- Przecież to bez znaczenia. - warknąłem
- Nie - odpowiedziała cicho wadera.
Zacząłem chodzić w kółko. Nie sposób określić jak bardzo byłem zły.
Temu wilkowi zdecydowanie za bardzo zależało na tej błyskotce. A im
bardziej mu zależało tym bardziej byłem gotów zrobić wszystko aby tego
nie dostał. Kto wie po co mu ta obroża. Nie wiadomo co może się teraz
stać.
- Jesteś zadowolona? - warknąłem przerywając ciszę - Co jeśli teraz oboje zginiemy?!
- Nie krzycz na mnie! - warknęła i odbiegła.
Prychnąłem i odwróciłem się w drugą stronę. Oprócz korytarza, którym
tu przyszliśmy w komnacie były jeszcze jedne lekko uchylone drzwi przez
które wybiegła wadera.
- Wadery - mruknąłem siadając na ziemi.
Swój wzrok skierowałem na widniejący na ścianie malunek. Spojrzałem
na inną ze ścian. Na każdej widniał inny obraz. Odnalazłem ten, który
wydał mi się pierwszym. Powoli oglądałem każde z malowideł starając się
zrozumieć co przedstawia. Gdy dotarłem do ostatniego odniosłem wrażenie,
że zrozumiałem historię. Kobieta została przeklęta przez demona. Klątwa
miała sprawić, że każde z jej dzieci będzie się rodzić chore i
zniekształcone. Nie będzie przypominać człowieka lecz potwora. Aby
pozbyć się klątwy musiała poświęcić swego pierworodnego. Dzięki jego
krwi kolejne dzieci mogły się rodzic normalne. Kobieta zrobiła to.
Zabiła syna aby demon zdjął klątwę z niej i jej przyszłych dzieci. Nie
podobała mi się ta historia. Nie rozumiałem tego, jak mogła poświęcić
swoje pierwsze dziecko na rzecz innych, których nawet jeszcze nie ma.
Spojrzałem na salę w której się znajdowałem. Czyżby ten człowiek, który
tu był miał jakiś związek z tą historią. Jeszcze raz dokładnie
przyjrzałem się obrazom. Na jednym z nich przedstawiony był demon. Na
jego czole widniał taki sam znak jak na obroży i amulecie. Czyżby ten
szaleniec próbował przyzwać demona. W komnacie było zupełnie cicho.
Jedynym towarzyszącym mi dźwiękiem było uderzanie kropel wody
spadających z sufitu o ziemię.
- Chyba pora jej poszukać. - powiedziałem wychodząc przez drzwi przez które wcześniej wybiegła wadera.
Korytarz w którym się teraz znalazłem w najmniejszym stopniu nawet
nie przypominał tego przez, który szliśmy wcześniej. Był duży i dość
dobrze oświetlony. Wyglądał bardziej jak cześć jakiejś rezydencji niż
ruiny świątyni. Zauważyłem, że od korytarza odchodzą inne drzwi.
Prowadziły do różnych pokoi. Z jednego z nich dobiegał jakiś dziwny
dźwięk. Uchyliłem lekko drzwi i zajrzałem do środka. Gdzieś w cieniu
zauważyłem znajomą mi sylwetkę. Otworzyłem pysk chcąc coś powiedzieć
jednak powstrzymałem się słysząc jakiś dziwny dźwięk. Daenerys płakała?
Czy może znów gdzieś tu przecieka woda? Zbliżyłem się do wadery. Nie
było to dla mnie łatwe ale zmusiłem się do tych słów. Wiem, że też była w
tym moja wina.
- Przepraszam - powiedziałem - Nie powinienem był krzyczeć.
Daenerys?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz