Daenerys uciekła a ja nie wiedziałem co powinienem zrobić. Przyglądałem
się jedynie jak jej sylwetka znika gdzieś pochłaniana przez ciemność
nocy. Usiadłem nie odrywając wzroku od delikatnie poruszanych przez
wiatr drzew. Czekałem. Nie wiedziałem co innego mógł bym zrobić więc po
prostu czekałem. Noc jednak mijała a Daenerys wciąż nie powracała.
Miałem sporo czasu aby pomyśleć. Wiedziałem, że musi być jakieś wyjście
dzięki któremu nie będziemy się wciąż nawzajem ranić. Zerwałem się
słysząc w oddali jakieś głosy. Nie poznawałem ich. Natychmiast ruszyłem w
ich stronę uważając by nie narobić przy tym zbyt wiele hałasu. Serce mi
niemal stanęło gdy zobaczyłem leżącą na ziemi Daenerys i kręcącą się
przy niej parkę. Zacisnąłem zęby. Nie wiedziałem co mogli jej zrobić
więc musiałem być cierpliwy. Ta dziwna para rozmawiała ze sobą, nie
byłem jednak w stanie ich zrozumieć ponieważ szeptali. Zupełnie jakby
spodziewali się tego, że ktoś może ich obserwować. Po kilku minutach
zabrali Daenerys i zaczęli odchodzić. Bez zastanowienia ruszyłem za
nimi. Miejsce do jakiego ją zanieśli było dość dziwne. Przypominało
namiot zbudowany z jelenich skór a przed wejściem do niego paliło się
niewielkie ognisko.
- Co jest grane? - mruknąłem sam do siebie
Coś mocno mnie tu niepokoiło. Gdy oba wilki wraz z Dante zniknęli
wewnątrz tajemniczego namiotu postanowiłem się trochę zbliżyć i wybadać
to wszystko. Po zapachu stwierdziłem, że tą tajemniczą parą był samiec w
wieku około 7 lat oraz wadera mogąca mieć blisko 2 lata. Gdy byłem już
bardzo blisko namiotu poczułem silną woń jakichś ziół. Wzdrygnąłem się i
natychmiast wtargnąłem do środka.
- Co chcecie jej zrobić? - warknąłem
Oba wilki spojrzały na mnie wyraźnie zdziwione. Po chwili ciszy basior zaczął się śmiać. Byłem tym wszystkim nieco skołowany.
- Znaleźliśmy twoją przyjaciółkę nieprzytomną w lesie - wyjaśniła
samica - Niebezpiecznie było by zostawić ją tam samą więc postanowiliśmy
zabrać ją do nas.
Nic nie odpowiedziałem. Rozglądałem się tylko. Wszędzie leżały jakieś zioła, których woń trochę mnie przytłaczała.
- Więc... kim wy tak właściwie jesteście? - zapytałem w chwili
- Nazywam się Dust a to moja wnuczka Evelyn. Jesteśmy wędrownymi zielarzami.
- Aha... - mruknąłem.
Usiadłem w kącie nic więcej nie mówiąc. Co chwila spoglądałem to na
basiora przeglądającego kolejne strony jakiejś księgi a to na leżącą
Daenerys. Zastanawiałem się... skoro to nie oni wprowadzili Dante w ten
stan to co takiego się stało?
- Skąd tak właściwie jesteście? - zapytał nagle wilk
- Oboje jesteśmy z pobliskiej watahy. - Odruchowo chciałem im
zdradzić nieco więcej szczegółów na temat tego kim jesteśmy i co tu tak
właściwie robimy jednak nauczony niedawnymi wydarzeniami zrezygnowałem z
tego pomysłu.
Samiec także o nic więcej nie pytał. W głębi ducha byłem mu za to wdzięczny.
- Spójrz - powiedziała wesoło wadera - Twoja przyjaciółka się budzi.
Natychmiast spojrzałem na Daenerys ale nie ruszyłem się. Z ich
perspektywy mogło to wyglądać jakbym się nie przejął jednak ja po prostu
nie wiedziałem czy powinienem podejść. Przez to wszystko co się stało
zupełnie zapomniałem o pierwotnym celu jakim był powrót na nasze tereny.
Nie uda mi się odprowadzić Daenerys z powrotem jeśli będzie co chwila
ode mnie uciekać. Postanowiłem więc poczekać tam gdzie byłem. Byłem
jednak w każdej chwili gotowy. Jeśli znów ucieknie od razu za nią
pobiegnę i zatrzymam ją. Po chwili Daenerys podniosła się i zaczęła się
rozglądać. Po tym gdy nasze spojrzenia się spotkały natychmiast
spuściłem głowę.
Daenerys?
Trochę długo to trwało...
OdpowiedzUsuń~ Alexis