziej martwiłabym się o ciebie i Shadow'a. -powiedziała i uśmiechnęła się lekko.- Ale czas sprawdzić co stało się z duszą Epidaurusa.
- Ok panienki, więc chodźmy. -odpowiedziałem jej i jeszcze na wszelki wypadek włączyłem tarczę. Podeszliśmy do cieczy, która powoli w podłodze wyżerała dół.
- No nie powiem, ciekawie. -przez zaciśnięty przez smród pysk powiedziała Nota.
- Ta... ale gdzie tak właściwie jest Styxx? -zapytałem, odwracając się do wader.
- Może... nie. To byłoby niemożliwe... -zastanawiała się Papiz.
- O co chodzi? Powiedz! -rozkazała Nokota.
- Nieważne. Nie zrozumiecie. -odpowiedziała oburzona Papizwokazik i usiadła tyłem do nas poddając się swoim rozmyśleniom. Ja z Notą natomiast rozważaliśmy, o co mogło chodzić Papiz. Po chwili, nadal trochę poddenerwowana wadera wyszła, zostawiając jakąś karteczkę, na której było napisane:
Muszę wszystko przemyśleć. Spotkajmy się dzisiaj o 8:32
pod wielkim dębem. Shadow, pamiętaj o mocach, a Nota -
przepraszam Cię, ale nie wszyscy zawsze mogą zrozumieć
takich naukowców jak ja.
Pozdrawiam, dr. Papizwokazik.
Chociaż dalej zastanawialiśmy się, dlaczego Papiz była taka zdenerwowana wychodząc, próbowaliśmy dokładnie przeanalizować list dokładnie. Może zostawiła ona jakąś ukrytą wiadomość? Kto wie. Na pewno tylko ona. W każdym bądź razie, musimy iść pod ten dąb. Pewnie bardziej pasowałaby jej "wielka akacja" ale nie zawsze można zgrać się z naturą. Niestety.
Papiz? Nie mogłam nic później wymyślić, więc dlatego jest to takie, jakie jest :P No ale "nie zawsze można zgrać się z naturą" ~Shadow 2016 XDD
Jinx
Imię: Jinx
Pseudonim: Niewidzialna
Cechy charakteru i cechy fizyczne: Jinx jest bardzo nieśmiałą i
dziką wilczycą. Uwielbia różowy kolor oraz spacery pod kwitnącymi
drzewami wiśni! Woli raczej być sama i nie planuje założenia rodziny.
Nie potrafi być odpowiedzialną wilczycą, a przynajmniej nie próbowała, więc szczeniaki nie wchodzą w grę. Jest uparta, więc nigdy się nie poddaje. Jest bardzo zwinną i szybką wilczycą. Jej skradanie się jest tak zaawansowane, że dostała pseudonim niewidzialna. Często wykonuje zlecenia na szpiega. Jest w tym najlepsza i kocha to co robi.
Nie potrafi być odpowiedzialną wilczycą, a przynajmniej nie próbowała, więc szczeniaki nie wchodzą w grę. Jest uparta, więc nigdy się nie poddaje. Jest bardzo zwinną i szybką wilczycą. Jej skradanie się jest tak zaawansowane, że dostała pseudonim niewidzialna. Często wykonuje zlecenia na szpiega. Jest w tym najlepsza i kocha to co robi.
Cechy wyglądu: Sierść Jinx jest koloru różowego tak jasnego, że aż można pomylić ten kolor z białym.
Jej
łapy, uszy oraz czubek ogona są w kolorze czarnym. Ma błękitno -
zielone oczy i tajemniczy znak w okolicach oka. Jinx nawet sama nie wie
co on oznacza, po prostu się z nim urodziła. 1,5 roku temu ten znak
zaczął świecić bardzo jasnym błękitnym światłem. Jinx nie wie to było i
dlaczego tak się stało. Jest wilczycą niskiego wzrostu.
Jest wilczycą niskiego wzrostu.
Wiek: 2,5 roku
Płeć: Wadera
Posada: Szpieg
Zdolności magiczne: Potrafi na 5 minut stać się niewidzialną, lecz kosztuje ją to bardzo
dużo wysiłku. Czytając z oczu innego wilka Jinx potrafi wyczuć jego
emocje oraz zmartwienia. Więcej zdolności nie ma lub ich jeszcze nie
odkryła.
Żywioł wilka: Cień
Rasa wilka: Nieznana
Leże:
Zakochana/y w: Nie może przestać myśleć o basiorze, którego spotkała w lesie...
Partner: Singielka
Rodzina:
Matka została zabita przez ludzi. Ojciec zginął podczas polowania (
Rozszarpany przez niedźwiedzia) Jej siostra uciekła z leżyska w wieku 12
mies. (Ślad po niej zaginął)
Szczeniaki: Brak
Głos:
Właściciel: moviestarplanet - limonnnet
Wrogowie: Fin
Wrogowie: Fin
Inne zdjęcia wilka:
Od Alexis do Drago C.D.
- Jak to ją znasz? To niemożliwe... Kiedyś mi opowiadała o swojej historii. Nie nie, to niemożliwe.. Nigdy nie wspomniała o żadnym Drago!
- Może zapomniała, albo nie chciała ci mówić!
- To było przed naszym poznaniem!
- Ale ja ją znam, nie wierzysz mi?! - krzyknął zniecierpliwiony Drago.
- Niby skąd ją znasz?! I kiedy to było?
- No więc tak - zaczął Drago - znałem ją od małego. Bawiliśmy się, rozmawialiśmy... Z czasem przerodziło się to w coś większego, niż przyjaźń.
- Co?
- Dasz mi dokończyć?! Ojciec zabraniał mi się spotykać z kimś innym niż z Alicją, więc się z tym ukrywaliśmy. Pewnego dnia był pożar. Dom Daenerys spłoną. Za tym wszystkim stała Moon.
- Moon? Serio? To tylko bajeczka dla małych dzieci - zaśmiałam się.
- To nie są bajeczki! Uwierz mi. Widząc to, że coś się pali pobiegłem w tą stronę. Jestem odporny na ogień, więc się nie bałem. Ku mojemu zaskoczeniu Dante żyła. Przytuliliśmy się do siebie już mieliśmy się pocałować, ale Moon nas podeszła od tyłu i zaatakowała. Walka między mną, a Moon jako smoki dobiegła końca. Padłem. Dante uciekła. Po całym zajściu znalazłem ją na wąwozie. Myślałem, że była martwa, ale jednak żyła. Dałem sobie z nią spokój. W pewnym czasie zapomniałem o niej, ale teraz mi się przypomniało.
- Ty... ty ją wciąż kochasz! - krzyknęłam ze łzami w oczach - myślałam, że przede mną była tylko Alicja, a nie założycielka watahy, w której jestem!
- Ja jej nie kocham!
- Skąd mam wiedzieć, że nic nie poczujesz, jak znów ją zobaczysz? Znasz to przysłowie "stara miłość nie rdzewieje"?
- Alex, to ciebie kocham...
- Wiesz co? Dajmy sobie czas. Nie mogę ci jeszcze do końca zaufać.
- No dobra - posmutniał basior.
Odeszłam w ciszy. Wiedziałam, że on w każdej chwili może zmieć zdanie. Zakocha się w niej powtórnie. Mówił to tak, jakby chciał, żebym była zazdrosna. Ja wiem. Miłość to gra, ale czy choć raz nie może być idealnie? A z resztą... Jest tylu innych facetów.
- Alex - zawołał Drago z oddali - to oznacza koniec?
- Nie wiem...
Teraz zamierzam iść do kogoś innego. Ciekawe co powie Dante! - myślałam
Właśnie coś wymyśliłam. Zawróciłam do Drago z zadowalającym uśmieszkiem.
- Alexis!
- Nie ciesz się tak. Wiesz, że nie masz szans u Dante?
- Ale ja jej nie chcę!
- Dobra, jeszcze zobaczymy. Poznała jakiegoś Bastarda i krążą plotki...
- Jakie plotki? - zapytał zaniepokojony.
- O matko, domyśl się! Oni uciekli razem dawno temu i jeszcze nie wrócili, rozumiesz?!
- Zabiję go! Jak on mógł ją zabić!?
- A! Wiedziałam! Chwila, co? - zdziwiłam się- oni są zakochani!!!
- Co? Jak to? - szepną zawiedziony Drago.
- Jak widzisz ona cię nie kocha...
- Ani ja jej! Zrozum to wadero!!!
- Dobra, jak chcesz, to się tego trzymaj, ale ja i tak mie chcę z tobą być.
- Dlaczego do cholery?! - wrzasnął Drago
- Bo to jest Dante, nie rozumiesz? Jest lepsza! To ona ma watahę, nie ja! Wiem, że jak znów ją zobaczysz, to oniemiejesz!
- Ty się sama wypierasz miłości! Skąd wiesz, że tak będzie?!
- Bo znam facetów!
- Boisz się!
Teraz się naprawdę wkurzyłam. On mówi, że się boję, a sam nie przeżył tego co ja. Mało tego, on wie, że nie lubię jak ktoś mówi, że się boję.
- Tak, boję się.
Jego mina się zmieniła. Teraz wiedział, że nie czułam się z tym dobrze. Myślał, że to wyolbrzymiam.
- W każdym razie - idę.
- Proszę, nie idź...
- Ty nic nie rozumiesz. Jak ty byś się poczuł na moim miejscu? Co?
On nic nie mówił. Patrzył tylko na mnie z nadzieją, że zmienię zdanie.
- Lepiej będzie jak już pójdę. Pa...
Poszłam w tym samym kierunku co wcześniej. Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku.
On myślał, że mnie to uszczęśliwi?
Chciał, bym była zazdrosna?
Nic z tego nie rozumiałam.
Lepiej będzie jak sobie damy z tym spokój. Na jakiś czas.
Drago?
- Może zapomniała, albo nie chciała ci mówić!
- To było przed naszym poznaniem!
- Ale ja ją znam, nie wierzysz mi?! - krzyknął zniecierpliwiony Drago.
- Niby skąd ją znasz?! I kiedy to było?
- No więc tak - zaczął Drago - znałem ją od małego. Bawiliśmy się, rozmawialiśmy... Z czasem przerodziło się to w coś większego, niż przyjaźń.
- Co?
- Dasz mi dokończyć?! Ojciec zabraniał mi się spotykać z kimś innym niż z Alicją, więc się z tym ukrywaliśmy. Pewnego dnia był pożar. Dom Daenerys spłoną. Za tym wszystkim stała Moon.
- Moon? Serio? To tylko bajeczka dla małych dzieci - zaśmiałam się.
- To nie są bajeczki! Uwierz mi. Widząc to, że coś się pali pobiegłem w tą stronę. Jestem odporny na ogień, więc się nie bałem. Ku mojemu zaskoczeniu Dante żyła. Przytuliliśmy się do siebie już mieliśmy się pocałować, ale Moon nas podeszła od tyłu i zaatakowała. Walka między mną, a Moon jako smoki dobiegła końca. Padłem. Dante uciekła. Po całym zajściu znalazłem ją na wąwozie. Myślałem, że była martwa, ale jednak żyła. Dałem sobie z nią spokój. W pewnym czasie zapomniałem o niej, ale teraz mi się przypomniało.
- Ty... ty ją wciąż kochasz! - krzyknęłam ze łzami w oczach - myślałam, że przede mną była tylko Alicja, a nie założycielka watahy, w której jestem!
- Ja jej nie kocham!
- Skąd mam wiedzieć, że nic nie poczujesz, jak znów ją zobaczysz? Znasz to przysłowie "stara miłość nie rdzewieje"?
- Alex, to ciebie kocham...
- Wiesz co? Dajmy sobie czas. Nie mogę ci jeszcze do końca zaufać.
- No dobra - posmutniał basior.
Odeszłam w ciszy. Wiedziałam, że on w każdej chwili może zmieć zdanie. Zakocha się w niej powtórnie. Mówił to tak, jakby chciał, żebym była zazdrosna. Ja wiem. Miłość to gra, ale czy choć raz nie może być idealnie? A z resztą... Jest tylu innych facetów.
- Alex - zawołał Drago z oddali - to oznacza koniec?
- Nie wiem...
Teraz zamierzam iść do kogoś innego. Ciekawe co powie Dante! - myślałam
Właśnie coś wymyśliłam. Zawróciłam do Drago z zadowalającym uśmieszkiem.
- Alexis!
- Nie ciesz się tak. Wiesz, że nie masz szans u Dante?
- Ale ja jej nie chcę!
- Dobra, jeszcze zobaczymy. Poznała jakiegoś Bastarda i krążą plotki...
- Jakie plotki? - zapytał zaniepokojony.
- O matko, domyśl się! Oni uciekli razem dawno temu i jeszcze nie wrócili, rozumiesz?!
- Zabiję go! Jak on mógł ją zabić!?
- A! Wiedziałam! Chwila, co? - zdziwiłam się- oni są zakochani!!!
- Co? Jak to? - szepną zawiedziony Drago.
- Jak widzisz ona cię nie kocha...
- Ani ja jej! Zrozum to wadero!!!
- Dobra, jak chcesz, to się tego trzymaj, ale ja i tak mie chcę z tobą być.
- Dlaczego do cholery?! - wrzasnął Drago
- Bo to jest Dante, nie rozumiesz? Jest lepsza! To ona ma watahę, nie ja! Wiem, że jak znów ją zobaczysz, to oniemiejesz!
- Ty się sama wypierasz miłości! Skąd wiesz, że tak będzie?!
- Bo znam facetów!
- Boisz się!
Teraz się naprawdę wkurzyłam. On mówi, że się boję, a sam nie przeżył tego co ja. Mało tego, on wie, że nie lubię jak ktoś mówi, że się boję.
- Tak, boję się.
Jego mina się zmieniła. Teraz wiedział, że nie czułam się z tym dobrze. Myślał, że to wyolbrzymiam.
- W każdym razie - idę.
- Proszę, nie idź...
- Ty nic nie rozumiesz. Jak ty byś się poczuł na moim miejscu? Co?
On nic nie mówił. Patrzył tylko na mnie z nadzieją, że zmienię zdanie.
- Lepiej będzie jak już pójdę. Pa...
Poszłam w tym samym kierunku co wcześniej. Pojedyncza łza spłynęła mi po policzku.
On myślał, że mnie to uszczęśliwi?
Chciał, bym była zazdrosna?
Nic z tego nie rozumiałam.
Lepiej będzie jak sobie damy z tym spokój. Na jakiś czas.
Drago?
środa, 3 sierpnia 2016
Lea
Imię: Lea ( Lija)
Pseudonim: Shield ( Szild oznacza tarczę)
Cechy charakteru i cechy fizyczne: Lea jest zawsze spokojna, tajemnicza, a w jej oczach widać głęboką mądrość. Na początku jest zawsze nieufna wobec obcych i ostrożnie dobiera przyjaciół, ale gdy już się z kimś zaprzyjaźni jest lojalna i oddana. Nie znosi nieuczciwości i niesprawiedliwości, zawsze staje w obronie słabszych i pokrzywdzonych. Jest bardzo waleczna i gdy szczerze w coś wierzy broni swojego zdania. Jest opiekuńcza i wykazuje się wielką empatią. Jest silna i kocha niezależność. Uwielbia polować, jest sprytnym i doskonałym myśliwym, chętnie dzieli się swoimi łupami z innymi. Kocha biegać po lesie i ganiać się z innymi wilkami. Wataha jest dla niej wszystkim i byłaby gotowa oddać za nią życie.
Cechy wyglądu: Shield ma złote oczy. Grzywka spada jej na lewe oko. Jest biało platynowa i dosyć długa.
Sierść ma praktycznie czarną, ale prawa łapa i brzuch są białe. Szyję ma złotą, a im niżej schodzisz tym ma coraz jaśniejszą, dlatego klatka piersiowa jest już kremowa. Skarpetki ma białe, na prawej łapie skarpetka jest czarna. Wnętrze uszu jest złote.
Wiek: 3 lata
Płeć: Wadera
Posada: Szpieg
Zdolności magiczne: Jej super mocą jest umiejętność neutralizowania wszelkich mocy innych wilków oraz moc stawania się niewidzialną. Przez moc niewidzialności sama umie wyczuć niewidzialnych.
Żywioł wilka: niewidzialność
Rasa wilka: Wilk Nieustraszonych
Leże:
Zakochana/y w: -
Partner: -
Rodzina: Rodzice zmarli, gdy była wojna między watahami. Uciekła i dzięki temu żyje.
Szczeniaki: -
Głos:
Towarzysz lub smok: -
Właściciel: flower fairy
Inne zdjęcia wilka: -
wtorek, 2 sierpnia 2016
Od Bastarda do Daenerys C.D
Samica zaczęła prowadzić mnie w głąb lasu. Była noc jednak bijący od księżyca blask oświetlał nam drogę. Przez cały czas przyglądałem się waderze. Ciężko mi było stwierdzić o czym teraz myśli, co czuje. Szła przed siebie trzymając głowę dość nisko, uszy miała postawione jednak nieco wycofane do tyłu. Jej ogon natomiast praktycznie wlókł się za nią po ziemi. Po głowie krążyła mi myśl czy faktycznie jest tak źle jak mówiła.
- To tutaj. - powiedziała z lekkim westchnieniem.
Stanąłem obok Axy przyglądając się terenowi przed nami. To ta sama polana na której się spotkaliśmy. Miejsce gdzie prawdopodobnie dokonała się zmiana. Samica stanęła na samym środku tego wolnego od drzew skrawka zieleni i zaczęła wypowiadać nieznane mi słowa. Po krótkiej formułce wokół nas pojawił się oślepiający blask.
- Naprawdę chcesz to zrobić? - zapytała Axa głosem, który wyraźnie wyrażał nadzieję na to iż się wycofam.
Nie mogłem jednak tego zrobić. Uśmiechnąłem się więc lekko i powiedziałem:
- Przeprasza ale ja po prostu nie mogę jej tam zostawić.
- W porządku - powiedziała spuszczając wzrok a ja po chwili poczułem jak ziemia pode mną zaczyna się zapadać.
Całe światło wokół mnie stało się jeszcze bardziej nie do zniesienia. Zamknąłem oczy a gdy ponownie je otworzyłem świat wokół mnie wyglądał już zupełnie inaczej.
- Żyjesz! - usłyszałem nagły krzyk.
Uniosłem głowę i nieco zagubiony rozejrzałem się po okolicy. Piasek, skały i... więcej piasku.
- Gdy tylko wpadliśmy w portal straciłeś przytomność, myślałam, że nie żyjesz. - powiedziała wadera
Podniosłem się. Czułem lekki zmęczenie ale poza tym zdawało się, że wszystko jest w porządku.
- No wiesz, nie na co dzień podróżuje między wymiarami - powiedziałem z uśmiechem chcąc nieco rozluźnić atmosferę.
Wadera jednak w najmniejszym choćby stopniu nie wyglądała na rozluźnioną. Wręcz przeciwnie, cały czas nerwowo rozglądała się na boki.
- Powinniśmy iść - odezwała się nagle - Demon może nas szybko znaleźć jeśli będziemy w jednym miejscu.
Zamyśliłem się na chwilę. To prawda. Axa może mieć rację jednak... istnieje szansa, że Daenerys z nim jest. Jeśli to prawda to nie ma możliwości abyśmy ją znaleźli unikając go.
- Dante może z nim być. - powiedziałem - Powinniśmy się z nim spotkać.
- On mnie zabije! - krzyknęła a jej głos wydawał mi się przepełniony rozpaczą.
Położyłem uszy po sobie. Nie wiedziałem co mogę zrobić aby ją przekonać. Westchnąłem. Nikt przecież nigdy nie powiedział, że musi mi pomagać cały czas. Chciałem tylko aby zabrała mnie do miejsca w którym jest Daenerys. Położyłem łapę na piersi. To moja ostatnia próba. Jeśli nie zadziała... no cóż, spróbuję sam poszukać Dante.
- Axa, posłuchaj. - zacząłem - Możemy spróbować najpierw poszukać Daenerys, jeśli jednak to się nie uda spotkamy się z demonem.
- Ale... - zaczęła samica, nie zdążyła jednak powiedzieć nic więcej ponieważ ja zacząłem mówić dalej.
- Nie zaciągnąłem cię tu z myślą aby stała ci się krzywda. Chcę po prostu odzyskać Daenerys. Nim tu przybyliśmy powiedziałem ci, że nie pozwolę aby demon cię zabił. Nadal trzymam się tych słów. Nie chcę aby krzywda stała się tobie lub Daenerys. Jeśli jednak mi nie wierzysz możesz wrócić, sam spróbuję poszukać Dante. - po tych słowach wstałem i odwróciłem się tyłem do Axy.
Cisza trwała. Nie chciałem jej do niczego zmuszać więc po prostu stałem czekając na jej odpowiedź.
Daenerys?
- To tutaj. - powiedziała z lekkim westchnieniem.
Stanąłem obok Axy przyglądając się terenowi przed nami. To ta sama polana na której się spotkaliśmy. Miejsce gdzie prawdopodobnie dokonała się zmiana. Samica stanęła na samym środku tego wolnego od drzew skrawka zieleni i zaczęła wypowiadać nieznane mi słowa. Po krótkiej formułce wokół nas pojawił się oślepiający blask.
- Naprawdę chcesz to zrobić? - zapytała Axa głosem, który wyraźnie wyrażał nadzieję na to iż się wycofam.
Nie mogłem jednak tego zrobić. Uśmiechnąłem się więc lekko i powiedziałem:
- Przeprasza ale ja po prostu nie mogę jej tam zostawić.
- W porządku - powiedziała spuszczając wzrok a ja po chwili poczułem jak ziemia pode mną zaczyna się zapadać.
Całe światło wokół mnie stało się jeszcze bardziej nie do zniesienia. Zamknąłem oczy a gdy ponownie je otworzyłem świat wokół mnie wyglądał już zupełnie inaczej.
- Żyjesz! - usłyszałem nagły krzyk.
Uniosłem głowę i nieco zagubiony rozejrzałem się po okolicy. Piasek, skały i... więcej piasku.
- Gdy tylko wpadliśmy w portal straciłeś przytomność, myślałam, że nie żyjesz. - powiedziała wadera
Podniosłem się. Czułem lekki zmęczenie ale poza tym zdawało się, że wszystko jest w porządku.
- No wiesz, nie na co dzień podróżuje między wymiarami - powiedziałem z uśmiechem chcąc nieco rozluźnić atmosferę.
Wadera jednak w najmniejszym choćby stopniu nie wyglądała na rozluźnioną. Wręcz przeciwnie, cały czas nerwowo rozglądała się na boki.
- Powinniśmy iść - odezwała się nagle - Demon może nas szybko znaleźć jeśli będziemy w jednym miejscu.
Zamyśliłem się na chwilę. To prawda. Axa może mieć rację jednak... istnieje szansa, że Daenerys z nim jest. Jeśli to prawda to nie ma możliwości abyśmy ją znaleźli unikając go.
- Dante może z nim być. - powiedziałem - Powinniśmy się z nim spotkać.
- On mnie zabije! - krzyknęła a jej głos wydawał mi się przepełniony rozpaczą.
Położyłem uszy po sobie. Nie wiedziałem co mogę zrobić aby ją przekonać. Westchnąłem. Nikt przecież nigdy nie powiedział, że musi mi pomagać cały czas. Chciałem tylko aby zabrała mnie do miejsca w którym jest Daenerys. Położyłem łapę na piersi. To moja ostatnia próba. Jeśli nie zadziała... no cóż, spróbuję sam poszukać Dante.
- Axa, posłuchaj. - zacząłem - Możemy spróbować najpierw poszukać Daenerys, jeśli jednak to się nie uda spotkamy się z demonem.
- Ale... - zaczęła samica, nie zdążyła jednak powiedzieć nic więcej ponieważ ja zacząłem mówić dalej.
- Nie zaciągnąłem cię tu z myślą aby stała ci się krzywda. Chcę po prostu odzyskać Daenerys. Nim tu przybyliśmy powiedziałem ci, że nie pozwolę aby demon cię zabił. Nadal trzymam się tych słów. Nie chcę aby krzywda stała się tobie lub Daenerys. Jeśli jednak mi nie wierzysz możesz wrócić, sam spróbuję poszukać Dante. - po tych słowach wstałem i odwróciłem się tyłem do Axy.
Cisza trwała. Nie chciałem jej do niczego zmuszać więc po prostu stałem czekając na jej odpowiedź.
Daenerys?
poniedziałek, 1 sierpnia 2016
Od Drago do Alexis C.D
Ojciec postawił mnie w bardzo trudnej sytuacji. Wiem, że objęcie tronu to mój obowiązek, ale kochałem moją watahę. Przeżyłem tam tyle pięknych chwil z Alexis. Nagle przyszedł mi na myśl pewien pomysł...
- A gdyby, gdyby tak połączyć watahy?
Ojciec spojrzał na mnie pytająco.
- Władze w obydwu watahach objęła by Daenerys, alfa mojej watahy. Ale oczywiście to będzie jej wybór.
Ojciec uśmiechnął się do mnie i stwierdził, że to dobry pomysł.
- To kiedy mogę się spotkać z tą Alfą Daenerys?
Już chciałem powiedzieć, że jej nie ma, ale Alex mnie wyprzedziła:
- Nie ma jej. Na czas jej nie obecności to ja sprawuję tu władzę - powiedziała dumnie. - Jak tylko wróci po rozmawiam z nią o tym.
Pogadaliśmy jeszcze z moim ojcem o tej sprawie, potem pożegnaliśmy się z ojcem i wyruszyłem z Alexis do watahy.
***
Przez całą drogę do naszych terenów szliśmy w ciszy. Rozmyślałem o różnych rzeczach, gdy nagle przypomniało mi się, że w dzieciństwie znałem pewną Daenerys. Zastanawiałem się czy alfą owej watahy może być ta sama Daenerys, ponieważ gdy zostałem przyjęty do stada alfy nie było, więc nie znam jej wyglądu i charakteru. Postanowiłem dowiedzieć się trochę o alfie.
- Alexis, mam do ciebie pytanie... - zacząłem.
- Mów śmiało - odparła z uśmiechem wadera.
- Opowiesz mi trochę o Daenerys? - zapytałem, a Alex już zaczęła coś podejrzewać. - Nie żebym jakoś się nią zbytnio interesował, bo to ty jesteś panią mojego serca, ale muszę się o niej trochę dowiedzieć, no bo... co to za członek watahy, jeśli nie wie nic o swojej przywódczyni?
Alex na te słowa się zaśmiała i ucałowała mnie w policzek.
- Przecież wiem, że mnie kochasz - zachichotała. - No to chcesz wiedzieć?
- Hmm... Wszystko?
Alex zaczęła mi opowiadać o alfie. Wygląd wilczycy się zgadzał - była cała biała, a jej oczy były niebieskie, ale brakowało mi jednej rzeczy. Daenerys którą znałem posiadała "magiczną", czarną łatę na prawej łapie. Charakter wilczycy był trochę inny... Za czasów młodzieńczych była nieśmiała i cały czas się wszystkiego bała, co było spowodowane wieloma koszmarami jakie przechodziła w życiu.
- No to już wiesz... Masz jakieś pytania? - powiedziała Alexis po skończeniu opowieści.
- Czy Daenerys ma czarną łatę na łapie? - zapytałem marszcząc brwi.
- Tak! Zapomniałam, ale skąd wiedziałeś?
Wtedy już byłem pewien, że to ona. Ale jak to możliwe? Myślałem, że ona nie żyje.
- Ja ją znam... - szepnąłem.
Alexis?
- A gdyby, gdyby tak połączyć watahy?
Ojciec spojrzał na mnie pytająco.
- Władze w obydwu watahach objęła by Daenerys, alfa mojej watahy. Ale oczywiście to będzie jej wybór.
Ojciec uśmiechnął się do mnie i stwierdził, że to dobry pomysł.
- To kiedy mogę się spotkać z tą Alfą Daenerys?
Już chciałem powiedzieć, że jej nie ma, ale Alex mnie wyprzedziła:
- Nie ma jej. Na czas jej nie obecności to ja sprawuję tu władzę - powiedziała dumnie. - Jak tylko wróci po rozmawiam z nią o tym.
Pogadaliśmy jeszcze z moim ojcem o tej sprawie, potem pożegnaliśmy się z ojcem i wyruszyłem z Alexis do watahy.
***
Przez całą drogę do naszych terenów szliśmy w ciszy. Rozmyślałem o różnych rzeczach, gdy nagle przypomniało mi się, że w dzieciństwie znałem pewną Daenerys. Zastanawiałem się czy alfą owej watahy może być ta sama Daenerys, ponieważ gdy zostałem przyjęty do stada alfy nie było, więc nie znam jej wyglądu i charakteru. Postanowiłem dowiedzieć się trochę o alfie.
- Alexis, mam do ciebie pytanie... - zacząłem.
- Mów śmiało - odparła z uśmiechem wadera.
- Opowiesz mi trochę o Daenerys? - zapytałem, a Alex już zaczęła coś podejrzewać. - Nie żebym jakoś się nią zbytnio interesował, bo to ty jesteś panią mojego serca, ale muszę się o niej trochę dowiedzieć, no bo... co to za członek watahy, jeśli nie wie nic o swojej przywódczyni?
Alex na te słowa się zaśmiała i ucałowała mnie w policzek.
- Przecież wiem, że mnie kochasz - zachichotała. - No to chcesz wiedzieć?
- Hmm... Wszystko?
Alex zaczęła mi opowiadać o alfie. Wygląd wilczycy się zgadzał - była cała biała, a jej oczy były niebieskie, ale brakowało mi jednej rzeczy. Daenerys którą znałem posiadała "magiczną", czarną łatę na prawej łapie. Charakter wilczycy był trochę inny... Za czasów młodzieńczych była nieśmiała i cały czas się wszystkiego bała, co było spowodowane wieloma koszmarami jakie przechodziła w życiu.
- No to już wiesz... Masz jakieś pytania? - powiedziała Alexis po skończeniu opowieści.
- Czy Daenerys ma czarną łatę na łapie? - zapytałem marszcząc brwi.
- Tak! Zapomniałam, ale skąd wiedziałeś?
Wtedy już byłem pewien, że to ona. Ale jak to możliwe? Myślałem, że ona nie żyje.
- Ja ją znam... - szepnąłem.
Alexis?
Od Daenerys do Bastarda C.D
*Bastard*
Axa popatrzyła niepewnie na basiora. Coś w niej pękało, stawała się powoli dawną sobą, ale nie dawała tego po sobie znać.
- Pff - parsknęła. - Niech ci będzie.
- No to fajnie, a teraz gdzie ona jest?
Nastała niespodziewana chwila milczenia. Bastard patrzył się na samicę ponaglającym wzrokiem.
- Ja... Ja nie mogę ci powiedzieć! - niespodziewanie krzyknęła Axa.
W pierwszej chwili wilk przestraszył się niespodziewanego krzyku, lecz gdy potem dotarło do niego co krzyknęła zrobił załamaną minę.
- Dlaczego? - starał się mówić do niej spokojnie, ale jego cierpliwość chyliła się ku końcowi.
Axa patrzyła się w ziemię. Zaczęła grzebać w piachu, a z jej policzka spłynęło kilka łez.
- Nie mogę cię tam zaprowadzić. Jeśli on się dowie o tym, że zawaliłam sprawę to każe mnie zabić.
Bastarda zdziwiła ta wiadomość. Podszedł do wadery po czym położył łapę na jej ramieniu i zapytał:
- Kto?
Wilczyca podniosła pyski spojrzała na basiora swoimi czerwonymi oczyma z których teraz lały się łzy. Teraz wyglądała nie jak zła i zimna wilczyca, tylko jak mały, przestraszony szczeniak.
- Demon - wyjąkała.
- A więc to on stoi za tą sprawą... - wyszeptał Bastard.
Wadera rozpłakała się jeszcze gorzej, gdyż teraz była pewna, że Demon odbierze jej życie, gdy nagle wilk niepewnie ją przytulił. Axa zaniemówiła, gdyż nikt jeszcze nie odważył się tego zrobić.
- Nie pozwolę mu ciebie zabić, ale musisz mnie tam zaprowadzić. Muszę odzyskać Daenerys.
Zaczęło lekko kropić, a niebo zapowiadało, iż prędko nie przestanie. Axa odsunęła się trochę od wilka.
- Zrobię wszystko co w mojej mocy byś mógł ją odzyskać - wadera zaśmiała się i otarła łzy. - Chodźmy.
Na pysku basiora również zagościł uśmiech.
*Dante*
Idąc nadal przed siebie robiłam się głodna i spragniona, tylko oczywiście na pustkowiu nie ma nic do jedzenia i picia. Taki właśnie był plan Demona? Zagłodzić mnie na śmierć? Cóż, muszę wytrzymać. Mam nadzieję, że jakoś się stąd wydostane.
Bastard?
Axa popatrzyła niepewnie na basiora. Coś w niej pękało, stawała się powoli dawną sobą, ale nie dawała tego po sobie znać.
- Pff - parsknęła. - Niech ci będzie.
- No to fajnie, a teraz gdzie ona jest?
Nastała niespodziewana chwila milczenia. Bastard patrzył się na samicę ponaglającym wzrokiem.
- Ja... Ja nie mogę ci powiedzieć! - niespodziewanie krzyknęła Axa.
W pierwszej chwili wilk przestraszył się niespodziewanego krzyku, lecz gdy potem dotarło do niego co krzyknęła zrobił załamaną minę.
- Dlaczego? - starał się mówić do niej spokojnie, ale jego cierpliwość chyliła się ku końcowi.
Axa patrzyła się w ziemię. Zaczęła grzebać w piachu, a z jej policzka spłynęło kilka łez.
- Nie mogę cię tam zaprowadzić. Jeśli on się dowie o tym, że zawaliłam sprawę to każe mnie zabić.
Bastarda zdziwiła ta wiadomość. Podszedł do wadery po czym położył łapę na jej ramieniu i zapytał:
- Kto?
Wilczyca podniosła pyski spojrzała na basiora swoimi czerwonymi oczyma z których teraz lały się łzy. Teraz wyglądała nie jak zła i zimna wilczyca, tylko jak mały, przestraszony szczeniak.
- Demon - wyjąkała.
- A więc to on stoi za tą sprawą... - wyszeptał Bastard.
Wadera rozpłakała się jeszcze gorzej, gdyż teraz była pewna, że Demon odbierze jej życie, gdy nagle wilk niepewnie ją przytulił. Axa zaniemówiła, gdyż nikt jeszcze nie odważył się tego zrobić.
- Nie pozwolę mu ciebie zabić, ale musisz mnie tam zaprowadzić. Muszę odzyskać Daenerys.
Zaczęło lekko kropić, a niebo zapowiadało, iż prędko nie przestanie. Axa odsunęła się trochę od wilka.
- Zrobię wszystko co w mojej mocy byś mógł ją odzyskać - wadera zaśmiała się i otarła łzy. - Chodźmy.
Na pysku basiora również zagościł uśmiech.
*Dante*
Idąc nadal przed siebie robiłam się głodna i spragniona, tylko oczywiście na pustkowiu nie ma nic do jedzenia i picia. Taki właśnie był plan Demona? Zagłodzić mnie na śmierć? Cóż, muszę wytrzymać. Mam nadzieję, że jakoś się stąd wydostane.
Bastard?
Subskrybuj:
Posty (Atom)