Kiedyś przychodzi taki moment w którym nie masz już siły dalej tego ciągnąć i chcesz zacząć od nowa. Właśnie teraz przyszedł moment na tą watahę.
Wraz z Jinx założyłyśmy nową. Właściwie to nie watahę, a gang. Zobaczcie sami:
(niby jest +18 ale nie bójcie się XDD)
http://wolvesofdeath000.blogspot.com/
Dołącz do na już dziś! Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś! Dołącz do nas już dziś!
sobota, 17 czerwca 2017
sobota, 20 maja 2017
Od Papiz do Shadow'a C.D.
- No pięknie... - usłyszałam, po czym przed oczami zmaterializowały mi się jakieś trzęsawiska. W sumie, zanim jeszcze je zobaczyłam, już je poczułam - cuchnęło tu niemiłosiernie, nieważne gdzie było owe TU. Aż musiałam zatkać nos łapą, kiedy załzawionymi od smrodu oczami próbowałam rozjerzeć się po bagnach. Kątem oka zobaczyłam też Augiego, który z niezbyt szczęśliwą miną stał po kostki w błocie. Postąpiłam parę kroków w przód i mało co się nie utopiłam. Dzięki Bogu Shadow wydostał mnie z cuchnącej mazi, przewracając oczami. Ale cóż ja biedna mogłam poradzić, że byłam z nich wszystkich najniższa?
- Słuchajcie, tutaj to już nawet minimalnie mi węch nie działa, przypuszczam, że wam także. - przerwałam, a gdy pokiwali głowami, krzywiąc się, kontynuowałam. - Czy ktoś w ogóle wie, gdzie jesteśmy? Czy to już w ogóle są jakieś tereny poza watahą, czy jeszcze w?
- Poza... - odezwała się cicho Nota, jakby zamyślona. - Do tego to tereny zakazane...
- No pięknie... - westchnęłam, nienaumyślnie powtarzając wcześniejsze słowa Shadowa. Spojrzałam na parę, a potem na przyjaciela, który wciąż stał sztywno, nawet się nie poruszywszy, jakby bał się, że jeśli tylko drgnie to zostanie skażony. Ponownie zamyśliłam się.
- No dobra, nie ma co tutaj tak siedzieć. - mruknął w końcu Shadow i wstał, a Nota kiwnęła głową. - Wydaje mi się, że wataha znajduje się na południe stąd... Musimy więc iść... Eee... Tam...? - trochę niepewnie wskazał łapą kierunek. Jako że byłam w tym temacie całkowicie ciemna, pokiwałam tylko głową z miną znawcy i podreptałam posłusznie we wskazane miejsce. Za mną ruszyła z ociąganiem Nota, a w końcu i Shadow, ostrożnie się rozglądając. Tylko Augoustus wciąż stał jak stał, wyglądając jakby nawet nie oddychał z obawy przed ubrudzeniem się. Po kilkunastu minutach wreszcie podniósł łapę z mlaskiem ustępującego błota, skrzywił się, jakby miał zaraz zwymiotować i ruszył drobnymi kroczkami za nami. Naszej trójce błoto i smród chyba mniej przeszkadzało niż naukowcowi, gdyż jakimś cudem zdołaliśmy się upaćkać niemal cali, kiedy szliśmy tak gęsiego przez trzęsawiska. W pewnym momencie usłyszałam zduszony krzyk, a następnie jakiś dziwny, długi odgłos, jakby syk? Odwróciłam się ostrożnie, coby nie wyglebać się w śliskim błocie, w sam raz, aby dostrzec Nokotę patrzącą się szeroko rozwartymi oczami na coś, co wiło się w błocie tuż obok niej. Zanim moje szare komórki połączyły fakty, Augi dopadł do węża i odrzucił go kilkanaście metrów w tył, patrząc po nas wszystkich sceptycznie. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że nie siedzę już w błocie, ale trzymam się kurczowo Shadowa, a Nokota patrzy na esowaty kształt w błocie z niemałym szokiem w oczach. Odchrząknęłam i puściłam basiora, na co przewrócił oczami, a następnie wszyscy ruszyliśmy w dalszą drogę. Żadne z nas się nie odzywało, gdyż smród rozkładu na tych bagnach niemal przyprawiał o zawrót głowy, a nikt tych gazów znad bajorek wolał nie wdychać. Przeszliśmy tak w całkowitej cichy spory kawał drogi, aż w końcu gdzieś przed nami zamajaczyły jakieś niewielkie górki i wzniesienia, a także jakieś kamienie, czy coś. Usłyszeliśmy także szum płynącej wody. Po tym wdychaniu zapachu stęchłej wody aż mi ślina naciekła do pyska, na samo wspomnienie o krystalicznie czystej wodzie ze strumyka. Jedno spojrzenie na wilki i już wiedziałam, że myślą o tym samym. Szybko pobiegliśmy więc tam, skąd słyszeliśmy ciche pluski. Zobaczyłam rzeczkę i już miałam do niej biec, kiedy mój wzrok napotkał piękne drzewo o różowym ukwieceniu. Oczarowana, podeszłam bliżej, wdychając słodki zapach. Długo się jednak nim nie napawałam, gdyż głośne westchnienie przerwało tą magiczną chwilę. Spojrzałam na resztę wilków kwaśno, unosząc brew.
- Papiz... Wiesz, gdzie jesteśmy, prawda? - zapytał Shadow, jakby z wahaniem, po czym wymienił dziwne spojrzenie z Augim. Zmarszczyłam brwi. Co oni knuli? No ale rozejrzałam się, próbując sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek byłam w tym pięknym miejscu. Niestety, na marne.
- Nieee-e. A co? Powinnam?
- To jest... - zaczął Shad, ale przerwała mu Nokota, ktora przeglądała się w płynącym nieopodal strumyku.
- Dolina...
- Dwóch dusz. - dokończył Augi z kamienną miną, ale znów posłał spojrzenie z ukosa basiorowi. A Shadow odpowiedział tym samym. Szkoda tylko, że nie wiedziałam, o co im chodzi. Nigdy o tym miejscu nie słyszałam...
Shaddy? xD Nie wiedziałam, co wymyslić...xD
- Słuchajcie, tutaj to już nawet minimalnie mi węch nie działa, przypuszczam, że wam także. - przerwałam, a gdy pokiwali głowami, krzywiąc się, kontynuowałam. - Czy ktoś w ogóle wie, gdzie jesteśmy? Czy to już w ogóle są jakieś tereny poza watahą, czy jeszcze w?
- Poza... - odezwała się cicho Nota, jakby zamyślona. - Do tego to tereny zakazane...
- No pięknie... - westchnęłam, nienaumyślnie powtarzając wcześniejsze słowa Shadowa. Spojrzałam na parę, a potem na przyjaciela, który wciąż stał sztywno, nawet się nie poruszywszy, jakby bał się, że jeśli tylko drgnie to zostanie skażony. Ponownie zamyśliłam się.
- No dobra, nie ma co tutaj tak siedzieć. - mruknął w końcu Shadow i wstał, a Nota kiwnęła głową. - Wydaje mi się, że wataha znajduje się na południe stąd... Musimy więc iść... Eee... Tam...? - trochę niepewnie wskazał łapą kierunek. Jako że byłam w tym temacie całkowicie ciemna, pokiwałam tylko głową z miną znawcy i podreptałam posłusznie we wskazane miejsce. Za mną ruszyła z ociąganiem Nota, a w końcu i Shadow, ostrożnie się rozglądając. Tylko Augoustus wciąż stał jak stał, wyglądając jakby nawet nie oddychał z obawy przed ubrudzeniem się. Po kilkunastu minutach wreszcie podniósł łapę z mlaskiem ustępującego błota, skrzywił się, jakby miał zaraz zwymiotować i ruszył drobnymi kroczkami za nami. Naszej trójce błoto i smród chyba mniej przeszkadzało niż naukowcowi, gdyż jakimś cudem zdołaliśmy się upaćkać niemal cali, kiedy szliśmy tak gęsiego przez trzęsawiska. W pewnym momencie usłyszałam zduszony krzyk, a następnie jakiś dziwny, długi odgłos, jakby syk? Odwróciłam się ostrożnie, coby nie wyglebać się w śliskim błocie, w sam raz, aby dostrzec Nokotę patrzącą się szeroko rozwartymi oczami na coś, co wiło się w błocie tuż obok niej. Zanim moje szare komórki połączyły fakty, Augi dopadł do węża i odrzucił go kilkanaście metrów w tył, patrząc po nas wszystkich sceptycznie. Dopiero wtedy zdałam sobie sprawę, że nie siedzę już w błocie, ale trzymam się kurczowo Shadowa, a Nokota patrzy na esowaty kształt w błocie z niemałym szokiem w oczach. Odchrząknęłam i puściłam basiora, na co przewrócił oczami, a następnie wszyscy ruszyliśmy w dalszą drogę. Żadne z nas się nie odzywało, gdyż smród rozkładu na tych bagnach niemal przyprawiał o zawrót głowy, a nikt tych gazów znad bajorek wolał nie wdychać. Przeszliśmy tak w całkowitej cichy spory kawał drogi, aż w końcu gdzieś przed nami zamajaczyły jakieś niewielkie górki i wzniesienia, a także jakieś kamienie, czy coś. Usłyszeliśmy także szum płynącej wody. Po tym wdychaniu zapachu stęchłej wody aż mi ślina naciekła do pyska, na samo wspomnienie o krystalicznie czystej wodzie ze strumyka. Jedno spojrzenie na wilki i już wiedziałam, że myślą o tym samym. Szybko pobiegliśmy więc tam, skąd słyszeliśmy ciche pluski. Zobaczyłam rzeczkę i już miałam do niej biec, kiedy mój wzrok napotkał piękne drzewo o różowym ukwieceniu. Oczarowana, podeszłam bliżej, wdychając słodki zapach. Długo się jednak nim nie napawałam, gdyż głośne westchnienie przerwało tą magiczną chwilę. Spojrzałam na resztę wilków kwaśno, unosząc brew.
- Papiz... Wiesz, gdzie jesteśmy, prawda? - zapytał Shadow, jakby z wahaniem, po czym wymienił dziwne spojrzenie z Augim. Zmarszczyłam brwi. Co oni knuli? No ale rozejrzałam się, próbując sobie przypomnieć, czy kiedykolwiek byłam w tym pięknym miejscu. Niestety, na marne.
- Nieee-e. A co? Powinnam?
- To jest... - zaczął Shad, ale przerwała mu Nokota, ktora przeglądała się w płynącym nieopodal strumyku.
- Dolina...
- Dwóch dusz. - dokończył Augi z kamienną miną, ale znów posłał spojrzenie z ukosa basiorowi. A Shadow odpowiedział tym samym. Szkoda tylko, że nie wiedziałam, o co im chodzi. Nigdy o tym miejscu nie słyszałam...
Shaddy? xD Nie wiedziałam, co wymyslić...xD
sobota, 22 kwietnia 2017
Od Shadow'a do Papiz C.D.
Papizwokazik trajkotała jak najęta, a Alexis trafiał coraz to większy szlag. W końcu wydarła się, a Papiz, (jako nasz jedyny ratunek) próbowała załagodzić sytuację. W końcu kremowa wilczyca z całej siły uderzyła dr. Caligari w głowę. Ja z Nokotą popatrzyliśmy po sobie i zaraz do niej podbiegliśmy.
-Żyje. -stwierdziła krótko Nota. Zaraz mi ulżyło, po Nokocie było to również widać. Alexis zniknęła za progiem, lecz nie zauważyliśmy, iż kadzidełko było zapalone. Popielata wadera szybko je zagasiła, lecz to i tak na próżno - cały zapach rozniósł się po jaskini.
Obudziliśmy się wleczeni przez kogoś, ale nie mogliśmy nic zrobić. Byłem tylko ciekaw, gdzie był Augoustus? Znów się trochę zamyśliłem, bo nagle znaleźliśmy się w klatce. Cała nasza trójka. Papiz nadal była nieprzytomna, ale oddychała. Nagle, ni stąd, ni zowąd, pojawił się Augi.
-No cwaniaku, tłumacz się. Gdzie byłeś? -zapytała Nokota.
-Ciągle z wami. Niewidzialność. -basior rozproszył wszystkie nasze wątpliwości.
-Skoro nie jesteś w klatce, to może pomożesz nam się wydostać? Pójdziesz po klucz, czy coś. -powiedziałem do Augoustusa. Lecz on tylko się na mnie dziwnie spojrzał i przewrócił oczyma.
-Niewidzialność to nie "niesłyszalność" kogoś. Oraz, inne wilki (w tym Alexis) mogą mnie wyczuć. -wytłumaczył nam.
-No to ja nie wiem co możemy zrobić... -powiedziała bezradnie Nokota.
-Może zacznijmy od tego, aby obudzić Papiz, ona się nam najbardziej przyda. W końcu, to ona najlepiej znała Styxxa, bez niej nie damy sobie rady.
-Papiz? -Nota zaczęła lekko szturchać białą waderę.
-Papiz, dobrze się czujesz?
-Ej, ocknęłaś się?
W końcu Papizwokazik zaczęła otwierać oczy, po jej minie było widać, że głowa bolała ją niemiłosiernie. Następnie zaczęło się wyjaśnianie wszystkiego - jak znalazł się tutaj Augoustus, co się z nami stało, aż wreszcie Papiz zapytała:
-Uh... Shadow? Jakie masz aktualnie moce?
Popatrzyłem po sobie i zacząłem się wysilać, aby cokolwiek zrobić. Pojawiły się w około mnie małe iskierki, które zaczęły pulsować. W końcu stały się na tyle duże, że byłem nimi otoczony. W końcu nie wiem jak to się stało, ale przeteleportowałem się do Augoustusa. Wadery patrzyły na mnie, pewnie dlatego, abym ukazał swoją drugą moc.
Znów trochę się powysilałem, aż w końcu (kiedy pomyślałem o mięsie, byłem głodny) ono przyfrunęło do mnie.
-Telekineza... -powiedziała półtonem Nokota.
-Pomyśl o kluczach! -zakrzyknęła Papiz, która chwyciła się później za głowę.
Zrobiłem tak, jak mi powiedziano. Po chwili w powietrzu unosił się pęk kluczy, teraz wystarczyło znaleźć ten odpowiedni. Za to wziął się Augoustus, który zaczął dopasowywać klucze do kłódki. Po chwili, klatka otwarła się, a wadery były wolne. Papizwokazik i Nota wyszły, lecz mimo wszystko trzeba było zniwelować ból białej wilczycy. Wysłałem do Nokoty porozumiewawcze spojrzenia.
-Wiesz, Papiz, mogę nazbierać trawoziela, które wetrzesz w bolący obszar, a głowa powinna przestać cię boleć.
-Dzięki, my z Augim tu poczekamy. -powiedziała wadera, a ja z Notą wzięliśmy się za zbieranie ziół. Właściwie, przeteleportowałem nas do najbliższego miejsca, gdzie to trawoziele było. Wróciliśmy tak szybko, jak wyruszyliśmy. Nokota dała Papiz wskazówki, jak ma właściwie wcierać ziele, a po chwili chyba przestało ją boleć, bo wyglądała tak, jakby odżyła.
-To co, wyruszamy? -zapytała się nas Papizwokazik.
-Z chęcią nas przeteleportuje. -odpowiedziałem, a my wszyscy chwyciliśmy się za łapy i zniknęliśmy z więzienia. Ale nikt nie spodziewał się, że moja teleportacja działa w jakimś tam obszarze, więc wylądowaliśmy na jakichś bagnach.
-No pięknie... -powiedziałem sam do siebie, a Papiz popatrzyła na nas wszystkich i otworzyła buzię, jakby chciała coś powiedzieć.
Papiziu? xD Co wymyślisz? xD
-Żyje. -stwierdziła krótko Nota. Zaraz mi ulżyło, po Nokocie było to również widać. Alexis zniknęła za progiem, lecz nie zauważyliśmy, iż kadzidełko było zapalone. Popielata wadera szybko je zagasiła, lecz to i tak na próżno - cały zapach rozniósł się po jaskini.
Obudziliśmy się wleczeni przez kogoś, ale nie mogliśmy nic zrobić. Byłem tylko ciekaw, gdzie był Augoustus? Znów się trochę zamyśliłem, bo nagle znaleźliśmy się w klatce. Cała nasza trójka. Papiz nadal była nieprzytomna, ale oddychała. Nagle, ni stąd, ni zowąd, pojawił się Augi.
-No cwaniaku, tłumacz się. Gdzie byłeś? -zapytała Nokota.
-Ciągle z wami. Niewidzialność. -basior rozproszył wszystkie nasze wątpliwości.
-Skoro nie jesteś w klatce, to może pomożesz nam się wydostać? Pójdziesz po klucz, czy coś. -powiedziałem do Augoustusa. Lecz on tylko się na mnie dziwnie spojrzał i przewrócił oczyma.
-Niewidzialność to nie "niesłyszalność" kogoś. Oraz, inne wilki (w tym Alexis) mogą mnie wyczuć. -wytłumaczył nam.
-No to ja nie wiem co możemy zrobić... -powiedziała bezradnie Nokota.
-Może zacznijmy od tego, aby obudzić Papiz, ona się nam najbardziej przyda. W końcu, to ona najlepiej znała Styxxa, bez niej nie damy sobie rady.
-Papiz? -Nota zaczęła lekko szturchać białą waderę.
-Papiz, dobrze się czujesz?
-Ej, ocknęłaś się?
W końcu Papizwokazik zaczęła otwierać oczy, po jej minie było widać, że głowa bolała ją niemiłosiernie. Następnie zaczęło się wyjaśnianie wszystkiego - jak znalazł się tutaj Augoustus, co się z nami stało, aż wreszcie Papiz zapytała:
-Uh... Shadow? Jakie masz aktualnie moce?
Popatrzyłem po sobie i zacząłem się wysilać, aby cokolwiek zrobić. Pojawiły się w około mnie małe iskierki, które zaczęły pulsować. W końcu stały się na tyle duże, że byłem nimi otoczony. W końcu nie wiem jak to się stało, ale przeteleportowałem się do Augoustusa. Wadery patrzyły na mnie, pewnie dlatego, abym ukazał swoją drugą moc.
Znów trochę się powysilałem, aż w końcu (kiedy pomyślałem o mięsie, byłem głodny) ono przyfrunęło do mnie.
-Telekineza... -powiedziała półtonem Nokota.
-Pomyśl o kluczach! -zakrzyknęła Papiz, która chwyciła się później za głowę.
Zrobiłem tak, jak mi powiedziano. Po chwili w powietrzu unosił się pęk kluczy, teraz wystarczyło znaleźć ten odpowiedni. Za to wziął się Augoustus, który zaczął dopasowywać klucze do kłódki. Po chwili, klatka otwarła się, a wadery były wolne. Papizwokazik i Nota wyszły, lecz mimo wszystko trzeba było zniwelować ból białej wilczycy. Wysłałem do Nokoty porozumiewawcze spojrzenia.
-Wiesz, Papiz, mogę nazbierać trawoziela, które wetrzesz w bolący obszar, a głowa powinna przestać cię boleć.
-Dzięki, my z Augim tu poczekamy. -powiedziała wadera, a ja z Notą wzięliśmy się za zbieranie ziół. Właściwie, przeteleportowałem nas do najbliższego miejsca, gdzie to trawoziele było. Wróciliśmy tak szybko, jak wyruszyliśmy. Nokota dała Papiz wskazówki, jak ma właściwie wcierać ziele, a po chwili chyba przestało ją boleć, bo wyglądała tak, jakby odżyła.
-To co, wyruszamy? -zapytała się nas Papizwokazik.
-Z chęcią nas przeteleportuje. -odpowiedziałem, a my wszyscy chwyciliśmy się za łapy i zniknęliśmy z więzienia. Ale nikt nie spodziewał się, że moja teleportacja działa w jakimś tam obszarze, więc wylądowaliśmy na jakichś bagnach.
-No pięknie... -powiedziałem sam do siebie, a Papiz popatrzyła na nas wszystkich i otworzyła buzię, jakby chciała coś powiedzieć.
Papiziu? xD Co wymyślisz? xD
Od Papiz do Shadow'a C.D.
Z niemałym zaskoczeniem odskoczyłam do tyłu, wydając z siebie nie taki znowu cichy wrzask, na dźwięk, którego Augoustus natychmiast zjawił się obok mojego boku. Pewnie myślał, że przez swoje gapiostwo urąbałam sobie łapę tasakiem, czy coś w ten deseń.
Niemniej, natychmiast się uspokoiłam, machałam tylko łapą w powietrzu, coby ją ochłodzić. Po jakiś pięciu minutach zerknęłam na nią i zacmokałam sceptycznie. Źle nie było, przeszczep nie potrzebny - żyć nie umierać. Podczas gdy ja "użalałam się" nad sobą, Nokota dokończyła przygotowywanie kadzidełka. Oczywiście jednak coś musiało pójść nie tak, gdyż nagle do naszych uszu dobiegł głos nie kogo innego, jak tylko Alexis. Wszyscy natychmiast odwróciliśmy się w stronę wyjścia z jaskini; zaskoczeni, z oczami jak spodki. Betha stała oparta nonszalancko o ścianę z gniewnym grymasem na pysku.
- Czyżby? - powtórzyła, a jej oczy zwęziły się tak bardzo, że przypominały szparki. Wpatrywała się w nas po kolei, najwyraźniej oczekując odpowiedzi. Szybko spojrzałam kątem oka na pozostałą trójkę. A raczej dwójkę, gdyż Augi skorzystał najwyraźniej ze swych mocy i zniknął czym prędzej, gdy tylko zorientował się, że nie jesteśmy tu sami. Zawsze więc przynajmniej mieliśmy jakiś element zaskoczenia w postaci mojego przyjaciela-naukowca.
Betha tymczasem wciąż lustrowała nas gniewnym i jakby nieco pogardliwym spojrzeniem. Przełknęłam głośno ślinę, co natychmiast zwróciło uwagę kremowej wadery na mnie.
- Ehm... - spróbowałam się odezwać, ale ten świdrujący, pełen wyrzutu wzrok różowych oczu niemal przewiercał mnie na wylot. - My... My tylko...
- Tak...? - podjęła Alexis lodowato.
- My... - znów się zacięłam.
- Tak... My... To... To nie jest to, co myślisz... - poparł mnie Shadow, a Nokota z werwą pokiwała głową. Alexis rzuciła mi jeszcze jedno mordercze spojrzenie, po czym przeniosła wściekły wzrok na pozostałe wilki. Niemal odetchnęłam z ulgą. Od tego spojrzenia nie byłam w stanie myśleć.
- Czekam. Na. Wyjaśnienia. - wycedziła tymczasem Betha. Kiedy żadne z nas się nie odezwało, a za to wymieniliśmy ukradkowe spojrzenia, które Alexis zaraz wychwyciła, niemal można już było zobaczyć ogień w jej oczach. - Nawet nie próbujcie mnie okłamywać! Myślicie, że nie słyszałam tego wszystkiego?! "...Alexis by wtedy nie zasnęła...". - zacytowała, mierząc nas wszystkich po kolei wzrokiem, który dosłownie mógłby spalić nas na popiół. - Macie pięć minut, aby mi to wytłumaczyć. Jak nie, idziecie do paki!
Zerknęłam na Shadowa, Shadow na Nokotę, a Nota na mnie. Znów przełknęłam ślinę. Augi, gdzie jesteś, pomyślałam z rozpaczą. Wyglądało jednak na to, że teraz przyszła moja kolej na zabawę. Wystarczyło zagadać Bethę tak, jak to tylko ja potrafiłam, a potem... Cóż, potem szybka akcja: Nota i Shad rzucają w Alexis usypiającą papką i lecimy do Land Verboten. Spróbowałam im to jakoś zakomunikować spojrzeniem, ale nie byłam pewna, czy zrozumieli. Skupiłam się więc na Alexis.
Westchnęłam, niby to z rezygnacją. Z opuszczoną nisko głową podreptałam przed Alexis, która lustrowała mnie wściekłym, ale i zmęczonym spojrzeniem.
- Więc? - wycedziła.
- Więc... To było tak. - wzięłam głęboki oddech. Niech zabawa się rozpocznie, pomyślałam i nagle zauważyłam, jak Shad wymienia spojrzenie z Nokotą. Chyba już wiedzieli, co się święci. - Bo wiesz, Alexis, że Styxx został porwany i ten, wiesz, my się biliśmy z tym stworem, wiesz, który był taki straszny i w ogóle, ale ja nie o tym, bo wiesz, Alexis, mnie się wydaje, ale nie tylko mnie, bo gadałam z Shadowem, i gadałam z Nokotą, i ogólnie, gadałam ze wszystkimi, i mi się wydaje, że wiesz, ten wilk, o którym ci mówiłam, on był zielony i straszny, ale wiesz, mnie się wydaje, nam się wydaje, że on porwał Styxxa i on chyba go zabrał dokądś, ale wiesz, ja nie wiem, gdzie, ale gdybyś nam pomogła, to wiesz... - wzięłam kolejny oddech i znów zaczęłam trajkotać, żeby Alexis nie mogła się wtrącić, a widziałam, że ma na to wielką ochotę. - Wtedy byśmy wiedzieli i moglibyśmy go uratować, ale zanim się zapytaliśmy i w ogóle, to ty już powiedziałaś nie, no i nie zdążyliśmy, tego, nic zrobić, ale to nie tak, ze my tego, chcieliśmy cię otruć, co to, to nie, bo wiesz, my tylko tego, robiliśmy to, co tego, było konieczne no. No i tego, myślę, że powinnaś nam pomóc, bo wiesz, w końcu odpowiadasz teraz za tę watahę, no nie, no i tego, gdyby Alpha wróciła i się dowiedziała, wiesz, tak zupełnym przypadkiem, rozumiesz, że ie pozwoliłaś ratować jednego ze swoich podop...
- ŚMIESZ MI GROZIĆ?! - wybuchła nagle Alexis, przerywając mi wpół słowa, co jeszcze nigdy, jak świat stoi, mi się nie zdążyło. Zdębiałam więc, wytrzeszczając na nią gały, a łapy się pode mną ugięły. Choć, sądząc po wyrazie pyska i tonie głosu, Alexis była tak wściekła, że każdemu by się ugięły. Zerknęłam do tyłu. Shadow i Nota też wydawali się przerażeni. Spróbowałam uratować sytuację.
- N-N-Nie... He he... N-N-No co ty... He he... - mruknęłam, śmiejąc się histerycznie pod nosem. Alexis spoglądała na mnie z góry, a - mogłabym przysiąc - para buchała jej z nozdrzy.
No, teraz to się tak szybko nie wykaraskamy, zdążyłam pomyśleć, po czym usłyszałam trzask i świat pochłonęła nieprzenikniona czerń.
Ocknęłam się, natychmiast siadając, przez co walnęłam się łbem w coś, co teoretycznie było nade mną, ale strasznie nisko zawieszone. Przytłumiony szum, który słyszałam, a który okazał się potem być cichą rozmową, na chwile ucichł, po czym wzmógł się ze zdwojoną siłą. Dopiero po chwili rozpoznałam poszczególne słowa.
- Papiz?
- Papiz, dobrze się czujesz?
- Ej... Ocknęłaś się?
Przez chwilę gapiłam się tępo w przestrzeń, dopóki ktoś delikatnie nie złapał mnie na futro i nie odwrócił w stronę, z której dochodziły mnie głosy, czyli całkowicie do tyłu.
- Co? - rzuciłam niezwykle mądrze, mrugając oczami, żeby przegonić sprzed nich czarne mroczki. W końcu mi się to udało. Zobaczyłam trzy gapiące się na mnie z troską wilki. Zmarszczyłam brwi.
- Augi? - zapytałam, widząc przyjaciela. Przewrócił oczami, ale widać było, że jest zaniepokojony.
- Tak...?
- Dzieś ty był, chorero?
- Z wami. Niewidzialność. - odparł krótko, a ja chwilę później spostrzegłam, że jest poprzecinany jakimiś poziomymi i pionowymi liniami. Wytężyłam wzrok.
- Jesteśmy w klatce... - podpowiedział mi usłużnie Shadow widząc, że zupełnie nie jarzę.
- Jak to? - burknęłam nieprzytomnie. Wilki westchnęły. - I dlaczego on nie jest? - wskazałam łapą na Augoustusa, przez co o mało się nie wywaliłam. Podtrzymała mnie Nota, która zresztą mi odpowiedziała.
- Alexis go nie zauważyła, był niewidzialny.
- Ale co się w ogóle stało? - zaczęłam się dopytywać. Łeb mnie bolał jak po kilku głębszych, a jako nie przypominałam sobie, żebym cokolwiek wczoraj piła. Chwila, wczoraj? Spojrzałam na niebo. Było dość ciemno, zapewne była noc.
- Hm... No to tak. Zacznijmy od początku. - mruknęła Nota, siadając i zerkając na Shadowa. - Alexis po twoim wywodzie szlak trafił i trzasnęła cię tak, że myśleliśmy, że już nie wstaniesz. Darła się jeszcze na nas, a potem nas tu zamknęła. Później, kiedy wciąż byłaś nieprzytomna, pojawił się twój przyjaciel. Od tej pory kminimy, jak by tu stąd wyjść. - streściła mi krótko. Basior raz po raz kiwał głową. Wydawali się markotni. Oprócz Augiego, który jak zwykle patrzył na mnie z nieodgadnioną miną.
- Eh... Czuję. - skrzywiłam się, dotykając łapą głowy, która pulsowała mi tępym bólem. - Uh... Shadow? Jakie masz aktualnie moce?
Tylko w nim nadzieja. Teraz już niezbyt wiedziałam, co jeszcze moglibyśmy zrobić, aby ruszyć przyjacielowi na ratunek.
Shaddy? xd Cóż to jest...xd
Niemniej, natychmiast się uspokoiłam, machałam tylko łapą w powietrzu, coby ją ochłodzić. Po jakiś pięciu minutach zerknęłam na nią i zacmokałam sceptycznie. Źle nie było, przeszczep nie potrzebny - żyć nie umierać. Podczas gdy ja "użalałam się" nad sobą, Nokota dokończyła przygotowywanie kadzidełka. Oczywiście jednak coś musiało pójść nie tak, gdyż nagle do naszych uszu dobiegł głos nie kogo innego, jak tylko Alexis. Wszyscy natychmiast odwróciliśmy się w stronę wyjścia z jaskini; zaskoczeni, z oczami jak spodki. Betha stała oparta nonszalancko o ścianę z gniewnym grymasem na pysku.
- Czyżby? - powtórzyła, a jej oczy zwęziły się tak bardzo, że przypominały szparki. Wpatrywała się w nas po kolei, najwyraźniej oczekując odpowiedzi. Szybko spojrzałam kątem oka na pozostałą trójkę. A raczej dwójkę, gdyż Augi skorzystał najwyraźniej ze swych mocy i zniknął czym prędzej, gdy tylko zorientował się, że nie jesteśmy tu sami. Zawsze więc przynajmniej mieliśmy jakiś element zaskoczenia w postaci mojego przyjaciela-naukowca.
Betha tymczasem wciąż lustrowała nas gniewnym i jakby nieco pogardliwym spojrzeniem. Przełknęłam głośno ślinę, co natychmiast zwróciło uwagę kremowej wadery na mnie.
- Ehm... - spróbowałam się odezwać, ale ten świdrujący, pełen wyrzutu wzrok różowych oczu niemal przewiercał mnie na wylot. - My... My tylko...
- Tak...? - podjęła Alexis lodowato.
- My... - znów się zacięłam.
- Tak... My... To... To nie jest to, co myślisz... - poparł mnie Shadow, a Nokota z werwą pokiwała głową. Alexis rzuciła mi jeszcze jedno mordercze spojrzenie, po czym przeniosła wściekły wzrok na pozostałe wilki. Niemal odetchnęłam z ulgą. Od tego spojrzenia nie byłam w stanie myśleć.
- Czekam. Na. Wyjaśnienia. - wycedziła tymczasem Betha. Kiedy żadne z nas się nie odezwało, a za to wymieniliśmy ukradkowe spojrzenia, które Alexis zaraz wychwyciła, niemal można już było zobaczyć ogień w jej oczach. - Nawet nie próbujcie mnie okłamywać! Myślicie, że nie słyszałam tego wszystkiego?! "...Alexis by wtedy nie zasnęła...". - zacytowała, mierząc nas wszystkich po kolei wzrokiem, który dosłownie mógłby spalić nas na popiół. - Macie pięć minut, aby mi to wytłumaczyć. Jak nie, idziecie do paki!
Zerknęłam na Shadowa, Shadow na Nokotę, a Nota na mnie. Znów przełknęłam ślinę. Augi, gdzie jesteś, pomyślałam z rozpaczą. Wyglądało jednak na to, że teraz przyszła moja kolej na zabawę. Wystarczyło zagadać Bethę tak, jak to tylko ja potrafiłam, a potem... Cóż, potem szybka akcja: Nota i Shad rzucają w Alexis usypiającą papką i lecimy do Land Verboten. Spróbowałam im to jakoś zakomunikować spojrzeniem, ale nie byłam pewna, czy zrozumieli. Skupiłam się więc na Alexis.
Westchnęłam, niby to z rezygnacją. Z opuszczoną nisko głową podreptałam przed Alexis, która lustrowała mnie wściekłym, ale i zmęczonym spojrzeniem.
- Więc? - wycedziła.
- Więc... To było tak. - wzięłam głęboki oddech. Niech zabawa się rozpocznie, pomyślałam i nagle zauważyłam, jak Shad wymienia spojrzenie z Nokotą. Chyba już wiedzieli, co się święci. - Bo wiesz, Alexis, że Styxx został porwany i ten, wiesz, my się biliśmy z tym stworem, wiesz, który był taki straszny i w ogóle, ale ja nie o tym, bo wiesz, Alexis, mnie się wydaje, ale nie tylko mnie, bo gadałam z Shadowem, i gadałam z Nokotą, i ogólnie, gadałam ze wszystkimi, i mi się wydaje, że wiesz, ten wilk, o którym ci mówiłam, on był zielony i straszny, ale wiesz, mnie się wydaje, nam się wydaje, że on porwał Styxxa i on chyba go zabrał dokądś, ale wiesz, ja nie wiem, gdzie, ale gdybyś nam pomogła, to wiesz... - wzięłam kolejny oddech i znów zaczęłam trajkotać, żeby Alexis nie mogła się wtrącić, a widziałam, że ma na to wielką ochotę. - Wtedy byśmy wiedzieli i moglibyśmy go uratować, ale zanim się zapytaliśmy i w ogóle, to ty już powiedziałaś nie, no i nie zdążyliśmy, tego, nic zrobić, ale to nie tak, ze my tego, chcieliśmy cię otruć, co to, to nie, bo wiesz, my tylko tego, robiliśmy to, co tego, było konieczne no. No i tego, myślę, że powinnaś nam pomóc, bo wiesz, w końcu odpowiadasz teraz za tę watahę, no nie, no i tego, gdyby Alpha wróciła i się dowiedziała, wiesz, tak zupełnym przypadkiem, rozumiesz, że ie pozwoliłaś ratować jednego ze swoich podop...
- ŚMIESZ MI GROZIĆ?! - wybuchła nagle Alexis, przerywając mi wpół słowa, co jeszcze nigdy, jak świat stoi, mi się nie zdążyło. Zdębiałam więc, wytrzeszczając na nią gały, a łapy się pode mną ugięły. Choć, sądząc po wyrazie pyska i tonie głosu, Alexis była tak wściekła, że każdemu by się ugięły. Zerknęłam do tyłu. Shadow i Nota też wydawali się przerażeni. Spróbowałam uratować sytuację.
- N-N-Nie... He he... N-N-No co ty... He he... - mruknęłam, śmiejąc się histerycznie pod nosem. Alexis spoglądała na mnie z góry, a - mogłabym przysiąc - para buchała jej z nozdrzy.
No, teraz to się tak szybko nie wykaraskamy, zdążyłam pomyśleć, po czym usłyszałam trzask i świat pochłonęła nieprzenikniona czerń.
Ocknęłam się, natychmiast siadając, przez co walnęłam się łbem w coś, co teoretycznie było nade mną, ale strasznie nisko zawieszone. Przytłumiony szum, który słyszałam, a który okazał się potem być cichą rozmową, na chwile ucichł, po czym wzmógł się ze zdwojoną siłą. Dopiero po chwili rozpoznałam poszczególne słowa.
- Papiz?
- Papiz, dobrze się czujesz?
- Ej... Ocknęłaś się?
Przez chwilę gapiłam się tępo w przestrzeń, dopóki ktoś delikatnie nie złapał mnie na futro i nie odwrócił w stronę, z której dochodziły mnie głosy, czyli całkowicie do tyłu.
- Co? - rzuciłam niezwykle mądrze, mrugając oczami, żeby przegonić sprzed nich czarne mroczki. W końcu mi się to udało. Zobaczyłam trzy gapiące się na mnie z troską wilki. Zmarszczyłam brwi.
- Augi? - zapytałam, widząc przyjaciela. Przewrócił oczami, ale widać było, że jest zaniepokojony.
- Tak...?
- Dzieś ty był, chorero?
- Z wami. Niewidzialność. - odparł krótko, a ja chwilę później spostrzegłam, że jest poprzecinany jakimiś poziomymi i pionowymi liniami. Wytężyłam wzrok.
- Jesteśmy w klatce... - podpowiedział mi usłużnie Shadow widząc, że zupełnie nie jarzę.
- Jak to? - burknęłam nieprzytomnie. Wilki westchnęły. - I dlaczego on nie jest? - wskazałam łapą na Augoustusa, przez co o mało się nie wywaliłam. Podtrzymała mnie Nota, która zresztą mi odpowiedziała.
- Alexis go nie zauważyła, był niewidzialny.
- Ale co się w ogóle stało? - zaczęłam się dopytywać. Łeb mnie bolał jak po kilku głębszych, a jako nie przypominałam sobie, żebym cokolwiek wczoraj piła. Chwila, wczoraj? Spojrzałam na niebo. Było dość ciemno, zapewne była noc.
- Hm... No to tak. Zacznijmy od początku. - mruknęła Nota, siadając i zerkając na Shadowa. - Alexis po twoim wywodzie szlak trafił i trzasnęła cię tak, że myśleliśmy, że już nie wstaniesz. Darła się jeszcze na nas, a potem nas tu zamknęła. Później, kiedy wciąż byłaś nieprzytomna, pojawił się twój przyjaciel. Od tej pory kminimy, jak by tu stąd wyjść. - streściła mi krótko. Basior raz po raz kiwał głową. Wydawali się markotni. Oprócz Augiego, który jak zwykle patrzył na mnie z nieodgadnioną miną.
- Eh... Czuję. - skrzywiłam się, dotykając łapą głowy, która pulsowała mi tępym bólem. - Uh... Shadow? Jakie masz aktualnie moce?
Tylko w nim nadzieja. Teraz już niezbyt wiedziałam, co jeszcze moglibyśmy zrobić, aby ruszyć przyjacielowi na ratunek.
Shaddy? xd Cóż to jest...xd
środa, 19 kwietnia 2017
Od Shadow'a do Papiz C.D.
-Jesteś pewna, że to zadziała? -Papiz znów zapytała się o to Nokoty. Popielata wadera spojrzała na nią, a następnie odpowiedziała:
-Jeśli to nie zadziała, to pójdę do zakonu. No oczywiście, że tak! Ale trzeba położyć to z umiejętnością, aby przy okazji nie nawdychać się oparów, które powodują, że zapadniemy w sen na dobę, albo nawet dwie.
-Czyli Alexis nie umrze? -tym razem spytał się Noty Augoustus.- Wiesz, trochę tu tego dużo i...
-Nie umrze, spokojnie. A zrobiłam tego tak dużo, bo musi starczyć właśnie na te dwie doby. A jak zostanie to wciśnie się trochę strażnikom, o ile w ogóle jacyś tam będą... -w tym momencie objęła ona spojrzeniem całą naszą trójkę, a my kiwnęliśmy głowami sygnalizując, że jesteśmy gotowi, aby cokolwiek zrobić.
-To wiesz, ja mogę to kadzidełko poło... -odezwałem się, ale po paru sekundach znów przerwała mi Nokota.
-Nie ma mowy. Jeśli będziemy musieli cię tachać i czekać 2 doby, aż ty się obudzisz, to nie, dziękuję. Kilka razy już podkładałam komuś ten wyrób, więc wiem, jak się z tym obchodzić. Teraz, wszyscy załóżcie to. -wadera wskazała na maski, które nietknięte leżały przygotowane na stole. Aż dziw, że nikt ich nie zauważył.- Dobra. Wszyscy już je mają? Ok, więc teraz trzeba ostrożnie to wyjąć i włożyć to tutaj... -widać było, że Nota ma z tym wszystkim trochę problemów, więc na pomoc przybyła jej Papiz, która wyciągnęła do niej łapę, lecz popielata wadera szybko ją pacnęła. Widocznie nie potrzebowała niczyjej pomocy.- Gotowe. -odezwała się zdyszana wadera, na której jednej z łap widać było białą papkę z kawałkami roślin.
-Czyli... możemy iść? -zapytał się Augoustus, który wstał już ze swojego miejsca i powolnym krokiem kierował się ku wyjściu.
-E-e. -zaprzeczyła wadera, a basior niewidocznie przewrócił oczyma.- Doleję jeszcze do tego gorący sok, i będzie gotowe.
-Może ja to lepiej zrobię? -zaproponowałem.- Ty i tak już dużo się narobiłaś...
Nokota spojrzała na mnie podejrzliwym wzrokiem, lecz po chwili dała mi miedziany dzban napełniony sokiem. Oczywiście, nie obyło się bez okaleczeń, bo część cieczy wylało się na łapę Papiz. Jak to ja nie wiem, bo stała ona po drugiej stronie stołu. Wydała głuchy krzyk, a po chwili Augi do niej przybiegł. Nota podała im apteczkę, a ja się temu tylko przyglądałem, wlewając gorący sok do roztworu. Nokota wnet wyrwała mi dzban i o włos to ja bym się nie poparzył.
-Sorki, Shad. Zrobiłam to, bo gdyby soku byłoby za dużo, stłumiłaby ona cały zapach kadzidła, a wtedy Alexis by nie zasnęła.
-Czyżby? -usłyszeliśmy głos, który dochodził z drugiego końca jaskini. Odwróciliśmy się, a wtedy każdy wiedział, że poza granice watahy, to my tak szybko nie pojedziemy...
Papiz? Mam nadzieję, że wiesz o co mi chodziło xd I sorry, że cię poparzyłam, tak jakoś wyszło XD
-Jeśli to nie zadziała, to pójdę do zakonu. No oczywiście, że tak! Ale trzeba położyć to z umiejętnością, aby przy okazji nie nawdychać się oparów, które powodują, że zapadniemy w sen na dobę, albo nawet dwie.
-Czyli Alexis nie umrze? -tym razem spytał się Noty Augoustus.- Wiesz, trochę tu tego dużo i...
-Nie umrze, spokojnie. A zrobiłam tego tak dużo, bo musi starczyć właśnie na te dwie doby. A jak zostanie to wciśnie się trochę strażnikom, o ile w ogóle jacyś tam będą... -w tym momencie objęła ona spojrzeniem całą naszą trójkę, a my kiwnęliśmy głowami sygnalizując, że jesteśmy gotowi, aby cokolwiek zrobić.
-To wiesz, ja mogę to kadzidełko poło... -odezwałem się, ale po paru sekundach znów przerwała mi Nokota.
-Nie ma mowy. Jeśli będziemy musieli cię tachać i czekać 2 doby, aż ty się obudzisz, to nie, dziękuję. Kilka razy już podkładałam komuś ten wyrób, więc wiem, jak się z tym obchodzić. Teraz, wszyscy załóżcie to. -wadera wskazała na maski, które nietknięte leżały przygotowane na stole. Aż dziw, że nikt ich nie zauważył.- Dobra. Wszyscy już je mają? Ok, więc teraz trzeba ostrożnie to wyjąć i włożyć to tutaj... -widać było, że Nota ma z tym wszystkim trochę problemów, więc na pomoc przybyła jej Papiz, która wyciągnęła do niej łapę, lecz popielata wadera szybko ją pacnęła. Widocznie nie potrzebowała niczyjej pomocy.- Gotowe. -odezwała się zdyszana wadera, na której jednej z łap widać było białą papkę z kawałkami roślin.
-Czyli... możemy iść? -zapytał się Augoustus, który wstał już ze swojego miejsca i powolnym krokiem kierował się ku wyjściu.
-E-e. -zaprzeczyła wadera, a basior niewidocznie przewrócił oczyma.- Doleję jeszcze do tego gorący sok, i będzie gotowe.
-Może ja to lepiej zrobię? -zaproponowałem.- Ty i tak już dużo się narobiłaś...
Nokota spojrzała na mnie podejrzliwym wzrokiem, lecz po chwili dała mi miedziany dzban napełniony sokiem. Oczywiście, nie obyło się bez okaleczeń, bo część cieczy wylało się na łapę Papiz. Jak to ja nie wiem, bo stała ona po drugiej stronie stołu. Wydała głuchy krzyk, a po chwili Augi do niej przybiegł. Nota podała im apteczkę, a ja się temu tylko przyglądałem, wlewając gorący sok do roztworu. Nokota wnet wyrwała mi dzban i o włos to ja bym się nie poparzył.
-Sorki, Shad. Zrobiłam to, bo gdyby soku byłoby za dużo, stłumiłaby ona cały zapach kadzidła, a wtedy Alexis by nie zasnęła.
-Czyżby? -usłyszeliśmy głos, który dochodził z drugiego końca jaskini. Odwróciliśmy się, a wtedy każdy wiedział, że poza granice watahy, to my tak szybko nie pojedziemy...
Papiz? Mam nadzieję, że wiesz o co mi chodziło xd I sorry, że cię poparzyłam, tak jakoś wyszło XD
wtorek, 18 kwietnia 2017
Od Papiz do Shadow'a C.D.
Nieco zawiedziona, odmieniłam wszystkich z powrotem. Na pysku Augoustusa
natychmiast zauważyłam słabo skrywany wyraz ulgi. Zdecydowanie nie
podobała mu się ta zamiana, co to to nie. Zachichotałam pod nosem, ale
zaraz skupiłam się na zadaniu, które nas czekało. W końcu nie wolno było
mi zapominać, po co to wszystko robiliśmy - aby uratować Styxxa z łap
Epidaurusa. Żarty były raczej nie na miejscu.
- Tak mi się wydaje. - odpowiedziałam więc Shadow'owi, przytakując także Nokocie. - Nie mamy na tyle czasu, byśmy mogli go tracić na rozważania.
Razem z Augim wyjęliśmy więc rośliny i rozłożyliśmy je na podłodze, podczas gdy Nokota wertowała księgę.
- Więc tak... Musimy to wszystko posiekać i zmieszać, a tamte korzonki - wskazała łapą na jakieś poskręcane białe marchewki leżące po mojej prawej. - musimy wrzucić do wody na chwilę. Potem je rozmiażdżymy i sokiem polejemy tę mieszankę. Wszystko jasne?
Pokiwaliśmy głowami. Nie wydawało się to być zbyt trudne.
- Czyli... To nie będzie trujące, ani nic... Tak? - zapytałam. W temacie kadzidełek byłam kompletnie zielona, nigdy się tym nie zajmowałam.
- Nie, nie. - rozwiała jednak moje wątpliwości Nokota. - Dopiero po zapaleniu zacznie działać. I ma tylko uśpić Alexis, nie otruć ją.
- No, tak... Niby tak. - przytaknęłam i zaczęłam wpatrywać się to w rośliny, to w wilki siedzące kołem wokół składników. Widać po mnie było, że nie mogę pohamować tego podniecenia, które mnie ogarnęło. Na moim pysku widniał szeroki uśmiech, oczy były szeroko rozwarte, ogon i uszy co chwilę podrygiwały. Niemal zapomniałam, że ta alchemia, którą właśnie uprawialiśmy nie była zabawą, lecz akcją ratunkową.
Nokota tymczasem z miną profesjonalisty rozrywała rośliny na kawałki. Augi i Shad starali się robić to samo, ale mniej im to wychodziło, zerkali więc co chwila na poczynania wadery. Dopiero po chwili skapczyłam się, że podczas gdy oni pracują, ja siedzę w miejscu - ledwo, ale siedzę - wpatrując się tylko we wszystko i prawie się śliniąc z tego podniecenia. Otrzepałam się, burknęłam coś pod nosem na temat tych, którzy oczywiście nigdy nie pogonią mnie do pracy, po czym złapałam włochate korzonki w wrzuciłam je do miski, którą podała mi wcześniej Nokota. Próbowałam zgnieść je łapą, ale były zbyt twarde. W końcu, widząc moje zmarszczone brwi i nieudolne pacanie łapą korzonków, Augi rzucił mi moździerz, posyłając mi jednocześnie znaczące spojrzenie. Zignorowałam go ostentacyjnie, ale moździerz przyjęłam. Rzeczywiście, tym razem poszło mi znacznie szybciej - już po chwili korzonki i dolana doń woda stanowiły jedno, a mianowicie białą papkę. Pochyliłam się, aby ją powąchać, ale Nokota, widząc moje zamierzenia, pacnęła mnie natychmiast łapą w łeb. Spojrzała na mnie gniewnie, kiedy posłałam jej pytające spojrzenie.
- To właśnie te korzonki sprawią, że Alexis zaśnie słodko na kilka godzin. Same w sobie nie są niebezpieczne, ale jak się za dużo nawdychasz, to będziesz oszołomiona na kilka godzin. A tego przecież nie chcemy. - rzuciła mi gniewne spojrzenie.
- Nie chcemy. - przytaknęłam i posłusznie odsunęłam miseczkę łapą, na co Nokota przewróciła oczami i zabrała ją, obserwując mnie ostrożnie.
Tymczasem Augi i Shadow uporali się z resztą roślin i teraz leżały pomiędzy nimi dwa zgrabne kopczyki pociętych liści i łodyżek.
- No dobra... To co teraz? - spytał lekko zdyszany Shadow. Ewidentnie porwanie tych roślin na kawałki także nie było łatwe.
- Teraz... Musimy to zmieszać. - Nokota podstawiła kolejną miskę, tym razem większą i zaczęła przekładać do niej rośliny. Szybko się dołączyliśmy.
- Jesteś pewna, że to zadziała? - wyrwało mi się jeszcze raz, kiedy Nota zamierzała już przełożyć białą papkę do miski wypełnionej kawałkami roślin. Wadera przerwała na chwile wykonywaną czynność i spojrzała na mnie, milcząc chwilę.
Shadow? Brak weny, ale przynajmniej w końcu odpowiedziałam... Radujmy się...
- Tak mi się wydaje. - odpowiedziałam więc Shadow'owi, przytakując także Nokocie. - Nie mamy na tyle czasu, byśmy mogli go tracić na rozważania.
Razem z Augim wyjęliśmy więc rośliny i rozłożyliśmy je na podłodze, podczas gdy Nokota wertowała księgę.
- Więc tak... Musimy to wszystko posiekać i zmieszać, a tamte korzonki - wskazała łapą na jakieś poskręcane białe marchewki leżące po mojej prawej. - musimy wrzucić do wody na chwilę. Potem je rozmiażdżymy i sokiem polejemy tę mieszankę. Wszystko jasne?
Pokiwaliśmy głowami. Nie wydawało się to być zbyt trudne.
- Czyli... To nie będzie trujące, ani nic... Tak? - zapytałam. W temacie kadzidełek byłam kompletnie zielona, nigdy się tym nie zajmowałam.
- Nie, nie. - rozwiała jednak moje wątpliwości Nokota. - Dopiero po zapaleniu zacznie działać. I ma tylko uśpić Alexis, nie otruć ją.
- No, tak... Niby tak. - przytaknęłam i zaczęłam wpatrywać się to w rośliny, to w wilki siedzące kołem wokół składników. Widać po mnie było, że nie mogę pohamować tego podniecenia, które mnie ogarnęło. Na moim pysku widniał szeroki uśmiech, oczy były szeroko rozwarte, ogon i uszy co chwilę podrygiwały. Niemal zapomniałam, że ta alchemia, którą właśnie uprawialiśmy nie była zabawą, lecz akcją ratunkową.
Nokota tymczasem z miną profesjonalisty rozrywała rośliny na kawałki. Augi i Shad starali się robić to samo, ale mniej im to wychodziło, zerkali więc co chwila na poczynania wadery. Dopiero po chwili skapczyłam się, że podczas gdy oni pracują, ja siedzę w miejscu - ledwo, ale siedzę - wpatrując się tylko we wszystko i prawie się śliniąc z tego podniecenia. Otrzepałam się, burknęłam coś pod nosem na temat tych, którzy oczywiście nigdy nie pogonią mnie do pracy, po czym złapałam włochate korzonki w wrzuciłam je do miski, którą podała mi wcześniej Nokota. Próbowałam zgnieść je łapą, ale były zbyt twarde. W końcu, widząc moje zmarszczone brwi i nieudolne pacanie łapą korzonków, Augi rzucił mi moździerz, posyłając mi jednocześnie znaczące spojrzenie. Zignorowałam go ostentacyjnie, ale moździerz przyjęłam. Rzeczywiście, tym razem poszło mi znacznie szybciej - już po chwili korzonki i dolana doń woda stanowiły jedno, a mianowicie białą papkę. Pochyliłam się, aby ją powąchać, ale Nokota, widząc moje zamierzenia, pacnęła mnie natychmiast łapą w łeb. Spojrzała na mnie gniewnie, kiedy posłałam jej pytające spojrzenie.
- To właśnie te korzonki sprawią, że Alexis zaśnie słodko na kilka godzin. Same w sobie nie są niebezpieczne, ale jak się za dużo nawdychasz, to będziesz oszołomiona na kilka godzin. A tego przecież nie chcemy. - rzuciła mi gniewne spojrzenie.
- Nie chcemy. - przytaknęłam i posłusznie odsunęłam miseczkę łapą, na co Nokota przewróciła oczami i zabrała ją, obserwując mnie ostrożnie.
Tymczasem Augi i Shadow uporali się z resztą roślin i teraz leżały pomiędzy nimi dwa zgrabne kopczyki pociętych liści i łodyżek.
- No dobra... To co teraz? - spytał lekko zdyszany Shadow. Ewidentnie porwanie tych roślin na kawałki także nie było łatwe.
- Teraz... Musimy to zmieszać. - Nokota podstawiła kolejną miskę, tym razem większą i zaczęła przekładać do niej rośliny. Szybko się dołączyliśmy.
- Jesteś pewna, że to zadziała? - wyrwało mi się jeszcze raz, kiedy Nota zamierzała już przełożyć białą papkę do miski wypełnionej kawałkami roślin. Wadera przerwała na chwile wykonywaną czynność i spojrzała na mnie, milcząc chwilę.
Shadow? Brak weny, ale przynajmniej w końcu odpowiedziałam... Radujmy się...
środa, 8 lutego 2017
Od Jinx do Drago CD
-Hej koleżanko. - powiedział basior patrząc mi prosto w oczy.
-No hej - odpowiedziałam uśmiechając się.
W jego oczach znowu ujrzałam coś wyjątkowego, jeszcze nigdy nie spotkałam tak wyjątkowego wilka. Naprawdę się zakochałam.
Co jeśli on już kogoś ma?!
Moja mina posmutniała na tą myśl.
-Coś się stało? - Spytał Drago.
-Nie, nie nic. Myślałam o Finie, nie wiem do czego on jest zdolny - aż tak mnie nienawidzi...
Drago pogłaskał mnie po policzku uśmiechając się mówiąc przy tym :
-Wszystko będzie dobrze - obiecuję.
Wtedy poczułam się jakbym robiła coś strasznego, jakby poczułam, że na tym świecie jest ktoś komu mogło się spodobać to co właśnie robimy. To było dziwne...
Szybko wstałam z Drago - ździwił się.
Jinx co ty... - szybko zmieniłam temat.
-Macie może jakąś wolną jaskinie czy coś, wiesz moje łożysko jest trochę daleko.
-Jasne! Znajdzie się coś - Drago najwidoczniej zapomniał o tym o czym chciał powiedzieć.
-Tylko pójdę skonsultować się z Alexis ona się na tym zna.
-Kto to Alexis? - spytałam zaciekawiona
-To wilczyca mojego życia - odpowiedział Drago a jego mina zaczęła jakby bujać w obłoczkach.
Zamurowało mnie.
-Czyli? - spytałam ździwiona
-Moja narzeczona.
-Oh, gratuluję! - Tak naprawdę czułam się okropnie. Jakby moje serce było zaciskane z całej siły linami i okaleczone szpilkami.
-Dobra, to idź do tej swojej Alexis i spytaj się czy jest dla mnie jakaś jaskinia... - zabrzmiało to bardzo hasmko jak z ust jakiejś rozpieszczonej księżniczki. Byłam okropnie zazdrosna. Pewnie ta Alexis jakaś brzydka.
-Jinx coś nie tak? To było nie miłe.
-Przepraszam, jestem zmęczona podróżą. Nie powinnam tego mówić.
-Okej jutro może chciałabyś poznać Alexis?
Zaskoczył mnie tą propozycją. W zasadzie to nie chciałam mieć nic wspólnego ze swoją przyszłą faworytką... Ale muszę w sumie się pokazać z dobrej strony i poznać się trochę z innymi, a nie tylko z Drago.
-Jasne! - odpowiedziałam śmiało.
O kurcze ale się rozpisałam. Tutaj chyba już do akcji wkracza Alexis, nieprawdaż? XDDD
-No hej - odpowiedziałam uśmiechając się.
W jego oczach znowu ujrzałam coś wyjątkowego, jeszcze nigdy nie spotkałam tak wyjątkowego wilka. Naprawdę się zakochałam.
Co jeśli on już kogoś ma?!
Moja mina posmutniała na tą myśl.
-Coś się stało? - Spytał Drago.
-Nie, nie nic. Myślałam o Finie, nie wiem do czego on jest zdolny - aż tak mnie nienawidzi...
Drago pogłaskał mnie po policzku uśmiechając się mówiąc przy tym :
-Wszystko będzie dobrze - obiecuję.
Wtedy poczułam się jakbym robiła coś strasznego, jakby poczułam, że na tym świecie jest ktoś komu mogło się spodobać to co właśnie robimy. To było dziwne...
Szybko wstałam z Drago - ździwił się.
Jinx co ty... - szybko zmieniłam temat.
-Macie może jakąś wolną jaskinie czy coś, wiesz moje łożysko jest trochę daleko.
-Jasne! Znajdzie się coś - Drago najwidoczniej zapomniał o tym o czym chciał powiedzieć.
-Tylko pójdę skonsultować się z Alexis ona się na tym zna.
-Kto to Alexis? - spytałam zaciekawiona
-To wilczyca mojego życia - odpowiedział Drago a jego mina zaczęła jakby bujać w obłoczkach.
Zamurowało mnie.
-Czyli? - spytałam ździwiona
-Moja narzeczona.
-Oh, gratuluję! - Tak naprawdę czułam się okropnie. Jakby moje serce było zaciskane z całej siły linami i okaleczone szpilkami.
-Dobra, to idź do tej swojej Alexis i spytaj się czy jest dla mnie jakaś jaskinia... - zabrzmiało to bardzo hasmko jak z ust jakiejś rozpieszczonej księżniczki. Byłam okropnie zazdrosna. Pewnie ta Alexis jakaś brzydka.
-Jinx coś nie tak? To było nie miłe.
-Przepraszam, jestem zmęczona podróżą. Nie powinnam tego mówić.
-Okej jutro może chciałabyś poznać Alexis?
Zaskoczył mnie tą propozycją. W zasadzie to nie chciałam mieć nic wspólnego ze swoją przyszłą faworytką... Ale muszę w sumie się pokazać z dobrej strony i poznać się trochę z innymi, a nie tylko z Drago.
-Jasne! - odpowiedziałam śmiało.
O kurcze ale się rozpisałam. Tutaj chyba już do akcji wkracza Alexis, nieprawdaż? XDDD
Subskrybuj:
Posty (Atom)