Obudziłam się w środku nocy. Uwielbiałam noc, tak samo jak Liris. Liris-
mój ptak to nocny drapieżca, więc ucieszył się bardzo na wiadomość, że
wychodzimy. Las o tej porze był nadzwyczajny. Czułam się wspaniale.
Wokół mnie latały drobne, niebieskie świetliki. Las wyglądał magicznie.
Drzewa były w tym świetle intensywnie oświetlone światłem księżyca.
Niewielkie płatki różowych kwiatów unosiły się w powietrzu. Liris usiadł
właśnie na gałęzi i szukał jakiejś małej myszy do zjedzenia, a ja
wpatrywałam się w księżyc. Była pełnia. Zawyłam. Przez tą atmosferę
przypomniałam sobie o moim dawnym domu. Mój wcześniejszy uśmiechnięty
wyraz przemienił się w smutek. Powinnam już dawno zapomnieć o dawnym
domu! Jednak nie pozwalał mi na to brak przyjaciół w watasze. Nie miałam
do kogo otworzyć pyska, już nie mówiąc o partnerze, o którym zawsze
marzyłam. ,,Napewno nigdy nie będę mieć chłopaka!"- -pomyślałam.
Postanowiłam nie myśleć już o przeszłości. Mój ptak już spożywał sporą
mysz. Nagle coś zaszeleściło między liśćmi. Odruchowo zaczęłam
powarkiwać. Błysnęło czrno-niebieskie futro. To coś miało skrzydła.
Rzuciłam się w stronę ujrzanego obiektu. Był to wilk. Posiadał całą
czarną śierść. Gdzieniegdzie można było dostrzec niebieskie plamy. Jego
skrzydła miały pióra. Nawet był przystojny.
- Co robisz na terytorium watahy wolves of the dark midnight?- warknęłam na niego.
- Mogę sobie chodzić gdzie chcę!
- Nie!
Nagle zapadła irytująca cisza. Zszedłam z niego jak to się mówi za piękne oczy- Turkusowe.
- A więc kim jesteś?- zapytałam.
- Mam na imię Night Feather!- odparł- a ty?
- A co ci do tego!?
- Nic!- stwierdził, po czym dodał- Tylko chcę wiedzieć jak masz na imię.
Postanowiłam mu jednak odpowiedzieć.
- No jeśli musisz wiedzieć to moje imię to Aviri!
- Piękne!- pochlebiał.
Udawałam, że go nie słyszę. Nie wiem co on chciał przez to udowodnić ani
po co to mówił, ale przeczówałam, że przyszedł tu po konkretną rzecz.
- Jeśli można to po co tu przyszedłeś?
- Oczywiście, że można. Przyszedłem tu tak się przejść.
Wpatrywałam się w niego przez chwilę. Był on niezmiernie przystojny jak
już mówiłam. Jednak nagle zrozumiałam jak już jest późno. Powinnam
wrócić do obozu watahy.
- Ja muszę już iść!- oznajmiłam.
- Czekaj! Proszę przyjdź tu jutro o tej samej porze!- poprosił.
Przytaknęłam tylko po to by dał mi spokój.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz