Obudziłam się z myślą o Wielkanocy. "Dziś Święta!" pomyślałam. Byłam tak podekscytowana, że zaczęłam się szeroko uśmiechać sama do siebie. Od razu się zerwałam i obudziłam Drago.
- Drago, obudź się... - lekko go szturchałam.
- Co?... - wymamrotał nie do końca jeszcze przebudzony.
- Wielkanoc! - już na samo to słowo szeroko otworzył oczy i staną na równe nogi.
- No tak! Zapomniałem...
Bez słowa pociągnęłam go za sobą i kazałam mu obudzić watahę. Ja sama poszłam budzić Daenerys.
- Daenerys, pora wstawać... - szturchnęłam ją, a ona od razu się obudziła. Była porządną waderą, która nie musi się długo budzić. Czasami mam takie wrażenie, że wszystko rozumie i wszystko wie. Jest mądra, odważna i przyjacielska.
- Och, Alex? O co chodzi?
- Polowanie, Wielkanoc, wyżerka? - przypomniałam.
- Ach! No tak!
Dante wstała, przeciągnęła się i ruszyła do innych jaskiń aby obudzić inne wilki. Ruszyłam więc za nią. Do nas dołączyła reszta stada. Widziałam jak Bastard na nią patrzył. Głupia nie jestem, widziałam jak na siebie patrzyli. Cała wataha zaczęła szukać stada sarn i innych zwierząt do polowania. Zauważyłam małego białego króliczka i zaczęłam się na niego czaić, gdy nagle Drago zatrzymał mnie mówiąc, że to jest króliczek wielkanocny.
- Że co?! - zaczęłam się śmiać.
- Nie śmiej się! Nie można polować na króliczki wielkanocne, bo nie będziesz mieć szczęścia!
- Jeju - westchnęłam.
Nagle zauważyliśmy stado dorodnych saren. Całą watahą zaczailiśmy się na stado. Już chwilę później zabraliśmy mięso na stół wielkanocny (wielki pień). Chrysalis i Katrins poszły jeszcze poszukać owoców na stół, chwilę później zajadaliśmy się mięsem i owocami. Na obiad i kolację zostały ryby. Distinctive jest niezły w łowieniu ryb. Może jest trochę ponury i momentami straszny, ale to bardzo sympatyczny wilk. Po skończonym obiedzie Drago zabrał mnie do Lasu Północy. Było tam pełno różnych i pięknych motyli, które nas otaczały. Basio dał mi piękny kwiat i włożył mi go za ucho. Zaczęłam głupawo się uśmiechać.
- Wiesz, chyba musimy już wracać... - przerwałam moment.
- A no tak... - wyszczerzył zęby.
Wróciliśmy do watahy i całą grupą wyliśmy do księżyca. Z południa, zachodu i wschodu słychać było wycie innych wilków. Noc była cudowna, a atmosfera dziwnie napięta. W końcu wszyscy zasnęliśmy.
>>KONIEC<<
Jakie super! :3 Świetnie ci to wyszło, oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńDzięki za miłe słowa! ^^
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń