Kropelki kwasu z czegoś, co kiedyś można było nazwać ciałem Epidaurusa
boleśnie wypalały w moim futrze małe dziury, kiedy trzymał mnie
kurczowo. Właściwie nawet nie byłam pewna, czy można to nazwać
trzymaniem, skoro stał wszystkimi czterema łapami na ziemi, a moje ciało
spowijała chmura zielonego dymu z jego rozmazanego ciała. Co chwilę
słychać było ciche skwierczenie i swąd palonych włosów. Nota zmarszczyła
nos, Shaddy nawet chyba nie zauważył, wydawał się jakiś rozkojarzony i
zamyślony. W tej chwili musiałam zdać się na siebie. Ignorując ból
sprężyłam się wewnętrznie i wysłałam w Kierunku Epidaurusa kolejną falę
otępiających zmysły drgań, koncentrując się przede wszystkim na jego
łbie i domniemanych wnętrznościach, bo jakoś nie wierzyłam, by posiadał
takie cudo jak serce.
Epidaurus warknął, dosłownie na sekundę mnie puszczając. Tyle mi
jednak wystarczyło. Dostroiłam swoje drgania, jednocześnie wysyłając
falę w poszukiwaniu Styxxa. Następnie wywinęłam się do tyłu, by znaleźć
się w zasięgu tarczy Shadow'a. Wszystko to w ułamku sekundy, kiedy
Epidaurus otrząsał się z miażdżącego uderzenia falą drgań.
Zwolniony przeze mnie czas ruszył ponownie ze zwykłą prędkością.
Epidaurus spojrzał na mnie, nie ukrywając pogardy, ale również podziwu dla mnie.
- Nieodrodna... - warknął. - Córka swojej matki.
Trochę mnie to zdziwiło, ale nie wytrąciło z równowagi. Nie
pamiętałam moich rodziców. W ogóle praktycznie nic ze swojego życia w
poprzedniej watasze nie pamiętałam. Tylko pracę w laboratoriach.
Nie odezwałam się. Zaczęłam natomiast zwiększać częstotliwość drgań w
całej jaskini, co dało się wyczuć poprzez nagle gęstsze oraz cieplejsze
powietrze, a także zobaczyć, ze w całej jaskini drgało, jakby miało się
zapalić. Shadow i Nokota rozejrzeli się ukradkiem, nie wiedząc co
knuję. Epidaurus również szybko się połapał, że wyczyniam coś z
powietrzem.
Nie znał jednak prawdziwej przyczyny. Ja drgałam z szybkością
znacznie większą niż wszystkie wilki. Tak jak inni Troublemakerzy.
Wnętrze jaskini również teraz drgało inaczej niż powinno. Epidaurus zaś,
będąc teraz w stanie skupienia raczej, że tak powiem, gazowym, drgał z
prawie trzykrotnie niższą częstotliwością niż normalny wilk. A to
oznaczało, że szybsze drgania powinny sprawiać mu ból.
Przynajmniej w teorii...
I rzeczywiście. Epidaurus zamrugał i warknął przez zaciśnięte
szczęki. Zielone oczy mierzyły mnie spojrzeniem, które naprawdę mogłoby
zabijać.
Ale wyraźnie słabł. Rozmywał się i zacierał.
Nagle usłyszałam obok siebie cichy jęk. Zerknęłam w tamtą stronę.
Nokota potrząsała głową, Shadow praktycznie leżał, zwijając się z bólu.
Zaklęłam. No tak, wyższe drgania wpłyną także na wilki, choć w znacznie mniejszym stopniu.
- Wytrzymajcie, proszę... - syknęłam błagalnie, dobrze wiedząc, że
ból ten przypomina rozrywanie wnętrzności i ostry szum w głowie.
Tymczasem moja fala wywiadowcza powróciła, donosząc wiadomości o Styxxie. Miałam nadzieję, że żyje...
Słabłam coraz bardziej, rozsyłając potężne fale o bardzo wysokiej częstotliwości drgań.
Shaddy? xD Papiz - wersja psychiczny psycholog + wysoko funkcjonalny socjopata xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz