Przemykając niepostrzeżenie wraz z przyjacielem do mojej jaskini
zastanawiałam się nad wymyślonym przeze mnie i Nokotę rozwiązaniem.
Kadzidełko wydawało się najodpowiedniejsze, no, co prawda można by też
zanieść Alexis jakieś jedzenie w ramach przeprosin za psucie jej nerwów,
nikt by się nie dowiedział czym jest przyprawione... Ale jakoś tak...
Dawać jedzenie kiedy się przeprasza, że nie słuchało się najważniejszej
po Alphie osobie to jakoś tak... Znajomemu można - ale czy pasuje tak
dać żarcie Betcie? A kadzidełko jest bardzo praktyczne, jeśli uda nam
się jeszcze znaleźć jakieś takie o ładnym wyglądzie to będzie to
wyglądało jak dowód szacunku dla Bethy. Pomijając tylko jego
zawartość...
Dotarliśmy do mojej jaskini, odgoniłam więc myśli o 'prezencie'. Teraz
nie pozostawało nam nic innego jak tylko czekać aż Shadow i Nokota
przygotują kadzidełko.
Po pięciu minutach siedzenia na tyłku w jaskini, gapienia się na ścianę i
czekania westchnęłam, prychnęłam i padłam do tyłu na kamień. Augoustus
zerknął na mnie zza grubej księgi, którą czytał, z miną typu: "Co tym
razem?".
- Ja już tak dłużej nie mogę... - jęknęłam. - Nie lubię tak siedzieć bezczynnie. Muszę coś robić! Moglibyśmy nap...
Przerwał mi głośny rumor, kiedy Augoustus zamknął księgę z trzaskiem. Spojrzał na mnie spod byka.
- Nie wiem, o czym myślisz, ale przestań.
- Jak nie wiesz? Przecież...
- Nie siedzę ci w głowie, szanuję twoją prywatność.
- Im czytasz...
- Im nie ufam. - zmrużył oczy. - No dobra, ale nie całkiem. - poprawił
się, widząc moją kwaśną minę. Westchnął, kiedy zrobiłam wielkie oczy,
patrząc na niego zarówno z prośbą w oczach jak i z czystą niewinnością. -
Niech ci będzie... Co to za wspaniały pomysł?
Mrugnęłam do niego.
- Wypróbujemy nasz plan awaryjny, w razie jakby pomysł Nokoty nie wypalił.
- Nie... - jęknął basior.
- Dlaczego nie? Przecież prawdopodobnie nawet nie będziemy musieli się
zamieniać, ale lepiej to przećwiczyć, żebyśmy wiedzieli na czym stoimy.
Wiesz, ty jesteś wysoki, musiałabym się szybko przyzwyczaić, a ty
również nie zadomowiłbyś się w moim małym ciele tak szybko. To co? -
zamrugałam niewinnie. - Tylko raaaaaz...?
- Niech ci będzie... - westchnął chyba po raz piąty i przewrócił oczami.
Zaczęłam podskakiwać w miejscu z wielkim zacieszem na pysku.
- Okej. Gotowy? - przymknęłam oczy i po chwili poczułam jak świat
wiruje. Jakby moje oczy wciąż wisiały w powietrzu a ziemia obróciła się
tak, że teraz byłam po drugiej stronie jaskini, naprzeciwko mojego
poprzedniego miejsca, czyli tam, gdzie stał wcześniej Augoustus.
Otworzyłam oczy ponownie i zobaczyłam jak biała wadera chwieje się na
łapach jak nowo narodzone źrebię. Musiałam pochylić łeb, żeby spojrzeć
na nią swobodnie. Eh, to życie wysokich...
- To dlatego zawsze zamykasz oczy... - usłyszałam gdzieś w okolicach
swoich łap. Wyglądało na to, że właściciel aktualnie mojego ciała się
wyglebał.
Trochę dziwnie było słyszeć własny głos i do tego oglądać samą siebie -
choć to już mniej na mnie wpływało, od dawna nie przeglądałam się w
lustrze, toteż nie byłam do końca pewna, jak aktualnie wyglądałam - ale
przypuszczalnie jeszcze dziwniejsze było to wszystko dla Augoustosa.
Nagle zmalał, miał żeński głos, kręciło mu się w głowie i jeszcze
patrzył na samego siebie przyglądającego mu się z wyższością. Cóż, to
było jego pierwsze bezpośrednie zetknięcie się z moją mocą
Troublemakerów.
- Ale masz śmieszną minę... - zachichotałam niskim głosem i zaraz umilkłam zaskoczona.
Augi tymczasem uśmiechnął się kwaśno.
- Pewnie dlatego, że ty masz taki ryj... - przyszła jego kolej na
śmianie się ze mnie. Patrzyłam na niego z pokerową miną. W końcu jednak
nie wytrzymałam i również zaczęłam się śmiać. Po chwili się
uspokoiliśmy.
- Ciężko się przyzwyczaić do głosu jakbym nałykał się helu. - przewrócił moimi dwukolorowymi paczadłami. - I to cały czas...
- Wiesz, ja tam mogę gadać po swojemu. - powiedziałam radośnie swoim głosem. Basiorowi mina zrzedła.
- Zamieniłam nas tylko ciałami. Zawsze możesz przesyłać mi myśli, a ja
będę odtwarzać je twoim głosem w pobliżu ciebie. Będziesz tylko musiał
machać żuwaczką. - zaczęłam się śmiać, ale zaraz przestałam, kiedy w
moją stronę poleciał wcale nie mały kamień.
- Dobra, idziemy. - zakomenderował Augi i wytruchtał z jaskini na moich
krótkich, grubych łapkach. Zdusiłam śmiech i pobiegłam za nim.
- Hej, zrobimy żart Shadow'owi i Nokocie? - rzuciłam do Augoustusa po
drodze do jaskini pary. Zerknął na mnie spod rzęs. Z zadowoleniem
spostrzegłam, że początkowo pomylił się i spojrzał w dół zamiast w górę.
- Nie.
- Dlaczego nie? - burknęłam.
- To nie żart. Mieliśmy przetestować reakcję wilków na zamianę, nie
pamiętasz? - uśmiechnął się tajemniczo. Odwzajemniłam się szerokim
radosnym uśmiechem.
- Ależ oczywiście.
Przydreptaliśmy do jaskini. Zajrzałam do środka. Nokota wertowała jakąś
księgę, siedząc w stosie kartek i książek. Gdzieś zza jaskini dobiegł
mnie zapach ziół i Shadow'a. Biorąc pod uwagę, że Nokota miała pod łapą
księgę z zaklęciami, wolałam się jej nie narażać. Machnęłam zatem łapą
na malutkiego Augoustusa i potruchtaliśmy w kierunku krzewów głogu.
Stamtąd widzieliśmy jak Shadow zrywa jakieś korzonki. No, ja widziałam -
Augi był za mały. Zarechotałam jak czarownica, nie zdołałam się
powstrzymać. Jako, że basior już nas zauważył, wyszłam z krzaków,
ciągnąc za sobą Augoustusa. Stanęliśmy przed basiorem. Powstrzymałam
się, żeby się głupio nie uśmiechnąć - w końcu Augi się nie uśmiechał - i
czekałam aż mój przyjaciel zacznie grać swoją rolę. Nie doczekałam się.
Nie spuszczając wzroku ze skonsternowanego Shadow'a, walnęłam
Augoustusa z łokcia. Podziałało.
- Au... Zgłup... Ekhm... Znaczy, cześć, Shadow! - wydarł się Augi cienkim głosem. Skrzywiłam się.
- Eee... Cześć, Papiz...? - odpowiedział Shadow, trochę niepewnie
patrząc się na Augiego. A właściwie to na mnie, tak jakby. Odkaszlnęłam,
Shad zerknął na mnie. Uśmiechnęłam się lekko, przymykając oczy, żeby
wyglądać jak Augoustus, ale po minie przyjaciela domyśliłam się, że
wyglądam bardziej jak pedofil niż jak on. Shadow wydawał się coraz
bardziej skonsternowany, nie wiedział, o co chodzi.
- A więc, co tam, jak tam, udało się wam... Ee... Znaleźć ten przepis,
co? - wziął sprawę w swoje łapy Augi. Miałam ochotą walnąć się łapą w
czoło, tak nieudolnie mnie parodiował. Uśmiechnęłam się jednak tylko
lekko, tyle że ten uśmiech wyszedł jak grymas. Jakbym właśnie wszamała
kilo cytryny. Shad tylko zerkał to na mnie to na Augoustusa.
Rozpisiałam się trochu... xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz