Dołącz do na już dziś! Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś!

środa, 19 października 2016

Od Drago do Alexis C.D

Byłem zdezorientowany tą sytuacją. Zarazem się cieszyłem, bo może to naprawi nasze relacje. Naprawdę kochałem Alexis i chciałem być z nią szczęśliwy, ale co jeśli jednak mi nie wybaczy? Niestety jestem świadom tego, że mam nie wyparzony język. Zawsze mówię to co nie potrzeba.
- Jak się czujesz? - zapytałem Alexis leżącą na posłaniu w naszej (?) jaskini. Podszedłem do niej i pogładziłem jej lśniącą sierść. Wilczyca spojrzała na mnie swoimi wielkimi ciemnoróżowymi oczyma.
- W porządku, jest OK - oparła uśmiechając się. - Tylko... jestem troszkę głodna.
Od razu wiedziałem co mam zrobić, bez słowa wybiegłem z leża i udałem się po posiłek. Biegłem truchtem, aż do samego lasu. Niestety nigdzie nie spostrzegłem żadnej zdobyczy. Rozejrzałem się - nic, pobiegałem trochę w tą, trochę w drugą -nic, przystawiłem nos do ziemi i wąchałem -nic. W końcu wpadłem na pomysł, czemu by nie poszukać z lotu ptaka? Zastanowiłem się czy rozsądniejsza jest zmiana w demona czy wezwanie smoka. Postanowiłem zmianę w demona. Może nie jest to najrozsądniejsze wyjście, ale gdybym zawył to zwierzyna by uciekła.
- Muszę być ostrożny. Muszę po prostu się aż tak tym nie pod jarać - powiedziałem do siebie. Po tych słowach uczyniłem przemianę.
Rozłożyłem szeroko skrzydła i szybkim ruchem podfrunąłem do góry. Zacząłem wypatrywać mojego celu. Przeleciałem się chwilę i nagle zauważyłem dorodną sarnę.
- Jest! Mam nadzieję, że ta nie jest zmutowana - zaśmiałem się.
W mgnieniu oka rzuciłem się na nią. Zacząłem ją gryźć w kończyny pozbawiając ją jakiejkolwiek szansy ucieczki.
"Tylko nie za bardzo, ostrożnie Drago" - zabrzmiał głos w mojej głowie.
Walczyłem z chęcią wyluzowania i zabijania dla przyjemności. Nie mogę teraz zwariować, Alexis jest w ciąży, jeszcze coś się stanie. Będąc na skraju zwariowana powaliłem sarnę i w tym samym momencie zmieniłem się w siebie. Odetchnąłem z ulgą. Już po wszystkim. Ugryzłem sarnę ponownie by być pewnym, że zakończyła swój żywot. Kiedy się upewniłem, zarzuciłem ją na plecy i pocwałowałem w stronę domu.
- Hej Alexis! - zawołałem na powitanie. Brak odpowiedzi.
- Alexis! - powtórzyłem. Brak odpowiedzi.
Nie ma jej. Gwałtownie zrzuciłem jedzenie z pleców i pobiegłem szukać Alexis. Biegnąc nawoływałem jej imię. Przebiegłem część watahy na której znajdowały się jaskinie. Nagle w oddali zobaczyłem moją ukochaną.
- Alexis! - krzyknąłem panicznie.
Leżała chyba mdła. Podbiegłem do niej i odwróciłem ją na plecy. Przyłożyłem ucho do klatki piersiowej samicy. Oddychała, to dobry znak. Rozejrzałem się. Czemu akurat teraz wszystkich gdzieś wywiało?! Nagle zobaczyłem, że Alexis otworzyła oczy.
- Alex! Co się stało?! - zapytałem zdruzgotany. Podłożyłem łapę pod jej głowę i uniosłem ją lekko.
- Boli bardzo boli... - szepnęła.
- Rodzisz?! - wykrzyczałem.
- Nie - zaśmiała się lekko. - To normalne podczas ciąży.
Odetchnąłem z ulgą. Ale nadal nie potrafiłem zrozumieć co tutaj robi.
- Ale po co przyszłaś aż tutaj?
- Boli mnie... Szukałam pomocy.
Zmarszczyłem brwi i zawyłem wzywając smoka. Skoro w watasze nie ma nikogo, to może w Krainie Smoków ktoś udzieli nam pomocy. Nie czekaliśmy długo, bo po chwili nadleciał Fire. Wymieniliśmy kilka słów i szybko polecieliśmy do Krainy.
Fire wylądował na balkonie pałacu. Szybko zeskoczyłem ze smoka i wszedłem do pałacu. Zastałem ojca na tronie. Wytłumaczyłem mu o co chodzi. Zabraliśmy Alex do królewskiej medyczki. Uleczyła Alexis i powiedziała, że to tylko skurcze. Dała nam również zioło, ponieważ pewnie skurcze będą się powtarzać.
- Wystarczy zrobić napar z tych ziół, kilka łyków i będzie po sprawie - powiedziała starsza wilczyca.
Przytaknęliśmy i postanowiliśmy się wybrać na mały spacer po okolicy.
Gdy byliśmy na zewnątrz zapytałem Alexis:
- Nie gniewasz się już na mnie?

Alex?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz