- Ojcze! Dlaczego zabijacie smoki?! - wybuchnąłem nagle, on zaś syderczo się zaśmiał i rzucił:
- Ponieważ wiedziałem, że gdy zacznie się coś złego tutaj dziać to ty się zjawisz.
- Ale, ale jak możesz... - uspokoiłem się i wróciłem do normalniej postaci - Co się z tobą stało? Od czasu śmierci Kas...
- Nie wypowiadaj jej imienia! - ryknął.
Nie wspomniałem, że ojciec winił się za jej śmierć i nie chce słyszeć jej imienia, bo dzień wypadku się mu przypomina.
- Gdybym, gdybym wtedy doskoczył... To ona... By żyła... - uspokoił się i zaczął wgapiać się w ziemie. - To moja wina!
- Ojcze... Wcale, że nie... To niczyja wina, najprawdopodobniej tak miało być - podszedłem do ojca i załapałem go za ramię.
- Mogłem ją uratować! - krzyczał. Dla niego ten dzień zdarza się w każdą noc, przychodzi do niego we śnie. I od roku nie śni o niczym więcej.
Nagle podszedłem do niego bliżej i przytuliłem go - jak syn ojca. Pewnie nikt tego się nie spodziewał.
- Dziękuje, synu. Brakowało mi ciebie - w końcu na jego twarzy zagościł lekki uśmiech. - Słudzy! Zaprowadzić Drago i Alexis do komnaty.
- Tak jest! - wykrzyczeli zgodnie.
Alicja tylko patrzyła się na to wszystko nie dowierzając.
***
- Rozgośćcie się - powiedział na pożegnanie sługa.
Rozejrzałem się po komnacie. Nagle przypomniało mi się - owa komnata należała do mnie, jak jeszcze tu mieszkałem. Po środku pokoju stało ogromne, bogato zdobione łoże z baldachimem. Na jednej ze ścian było ogromne okno wychodzące na południową stronę zamku. Rozciągał się z niego piękny widok na smoczą krainę. Zaś na drugiej ścianie widniał portret matki Drago. Była to wilczyca nadzwyczajnej piękności. Albowiem cała jej sierść była biała, co jest wielkim wyjątkiem w krainie smoków. Miała tylko nie liczne przebarwienia koloru brązowego na czubku ogona i na grzywce. Pod jej oczyma znajdowały się beżowe znamiona.
- Kto to jest? - zdziwiła się Alex i pytającym wzrokiem patrzyła się na mnie, lecz dopiero po chwili do mnie dotarło co mówi. Cały czas wgapiałem się w obraz, tak dawno jej nie widziałem.
- To... To moja matka, Kasai - powiedziałem z dumą.
- Jaka ona piękna... - westchnęła Alexis. - Nie dziwię się, że twój ojciec tak za nią tęskni.
Na te słowa nic nie opowiedziałem, postanowiłem ten moment uczcić chwilą ciszy.
- A jeżeli mogę zapytać, to co się stało w dniu jej śmierci? - zapytała niepewnie wilczyca.
- Eh... - westchnąłem. - To długa historia, ale no dobrze - pewnego dnia wrogie stado zaatakowało nasze ziemie. Zakradło się do smoczych gniazd i zaczęło wybijać jaja, a dorosłe smoki ujeździło. Wrogowie zaczęli nas atakować, dzięki smokom spalali wszystko co im weszło w drogę. W ostatecznym starciu przywódców mój ojciec został ranny, wtedy do wali wkroczyła Kasai. Dzielnie walczyła, ale nie spostrzegła, że ze zbocza zaczęła osuwać się skała i po chwili kamień spadł. Mój ojciec skoczył w stronę Kasai by ją odsunąć, ale... Ale już było za późno... Nie doskoczył. Moja matka umarła, a ojciec stracił prawą przednią łapę. A ja temu całemu zajściu przyglądałem się w ukryciu, bo cóż mogłem zrobić będąc tylko szczeniakiem. Widziałem jej śmierć... - z mojego oka poleciała łza.
- Oh... Drago... - Alexis przytuliła mnie, a następnie pocałowała na pocieszenie.
- No cóż, trzeba żyć dalej - uśmiechnąłem się do Alex, zacząłem ją całować i powoli spychać w stronę łoża. No co? Jakoś trzeba wykorzystać takie wielkie łóżko. B)
*Tutaj możecie sobie wyobrazić co było dalej*
*RANO*
Wstałem wcześnie, Alex jeszcze słodko spała. Nachyliłem się nad nią i ucałowałem w czoło. Spojrzałem się na portret matki i powiedziałem:
- Dzień dobry, mamo - czułem to, że ona mnie słyszy i odpowiada mi na moje przywitanie.
Skoro Alex jeszcze śpi, to postanowiłem się przejść po zamku i przypomnieć sobie stare progi. Chodziłem długimi korytarzami, które były oświetlone pochodniami i zdawały się nie mieć końca. W czasie swojej wędrówki, gdy wchodziłem na salę tronową spotkałem Alicję. Postanowiłem ją zignorować i udawać, że jej nie widzę, jednak ona rzuciła się na mnie. Przygniotła mnie do ściany i uśmiechnęła się pysznie.
- Odwal się! - ryknąłem.
- Oh... Misiu, nie kochasz mnie już? - powiedziała tym swoim piskliwym głosikiem, a następnie oblizała się.
- Odwal się! Nie słyszysz! - chciałem ją odepchnąć, jednak ona użyła mocy i unieruchomiła mnie.
- Ha ha! - zaśmiała się. - Radzę ci się odczepić od tej wieśniaczki, ja jestem o wiele lepszym materiałem od niej!
- Zamknij się! Kocham ją i nic ci do tego!
- Phi! Słuchaj, albo się od niej odczepisz i wrócisz do mnie, albo ty i ona gorzko tego pożałujecie.
Nagle z oddali usłyszałem głos Alex, który mnie wołał. Po chwili wilczyca weszła na salę. Na ten widok Alicja spojrzała się na mnie i pocałowała na oczach Alexis.
Alexis? :3 Wybacz, że tyleee nie odpisywałem, ale w końcu to uczyniłem, gdyż nuda mnie do tego zmusiła xD
Alexis? :3 Wybacz, że tyleee nie odpisywałem, ale w końcu to uczyniłem, gdyż nuda mnie do tego zmusiła xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz