Po skończonej zabawie wyszliśmy z wody cali mokrzy, nadal się trochę podśmiewając. Wychodząc zataczałem się, jakbym nie wiadomo ile się upił, prawdopodobnie od śmiechu. Po chwili wyłożyłem się na ziemi jak długi, a Alexis przyglądała się mi cały czas chichocząc. Niespodziewanie wadera położyła się obok mnie. Spojrzałem na nią i lekko się uśmiechnąłem. Robiło się już późno, słońce zachodziło nad horyzontem, by po chwili całkiem zniknąć. Na niebie zaświecił księżyc wraz z tysiącami gwiazd. Zapatrzyłem się w nie i rozmyślałem. Nagle wadera nieśmiało przytuliła mnie cała się trzęsąc. Dziwnie mi to przyznać, ale całkiem o niej zapomniałem. Bez namysłu palnąłem:
- Ej, co ty robisz?
Wadera odskoczyła i lekko się zaczerwieniła. Odsunęła się i skuliła w kłębek.
- Przepraszam, zimno mi i odruchowo - wydukała szczękając zębami.
Leżeliśmy tak chwile, gdy nagle coś do mnie dotarło. Obróciłem się w stronę Alexis i rozłożyłem łapy, jak do uścisku.
- Alexis, no chodź - powiedziałem i się uśmiechałem, zaś ona popatrzyła na mnie nie pewnie. Zachęciłem ją wzrokiem i moja boską buźką. W końcu ośmieliła się. Przysunęła się do mnie, a ja objąłem ją łapami. Wilczyca wtuliła się w moje gęste futro, a ja ogrzewałem ją oddechem.
- Dziękuję - szepnęła.
Uśmiechnąłem się do siebie. Byłem z siebie w pewnym sensie zadowolony. Leżeliśmy tak sobie, a uśmiech nie znikał z mojego pyska. Nagle poczułem, że Alex śpi. Szepnąłem do niej dobranoc i sam zasnąłem. Nie wiem ile spaliśmy, ale dość długo i o dziwo wadera nie płakała przez sen, jak to się jej zdarza na co dzień. To mało powiedziane, że nie płakała - ona była ostoją spokoju. Gdy odsunąłem się od niej troszkę by ujrzeć jej pyszczek spostrzegłem, że jest wręcz uśmiechnięta. Gapiłem się tak na nią - jest piękna, ale nie to, że mnie się podoba tylko po prostu tak jest. Nagle Alex zaczęła powoli otwierać oczy.
Alexis? Mało, ale brak weny ;-;
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz