Papizwokazik trajkotała jak najęta, a Alexis trafiał coraz to większy szlag. W końcu wydarła się, a Papiz, (jako nasz jedyny ratunek) próbowała załagodzić sytuację. W końcu kremowa wilczyca z całej siły uderzyła dr. Caligari w głowę. Ja z Nokotą popatrzyliśmy po sobie i zaraz do niej podbiegliśmy.
-Żyje. -stwierdziła krótko Nota. Zaraz mi ulżyło, po Nokocie było to również widać. Alexis zniknęła za progiem, lecz nie zauważyliśmy, iż kadzidełko było zapalone. Popielata wadera szybko je zagasiła, lecz to i tak na próżno - cały zapach rozniósł się po jaskini.
Obudziliśmy się wleczeni przez kogoś, ale nie mogliśmy nic zrobić. Byłem tylko ciekaw, gdzie był Augoustus? Znów się trochę zamyśliłem, bo nagle znaleźliśmy się w klatce. Cała nasza trójka. Papiz nadal była nieprzytomna, ale oddychała. Nagle, ni stąd, ni zowąd, pojawił się Augi.
-No cwaniaku, tłumacz się. Gdzie byłeś? -zapytała Nokota.
-Ciągle z wami. Niewidzialność. -basior rozproszył wszystkie nasze wątpliwości.
-Skoro nie jesteś w klatce, to może pomożesz nam się wydostać? Pójdziesz po klucz, czy coś. -powiedziałem do Augoustusa. Lecz on tylko się na mnie dziwnie spojrzał i przewrócił oczyma.
-Niewidzialność to nie "niesłyszalność" kogoś. Oraz, inne wilki (w tym Alexis) mogą mnie wyczuć. -wytłumaczył nam.
-No to ja nie wiem co możemy zrobić... -powiedziała bezradnie Nokota.
-Może zacznijmy od tego, aby obudzić Papiz, ona się nam najbardziej przyda. W końcu, to ona najlepiej znała Styxxa, bez niej nie damy sobie rady.
-Papiz? -Nota zaczęła lekko szturchać białą waderę.
-Papiz, dobrze się czujesz?
-Ej, ocknęłaś się?
W końcu Papizwokazik zaczęła otwierać oczy, po jej minie było widać, że głowa bolała ją niemiłosiernie. Następnie zaczęło się wyjaśnianie wszystkiego - jak znalazł się tutaj Augoustus, co się z nami stało, aż wreszcie Papiz zapytała:
-Uh... Shadow? Jakie masz aktualnie moce?
Popatrzyłem po sobie i zacząłem się wysilać, aby cokolwiek zrobić. Pojawiły się w około mnie małe iskierki, które zaczęły pulsować. W końcu stały się na tyle duże, że byłem nimi otoczony. W końcu nie wiem jak to się stało, ale przeteleportowałem się do Augoustusa. Wadery patrzyły na mnie, pewnie dlatego, abym ukazał swoją drugą moc.
Znów trochę się powysilałem, aż w końcu (kiedy pomyślałem o mięsie, byłem głodny) ono przyfrunęło do mnie.
-Telekineza... -powiedziała półtonem Nokota.
-Pomyśl o kluczach! -zakrzyknęła Papiz, która chwyciła się później za głowę.
Zrobiłem tak, jak mi powiedziano. Po chwili w powietrzu unosił się pęk kluczy, teraz wystarczyło znaleźć ten odpowiedni. Za to wziął się Augoustus, który zaczął dopasowywać klucze do kłódki. Po chwili, klatka otwarła się, a wadery były wolne. Papizwokazik i Nota wyszły, lecz mimo wszystko trzeba było zniwelować ból białej wilczycy. Wysłałem do Nokoty porozumiewawcze spojrzenia.
-Wiesz, Papiz, mogę nazbierać trawoziela, które wetrzesz w bolący obszar, a głowa powinna przestać cię boleć.
-Dzięki, my z Augim tu poczekamy. -powiedziała wadera, a ja z Notą wzięliśmy się za zbieranie ziół. Właściwie, przeteleportowałem nas do najbliższego miejsca, gdzie to trawoziele było. Wróciliśmy tak szybko, jak wyruszyliśmy. Nokota dała Papiz wskazówki, jak ma właściwie wcierać ziele, a po chwili chyba przestało ją boleć, bo wyglądała tak, jakby odżyła.
-To co, wyruszamy? -zapytała się nas Papizwokazik.
-Z chęcią nas przeteleportuje. -odpowiedziałem, a my wszyscy chwyciliśmy się za łapy i zniknęliśmy z więzienia. Ale nikt nie spodziewał się, że moja teleportacja działa w jakimś tam obszarze, więc wylądowaliśmy na jakichś bagnach.
-No pięknie... -powiedziałem sam do siebie, a Papiz popatrzyła na nas wszystkich i otworzyła buzię, jakby chciała coś powiedzieć.
Papiziu? xD Co wymyślisz? xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz